O „naszych” krzakach, czyli miejscówce, gdzie zaopatrujemy się w owoce i kwiaty pisałam już nie jeden raz. Odkąd Olek podrósł, robimy wspólne wyprawy. Mój pomocnik chętnie zbiera dzikie jabłka, mirabelki i zrywa kwiaty. Biega z kijkiem i cieszy się zielenią tak jak ja. Ostatnio w krzakach odkryłam piękną pigwę, ale ta musi jeszcze trochę dojrzeć. Potem – o ile nikt mnie nie uprzedzi – zrobię z niej pigwówkę! Tymczasem na stole stoi piękny bukiet nawłoci z krzaczorów, a w kuchni koszyk pełen jabłek.