thermomix tm6

Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.

Minęły dwa miesiące odkąd nowy Thermomix TM6 zawitał do mojego domu i po tym czasie czuję się upoważniona opisać moje wrażenia z użytkowania. Miałam również poprzedni model – TM 5 i mój wpis będzie bazował właśnie na różnicach między tymi dwoma sprzętami, a w zasadzie na ulepszeniach i nowych funkcjach wprowadzonych nowym modelu Thermomixa. Zatem do brzegu!

BAJERY THERMOMIXA TM6

1. Dokładniejsza waga. Model TM 5 ważył produkty z dokładnością 5 g, co czasem wymuszało u mnie konieczność używania zewnętrznej wagi. Thermomix TM 6 ma wagę działającą z dokładnością co do 1 g, więc już nie używam oddzielnej wagi.

Kto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis – na Instagramie to wszystko po jakimś czasie ginie.

Zatem założenie jest takie, że będę się starała publikować tu przepisy. Zaczynam od wielkanocnego barszczu na zakwasie z ogórków kiszonych. To przepis z Cookido, bazy przepisów na Thermomix. Poznałam go tydzień temu dzięki wizycie Ewy, która wprowadzała mnie w tajniki nowego modelu Thermomix TM6 (otrzymałam go w ramach współpracy barterowej z marką).

Jeśli jesteś thermomixowcem, tu linkuję przepis: KLIK, poniżej wersja dla wszystkich.

granola

Ostatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście “Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem. Podcastu możecie posłuchać tu – klik. Ale ta rozmowa plus energia Basi i Warszawa w oszałamiającej wiosennej aurze, miały jeszcze jeden pozytywny aspekt – tchnęły we mnie nową energię i chęć ponownego szperania w starych książkach.z pełnymi ustami

Tak więc w majówkę zamierzam zakopać się w książkach!

Pozostając jeszcze chwilę w temacie, pozwalam sobie podlinkować tu – klik – moją rolkę poświęconą chyba najważniejszej polskiej książce kulinarnej, czyli “365 obiadom” Lucyny Ćwierczakiewicz.

Drugim przyjemnym wydarzeniem tego kwietnia był mój wypad do Neapolu, trzy dni gastro szaleństwa! Do dzisiaj kręci mi się w głowie na myśl o ilości przemierzonych pieszo kilometrów i zjedzonych potraw. Podczas tego wyjazdu przeżyłam kilka olśnień kulinarnych i jedno olśnienie turystyczne, mam nadzieję opisać tę wycieczkę w najbliższym czasie.

A teraz przechodzę do głównego tematu, czyli nowego przepisu na granolę. Mam w zanadrzu dwie ulubione receptury – klik i klik, a ta, którą Wam dzisiaj zaprezentuję, dołącza do zacnego grona ulubieńców. Granola z bistra Charlotte, bo o niej mowa, jest chrupiąca i sypka jak pozostali moi faworyci, ale też chyba bardziej tłusta, bo bazuje na… śmietance i maśle. To bardzo ciekawy przepis, dosyć różniący się od dwóch poprzednich.