Barszcz biały na zalewie z ogórków kiszonych
Kto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście “Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejWegebowl to pomysł na szybki i bardzo satysfakcjonujący obiad. Przygotowanie go zajmuje mi jakiś kwadrans, w porywach dwadzieścia minut. Kluczowe składniki mojej miseczki to warzywny element chrupiący –
Czytaj dalejTo będzie szybki i krótki wpis, bo ciężko mi zebrać myśli – ciągle chorujemy. I mam już tego szczerze, szczerze dosyć. Leczymy się na wszelkie możliwe sposoby, może kwiecień przywitamy w zdrowiu. Zielone smoothie to – przy szocie z kurkumy – jeden z naszych zdrowych okruchów dnia codziennego. Wiele tu dobra – jarmuż, awokado, jabłko, imbir, cytryna i olej kokosowy.
Przyznam szczerze, że nie jestem fanką zielonych koktajli, bo po prostu mi nie smakują. W znakomitej większości z nich jarmuż mi po prostu śmierdzi, a jeśli jakaś łaskawa dłoń dorzuci do kubka jeszcze spirulinę, to smak jest ostatecznie pogrzebany, bo rybno-kapuściany aromat króluje nad całością, choćbyśmy nie wiem jak się starali tchnąć w szklankę smak.
W kuchennych szafkach zawsze mam kilka paczek soczewicy. Najczęściej wykorzystuję je na zupę (tę albo tę) lub pasztet (ten – pojawi się też na Wielkanoc). Ostatnio zboczyłam z utartego szlaku i przygotowałam coś zupełnie innego: wegetariański shepard’s pie. Klasyczna wersja tej zapiekanki zawiera jagnięcinę, w wegetariańskiej wersji mięso zastępuje soczewica z groszkiem i marchewką.
Jest przy tym trochę roboty, ale naprawdę warto. Do dzieła!
(4-6 porcji)
Na dużej i głębokiej patelni (najlepiej takiej, którą można zapiekać) podsmażam posiekaną cebulę i zmiażdżony ząbek czosnku. Obraną marchewkę kroję w kostkę, a pieczarki w grube plastry. Marchewkę dodaję do zeszklonej cebuli i podsmażam jakieś 5 minut na małym gazie. Następnie dodaję pieczarki, sól, tymianek, wędzoną paprykę , duszę jakieś 3-5 minut. Dodaję koncentrat pomidorowy, mąkę, dolewam bulion i mieszam całość. Podgotowuję na małym ogniu, aż całość nieco zgęstnieje. Na koniec dodaję soczewicę i groszek, mieszam.
Rozsmarowuję puree ziemniaczane na wierzchu. Układam wiórki masła na warstwie ziemniaków. Całość zapiekam w 200 st. C. przez 15 minut.
Puree ziemniaczane zawsze robię na oko, ale wygląda to mniej więcej tak: ugotowane, gorące ziemniaki ugniatam, solę, pieprzę, dodaję szczyptę gałki muszkatołowej. Dodaję 2 łyżki masła i około 1/3-1/2 szklanki tłustego mleka. Mieszam, aż masa będzie gładka.
Uwagi:
Zawsze zazdrościłam moim blogowym koleżankom umiejętności pieczenia chleba. I samozaparcia, które sprawiało, że doskonaliły swe techniki, że tworzyły coraz piękniejsze bochenki. Moje zdolności kończyły się na koślawej, lekko twardej bułce i jakoś nigdy nie miałam na tyle energii i chęci, by zagłębiać tę wiedzę. Z czasem odkryłam przepis na chleb dla opornych nr 1 i 2 (przepis tutaj i tutaj), który pozwolił poczuć mi namiastkę radości z domowej piekarni, znalazłam przepis na fajny chleb razowy z żurawiną (który wygląda na poważną piekarską robotę, a jest błachostką – klik), wreszcie miałam romans z zakwasem, którego owocem był ten piękny chleb (klik).
Copyright Strawberries from Poland, 2017