Za daktylami nie przepadam z dwóch powodów.

Po pierwsze: nie lubie ich kształtu. Kojarzą mi się z wielkimi burymi cykadami, poprzyklejanymi do drzew w śródziemnomorskim upale.
Po drugie: nie odpowiada mi ich dziwny rodzaj słodkości, ten, który sięga az po sam przełyk, który drażni, a nie koi podniebienie.
ALE jest jeden wypiek, który bardzo lubię, a który nie ma racji bytu bez daktyli!
Mięciutkie babeczki toffi.
Ich smak jest równie piękny, co brzmienie. Kryje w sobie głęboką (ale już nie ostrą) słodycz, delikatna miękkość i puszystość.
Sa tu i orzechy. Najbardziej pasuja mi laskowe – przyrumieniam je na patelni, by spotęgować ich smak. A potem parzę sobie dłonie, próbując wyłuskac nagie ciałka orzechów.
Muszą byc bez skorupki i już!
Nie zapominajmy o polewie czekoladowej, która – otulając babeczkę – stanowi uwieńczenie jej smaku.

MIĘKKIE BABECZKI TOFFI Z POLEWA CZEKOLADOWA

Podstawowy przepis pochodzi od J. Olivera, jednak wiele tu modyfikacji (np. obecność orzechów).Poniżej moja wersja.
garść podpieczonych orzechów laskowych
90 g daktyli
2 łyżeczki proszku do pieczenia
150 g mąki
30 g cukru
jajko
30 g stopionego masła
150 ml goracej wody
Daktyle z odrobina mąki rozdrabniam w malekserze. Przekładam do miski, mieszam z cukrem, jajkiem, masłem. dodaję gorącą wodę, reszte mąki. Dokładnie mieszam, dorzucam orzechy.
Pieke kwadrans w 200 st. C, w foremce na mufiny.
NA POLEWĘ CZEKOLADOWA:
40 g masa
40 g cukru pudru
40 g gorzkiej czekolady
70 ml kremowki
Skadniki mieszam w rondelku, na maym gazie. Gdy polewa stopnieje, dekoruje nia babeczki.

Ani się obejrzałam, jak nadszedł Orzechowy Tydzień. Brałam w nim udział rok temu, była to moja pierwsza (i dotychczas ostatnia) akcja. W tym roku z przyjemnością wracam do orzechowego wątku…

Jak co roku, z końcem października nie mogłam zmyć z rąk żółtych plam po orzechach. Jak co roku, wynosiliśmy z ogrodu kosze orzechów włoskich. I – jak co roku – zastanawiamy się, jak wykorzystać te obfite plony.
Część orzechów wzmocni smak świątecznych pierniczków, to pewne.
Część zjem na śniadanie: zatopione w mleku, w towarzystwie banana.

A część orzechów włoskich – wraz z płatkami owsianymi, żytnimi, kokosem, orzechami laskowymi i innymi dobrami – trafiła do batoników muesli. Z zewnątrz chrupkie i twarde, w środku odrobinę ciągnące, delikatniejsze. Słodkie i pełne niespodzianek: tu orzech, tam ziarnko sezamu, tu kwaśna żurawina…

BATONIKI MUESLI

Przepis pochodzi z książki, o której pisałam w poprzedni poście 🙂 Traktowałam go jednak bardziej jako pewien szkic, aniżeli dokładna instrukcję, ponieważ sporo w nim zmieniłam.

– puszka skondensowanego mleka (słodzonego, choć tego nie wyszczególniono w przepisie)
– 250 g płatków owsianych (pomieszałam je z żytnimi)
– 75 g wiórków kokosowych
– 100 g suszonej żurawiny
– 125 g mieszanki ziaren słonecznika, pestek dyni, sezamu (pestki dyni zastąpiłam orzechami laskowymi, dodałam tez prażone siemię lniane)
– 125 g niesolonych orzeszków ziemnych (dałam orzechy laskowe)

Na dużej patelni podgrzewam mleko.
Mieszam z pozostałymi składnikami, wylewam na blachę. Piekę w 130 stopniach, przez godzinę.
Odstawiam do wystygnięcia, na kwadrans.

Voila! Zdrowa pychota gotowa.