
Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejMaj jest dla mnie barwy seledynowej. Smakuje pierwszym rabarbarem i szparagami, piecze w język rzodkiewką i chrupie jak ogórek gruntowy. To właśnie w maju mój talerz nabiera lekkości i lubi się zazielenić. Porzucam ciężkie, gęste zupy, rozgrzewające zapiekanki, jem więcej surowych warzyw lub poddaję je minimalnej obróbce termicznej.
Przez cały rok w mojej zamrażarce można znaleźć paczkę groszku (to zwyczaj podpatrzony od Nigelli Lawson). Zielone kulki lądują w zupie, a gdy robi się cieplej, szybko je podgotowuję, niedbale ugniatam i podaję na natartych czosnkiem grzankach z różnymi dodatkami. Dzisiaj mam dla Was kolejny przepis z cyklu Na jedną rękę, do przygotowania z dzieckiem pod pachą lub najbliższej okolicy, łatwy i przyjemny. Więcej receptur na jedną rękę znajdziecie tutaj. Więcej przepisów z groszkiem w roli głównej znajdziecie tutaj.
Kiedy robi się zimno i mokro, nabieram ochoty na zupy i zapiekanki. Do łask powraca owsianka i kasza manna, wszystko co ciepłe i sycące. Nieustannie chce mi się ziemniaków. Ciepłe, parujące kartofelki najchętniej zalewam mlekiem, dodaję masła, gałki muszkatołowej i ugniatam na puree. I w zasadzie nie potrzebuję do niego nic więcej.
Puree ziemniaczane to moja czekolada. Kiedy jest mi źle, najbardziej poprawia mi humor właśnie ta potrawa. Kilka lat temu wylądowałam w szpitalu i przez dwa dni dostawałam jedynie cieniutką herbatę i rzadką kaszę mannę bez szczypty soli i cukru. Przez każdą z 48 godzin myślałam tylko o jednym: o misce puree ziemniaczanego. Ziemniaki śniły mi się po nocy i prześladowały mnie za dnia. W końcu wyszłam ze szpitala i pierwszym, co zrobiłam w domu, było oczywiście puree. Niestety, był maj i miałam do dyspozycji tylko młode ziemniaki, które nie cierpią tak grubiańskiego zachowania jak ugniatanie na gładką masę i moje wyśnione puree wyszło słabe, chyba po raz pierwszy w życiu. Swoją droga, opisywałam już kiedyś tę historię w książce („Zapach truskawek. Rodzinne opowieści”), ale to było dawno temu i nic nie stoi na przeszkodzie przypomnieć ją tutaj.
Dawno nie dzieliłam się z Wami inspiracjami, zauroczeniami ze świata szeroko rozumianej kultury i stylu życia, czas odkurzyć „lubisie”! Dzisiaj odsłona kwietniowa. I trochę historii: w 2014 lubiłam to, w 2013 r. lubiłam to, w 2012 roku lubiłam to, a w 2011 roku lubiłam to.
1. Zapowiedź polskiego wydania książki Nigela Slatera „Jedz„.
Książka ukaże się nakładem wydawnictwa Filo 24 maja. Mam nadzieję, że ta zapoczątkuje cykl polskich wydań Nigela Slatera, bo marzy mi się poczytać „Kitchen diaries” po polsku. Fot.: wydawnictwo Filo.
2. Audycję „Lament i odmęty” Brodki.
posłuchacie jej w Trójce, w piątki o 22:05. Bardzo lubię audycje tematyczne i to jedna z nich. Brodka jest cudownym szperaczem muzycznym. Szczególnie polecam jej kulinarną odsłonę (podlinkowałam ją w tytule) – mnóstwo muzycznych smaczków!
3. Prace Ja cię broszę.
Plakaty, pocztówki, kubki z charakterystycznymi ilustracjami autorki. Plakat z króliczkiem w balonie i owocowe pocztówki wiszą w pokoju Olusia.
Copyright Strawberries from Poland, 2017