Jakieś trzy tygodnie temu rozchorowałam się. W zasadzie dzieje się tak co roku, pierwsze ochłodzenie, zmiana pogody i już jestem przeziębiona. Od kataru i kaszlu szybko przechodzę do zapalenia zatok i wychodzę z tego po kilkunastu dniach, ale choroba często lubi wracać.

Dlatego gdy „złapało” mnie tej jesieni, postanowiłam wziąć się w garść i walczyć z przeziębieniem w naturalny sposób. Drugiego dnia leżenia pod kocem, wytoczyłam chorobie ciężkie działa i ku mojemu zdziwieniu po dwóch dniach byłam zdrowa. Udało mi się wyjść na prostą wyłącznie naturalnymi metodami, z czego jestem dumna i co mnie zmobilizowało do wprowadzenia pośród bliskich naturalnych metod walki z przeziębieniem. Jako że już kolejna osoba pyta mnie o sposób, w jaki do tego doszło, postanowiłam spisać wszystkie metody, jakie wówczas stosowałam i te sposoby na wzmocnienie, które wcieliłam w życie i stosuję codziennie.

Uprzedzam, że to tylko i wyłącznie moja metoda na przeziębienie, nie biorę odpowiedzialności za jej efekty u innych. Natomiast w razie przedłużającej się, poważnej choroby trzeba się zgłosić do lekarza i już. Mi lekarza udało się uniknąć, bo zareagowałam dość szybko i nie pozwoliłam na rozwinięcie się przeziębienia. Punkty 1 i 2 stosuję regularnie, nie tylko podczas choroby.

NATURALNE METODY NA PRZEZIĘBIENIE – MOJE 4 KROKI:

Uwielbiam jesienne spacery i przynajmniej raz w tygodniu staram się naładować akumulatory w lesie. Mam swoje ulubione miejsca i rytuały. Zawsze pakuję do plecaka termos z gorącą herbatą i jabłko w ramach przekąski, a gdy planuję dłuższy spacer, lubię zjeść kanapkę z żółtym serem. To najprostsze smaki, które bardzo mi odpowiadają, pewnie dlatego, że kojarzą mi się z dzieciństwem.

Zawsze podczas spaceru zachodzę nad strumyk, siadam na gałęzi i słucham jego szeptów. Patrzę, jak woda porywa listki i w zasadzie o niczym nie myślę. Szeleszczą drzewa, gdzieś stuka dzięcioł, słyszę skrzypienie kołyszących się na wietrze smukłych sosen. Dobrze mi!