
Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejJedno z piękniejszych wspomnień mojego dzieciństwa to pokój wujka Ryśka, wypełniony pudłami kokosowych Rafaello, lepiących usta cukierków Cadbury z czekoladą w środku, równymi rządkami Kinder czekolad i wagonami gum Orbit. W latach dziewięćdziesiątych wujek handlował tymi skarbami, a jego synowie mieli wręcz nieograniczony dostęp do tych słodkości.
Zawsze gdy przyjeżdżałam do nich w odwiedziny, marzyłam o jednym: zajrzeć do TEGO pokoju, poczęstować się pysznościami. Nie mogłam zrozumieć, jak kuzyni mogą żyć ze świadomością tej szafki i nie zaglądać do niej co pięć minut. Nie rozumiałam, że dostęp do słodyczy sprawił, że nie mieli na nie ciągłej ochoty. Ja, dziecko z limitowanymi słodyczami (na codzienne zażeranie Rafaello nie było nas stać, no a pozostałe słodkości mama nam reglamentowała ze względów zdrowotnych; słodycze w domu się pojawiały, ale nie było ich ciągle), rzucałam się na nie jak wygłodniały tygrys. Potrafiłam zjeść całe pudełko Rafaello czy duże opakowanie Kinder czekolady na raz i wcale nie było mi mdło. Swoją drogą, to jedne z nielicznych kupnych słodyczy, które lubię do dzisiaj (sorry, zjem czasem coś innego niż domowej roboty jagodzianki i ciasteczka owsiane).
Po wakacyjnym rozleniwieniu weszliśmy we wrzesień, zupełnie inny niż poprzednie, bo Olek poszedł do przedszkola. Przymusowe pobudki o 6:45 (w sumie całkiem cieszą, bo łatwiej zorganizować sobie dobrze dzień), przygotowanie pudełek z jedzeniem dla Tomka (Olek je w przedszkolu, czego mu bardzo zazdroszczę, bo nie ma nic lepszego niż obiadki przedszkolne!), ubieranie i wyprawianie ekipy to nasza nowa codzienność.
Przygotowuję wpis o zawartości pudełka na lunch i przypomniał mi się pewien trik podpatrzony kiedyś u Jamiego Olivera. Na bananie, którego pakujemy na drugie śniadanie, można coś napisać lub narysować.
Copyright Strawberries from Poland, 2017