
Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejDzisiaj nie mam dla Was przepisu, a link do mojego świeżutkiego, pachnącego nowością, portfolia fotograficznego – klik. Zabierałam się zań kawał czasu, ale chyba dopiero teraz poczułam, że mam co pokazać. Prace, z których jestem zadowolona i uznałam za godne portfolia, w większości powstały na przestrzeni ostatniego półtora roku.
Oczywiście rozwijam się, odkąd zaczęłam robić zdjęcia. Moje początki to nieudolne, nieapetyczne fotki jedzenia, często wykonane w kiepskim oświetleniu (żółte światło lampki nocnej? proszę bardzo! – klik). O moich pierwszych zdjęciach można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że były udane czy apetyczne – przejrzyjcie archiwalne wpisy z Truskawek. Ale nie wstydzę się ich. Podchodzę do nich z czułością, jak do koślawych rysunków z dzieciństwa czy opowiadań z podstawówki. To dowód mojego rozwoju. Niektórzy blogerzy lubią zamieniać stare, nieudane zdjęcia na te nowe – ja tego na pewno nie zrobię, bo blog to dla mnie cała ścieżka, którą kroczę przez ponad dekadę. Usuwanie tych starych zdjęć jest dla mnie jak niszczenie portretów z przeszłości, gdy nie podobał mi się swój ubiór, uczesanie czy pryszcz na czole.
Na początku studiów (koszulka z juwenaliów, którą noszę do dzisiaj, przypomina mi bolesny fakt, że działo się to ponad 10 lat temu) mieszkałam nieopodal ryneczku oliwskiego. To było wspaniałe, bo w każdej chwili mogłam się wybrać po świeże warzywa i owoce. Na Morenie, gdzie teraz mieszkam, brakuje mi targu, możliwości wyskoczenia po pyszne malinówki albo cukinie sprzedawane przez działkowicza w słomkowym kapeluszu. Zamiast tego mam do dyspozycji dobrze zaopatrzony warzywniak. No ale to tylko warzywniak, nigdy nie zastąpi targu.
Copyright Strawberries from Poland, 2017