Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejNiedawno wróciłam z Helu. Półwysep tonął w szarości- nie wyłowiłam ani jednego promienia słońca. Szare były puste uliczki Helu, morze, niebo także w kłębach ciemnych chmur. Nie narzekam, lubię takie przebrzmiałe od melancholii dni.
Jako że pogoda mnie nie rozpieszczała (grudniowy truizm), ja porozpieszczałam podniebienie- do dziś wspominam smak pstrąga w miodzie i migdałach albo idealnie cieniowaną, aromatyczną kawę latte.
Dzisiaj kolejny dzień szarości. Pojawia się we mnie cień tęsknoty- zaczynam marzyć o śniegu.
Ale moje podniebienie marzy tylko o jednym: o wiośnie. Stąd w mojej miseczce cukinia (tak, jej smak to już tylko dalekie echo wiosny, ale zawsze to coś). I pietruszka.
łyżka masła (to mniej niż zalecała Nigella) łyżeczka oliwy 1 mała cukinia 1 ząbek czosnku (wyciśnięty przez praskę) 2 łyżki wina Marsala
10 g rodzynek (Nigella mówiła o sułtankach) 10 g pinioli (uprażonych na patelni) garść łazanek (nie mialam papardelle, a chciałam coś płaskiego, by ładnie współgrało z plasterkami cukinii) trochę świeżo startego parmezanu trochę posiekanej natki pietruszki ( Nigella jak zwykle poleca cały pęczek zieleniny- wg mnie taka ilość przysłania wszystkie inne smaki)
Makaron gotuję wg przepisu na opakowaniu. Na patelni rozgrzewam oliwę i masło, wrzucam pokrojoną w cienkie plasterki, lekko posoloną cukinię. Dodaje czosnek, wolno podsmażam do miękkości ( N. pisała, by warzywa dusic przez 45 minut w rondlu o grubym dnie).
W czasie, gdy cukinia się podsmaża, moczę rodzynki w podgrzanym winie (kilka minut), następnie wlewam je do cukinii i chwile podgrzewam, delikatnie mieszając. Całość doprawiam solą i świeżo zmielonym pieprzem.
Makaron delikatnie mieszkam z cukinią, posypuję uprazonymi piniolami, posiekaną natką pietruszki. Tuż przed podaniem posypuję parmezanem i cieszę się wiosennym kwadransem w tego grudniowego popołudnia.
Im chłodniej na dworze, tym większą mam ochotę na warzywa… Niestety, tych prawdziwych, pełnych smaku jest coraz mniej. Dlatego byłam bardzo zadowolona, gdy niedawno upolowałam ładnego kabaczka. Jego przeznaczeniem było leczo,jednak pierwszego dnia wykorzystałam tylko kilka plasterków, by zrobić tę kanapkę.
Pastelowa kanapka
Przepis pochodzi z „Moich obiadów” Jamiego Olivera.
ciabatta
kilka plasterków kabaczka
kawałek mozarelli
2 łyżeczki pesto
odrobina oliwy
sól, pieprz
Posmarowane oliwą, posolone plasterki kabaczka grilluję na patelni.
Ciabattę przekrawam na pół, spód smaruję łyżeczką pesto. Układam ciepły kabaczek, kawałki porwanej mozarelli, rozsmarowuje resztę pesto. Posypuję świeżo zmielonym pieprzem. Przykrywam górną częścią ciabatty.
Cudowny smak!
Podczas przerzucania kartek w oczy wpadł mi przepis na ciabattę Jamiego Olivera- chciałam ją upiec już daaaawno temu, ale pomysł wyparował mi z głowy. Tym razem bez wahania zabrałam się do pracy i jakiś czas później w mieszkaniu pachniało pieczywem, a ciabatta stygła na kratce. Jednak nie wszystko potoczyło się idealnie: ciabatty- mimo moich starań- nie przypominają „kapcia”. Okazały się nieposłuszne i w efekcie wyglądają jak małe bochenki… Ale, jak to z domowymi wypiekami bywa, wyszły pyszne. Oczywiście najlepsze na ciepło, z odrobiną śmietankowego masła.
30 g swieżych drożdży
30 g miodu (cukru)
600 ml lekko ciepłej wody
1 kg mąki pszennej
30 g soli
6 łyżek oliwy
Rozpuszczam drożdże z miodemw połowie ilosci wody. Drożdże mieszam z mąką i solą, dodaję pozostałą wodę. Mieszam składniki, az powstaje ciągnące się ciasto. wyrabiam przez ok. 5 minut. Z ciasta formuje kulę, układam na blasze, nacinając wierz nożem (ciasto rozluźni się i szybciej wyrośnie). Odstawiam do podwojenia objętości (od 40 do 90 minut).
Po tym czasie zagniatam ciasto ponownie przez minutę. Dodaję 6 łyżek oliwy, dzielę ciasto na 3 równe części. Rozwałkowuje je na bryły w kształcie walca (ok. 25 cm dł). Następnie rozplaszczam je tak, by otrzymac placki o wymiarach 30×10 cm i grubości 2,5 cm. Przekładam na blachę, nacinam.
Ostawiam na 45 minut do wyrośnięcia i piekę od. 25 minut w temp. 225 st. C.
Ja piekłam ciabatty z połowy składników.
Copyright Strawberries from Poland, 2017