Pankejki bananowe

W niedzielę rano przywdziewam fartuch i zabieram się za przygotowywanie ciasta na placuszki. Lubię smażyć je dla Olusia, wielkiego fana wszelkiego rodzaju dań mącznych (które dziecko ich nie lubi!). Na talerzu rośnie złoty stosik, a ja czuję się jak bogini domowego ogniska, roztaczając po domu aromat cynamonu i wanilii. W rondelku obok patelni duszę owoce, które mam akurat pod ręką – w wakacje najczęściej są to maliny, teraz wyparły je śliwki i gruszki. Jeśli chodzi o same placuszki, to najbardziej lubię te z dodatkiem dojrzałych bananów, które odpowiadają za słodycz ciasta i zwiększają jego miękkość. A że dojrzały, upstrzony czarnymi piegami banan to coś, co zawsze mam w kuchni, w zasadzie nie ma placków bez tego dodatku.

Czyszczenie kurek

Jesienne wizyty na Kaszubach to obowiązkowy spacer po lesie i zbieranie kurek. Bywa lepiej i gorzej, ale zawsze wracamy z porcją grzybów na co najmniej jedną zupę albo tartę. Świeże, pachnące ziemią i mchem kurki to najpiękniejsze, co może przytrafić się jesienią. Gorzej, gdy przychodzi czas na czyszczenie grzybów. Ślęczę nad kuchennym zlewem i myję kurkę po kurce, bo przecież wszędzie zbiera się piasek, ziemia, mech, zdradliwe listki brzozy, igliwie i inne leśne skarby.

W tym roku powiedziałam “nie” żmudnemu oczyszczaniu i postanowiłam przetestować inny, szybki sposób na czyszczenie kurek. I powiem Wam, że udało się! Ale wszelkie udogodnienia mają swoją cenę, grzyby oczyszczone w ten sposób  są już nieco oklapłe. Mi to nie przeszkadza i nie zamierzam już inaczej czyścić tych grzybów. Do rzeczy: