Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejz 300 gatunkami ptaków, ze storczykiem kruszczykiem bladoczerwonym*, ze smażalnią ryb z przemiłym właścicielem, rozłożystą plażą otuloną wydmami oraz wąską ścieżką przecinającą Wisłę i Jezioro Ptasi Raj (z Morzem Bałtyckim w tle).
Na Wyspie Sobieszewskiej, bo o niej mowa, spędziliśmy z Tomaszem pół dnia, co tylko zaostrzyło mój apetyt na więcej. Ptaki śpiewały, słońce grzało jak szalone, a my przedzieraliśmy się na Mierzeję Messyńską, na której zrobiliśmy sobie mały piknik z kupnymi ciastkami i gruszką w roli głównej**.
Po koniec wędrówki zawitaliśmy do centrum Sobieszewa, gdzie obok śmierdzącego frytkami snack-baru z hałasującymi fliperami znajdowała się niepozorna smażalnia ryb. Widząc nasze niezdecydowanie, właściciel polecił nam kilka świeżo złowionych gatunków. I choć bardzo sceptycznie podchodzę do informacji o ?świeżych rybkach?, tym razem skusiłam się na polecaną mi belonę (w dużej mierze dlatego, że po raz pierwszy słyszałam o tej rybie).
Na stół wjechała podłużna ryba o białym delikatnym mięsie i? niebieskich ościach. Moje obawy, że ryba jest bliską koleżanką radioaktywnej pangi rozwiał właściciel smażalni, który wyjaśnił, że belona ma niebieskie ości i to nie jest żaden handlowy trik, a cecha tego gatunku i że przypływa ona do Bałtyku z Oceanu Atlantyckiego tylko na 2 miesiące w roku, na tarło i że oprócz niebieskich ości ma jeszcze ciekawy wygląd. W tym momencie pojawił się pracownik smażalni i pokazał mi rzeczoną belonę: podłużną rybę z długim ?dziobem? z drobnymi i ostrymi zębami***.
Ze smażalni wyszliśmy bogatsi o wiedzę na temat belony i 10 wędzonych śledzi (dwa dostaliśmy gratis).
Po powrocie, zajadając pachnące crumble z błękitnego naczynia, oglądaliśmy zdjęcia z błękitnej wyprawy.
(składniki na ok. 5 porcji)
na kruszonkę: 85 g mąki 85 g uprażonych na patelni orzechów włoskich (można również użyć orzechów laskowych) 45 g błyskawicznych płatków owsianych 50 g cukru szczypta soli 60 g roztopionego masła
na owoce: 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej 50 g cukru 250 g truskawek 350 g rabarbaru
W misce mieszam mąkę, lekko posiekane orzechy, płatki owsiane, sól, cukier, po czym wlewam roztopione masło i dłońmi mieszam składniki aż do ich połączenia. Chowam ciasto do lodówki.
Truskawki kroję na połówki, rabarbar kroję na ok. 2-3 cm cząstki. Owoce zasypuję 3 łyżkami cukru i odstawiam do momentu aż puszczą sok.
Następnie odcedzam sok (robię z niego kompot), zaś owoce mieszam z cukrem i mąką ziemniaczaną, przekładam do żaroodpornego naczynia. Owoce posypuję schłodzoną kruszonką (kruszonka powinna być w formie większych lub mniejszych grudek), tak aby tworzyła ona jednolitą warstwę.
Crumble piekę 35-40 minut w 190 st. C.
Uwagi:
1.Przepis na crumble pochodzi z blogu 101 Cookbooks, powyżej lekko zmodyfikowana przeze mnie wersja. To, co wyróżnia to crumble spośród setek wypieków tego rodzajów, to dodatek orzechów i płatków owsianych, które czynią go zdrowszym i bardziej chrupiącym.
2. Rabarbar i truskawki pod złocistą chrupiącą kuszonką, czyż może być coś lepszego na deser w majowe popołudnie? Podczas pieczenia owoce pokrywają się lepkim sosem, którego rubinowe języczki po bokach przebijają się przez warstwę kruszonki. Jako że wcześniej lekko odsączyłam owoce, kruszonka nie zapadała się i tworzyła ładną, rumianą skorupkę.
Całość warta grzechu.
Potem, na technice, robiliśmy zakładki do książek z motywem znaków drogowych, obłożone przezroczystą folią i obszyte żółtym ściegiem. Były jeszcze ?portomanetki?* ze skaju, obrazki z kolorowych okładek do książek, koszyczki z mydełek, ale największą furorę zrobiła patera na owoce z puszki i sznurka. Mistrzostwo rękodzieła, pomnik recyklingu: pokrojona puszka z misterną plecionką z białego plastykowego sznurka do prania.**
Potem przyszły książki i kwiaty. Czasem mamcia dostawała sznur korali.
A dziś chciałabym po prostu zaciągnąć ją do kuchni, powiedzieć: Siadaj, zrobię Ci coś pysznego***, dać buziaka, bukiecik konwalii i zabrać się do pracy.
RABARBAR PIECZONY W WINIE
1/2 kg rabarbaru
1/4 szklanki cukru (można dać go trochę mniej)
1/4 szklanki półwytrawnego białego wina
1 laska wanilii
Rabarbar obieram ze skórki i kroję w słupki albo w kilkucentymetrowe cząstki. Z wanilii wydłubuję ziarenka (pustą laskę zużywam do aromatyzowania cukru). Mieszam wszystkie składniki: rabarbar, ziarenka wanilii, wino i cukier, przekładam do żaroodpornego naczynia.
Piekę przez pół godziny w temperaturze 180st. C., w połowie czasu pieczenia delikatnie mieszam rabarbar.
Uwagi:
1. Przepis na pieczony rabarbar zauważyłam u mistrzyni prostych przepisów, Molly Winzenberg. Od razu wiedziałam, że to jest to!
Po upieczeniu rabarbar nabiera niesamowitej delikatności. Rozpływa się w ustach, jest taki? kobiecy. Miękki, waniliowy i różowy. Delikatny jak majowy poranek i zapach konwalii. Naciągane? Wcale nie, on naprawdę taki jest!
A po zjedzeniu w naczyniu pozostaje warstwa różowego, waniliowo-rabarbarowego syropu z kropeczkami wanilii i posmakiem wina. Maczam w nim palce i je oblizuję.
2. Pysznie musi smakować taki rabarbar w towarzystwie gałki dobrych waniliowych lodów albo z keksem bitej śmietany. W wersji light ze zmrożonym jogurtem naturalnym (jadłam właśnie z jogurtem).
Piękny, prosty przepis. Molly, jesteś wielka!
*jak nazywała je moja pani od techniki;
**moja siostra Magda, która miała wtedy jakieś 6 lat, zakochała się w tym dziele od pierwszego wejrzenia i po dziś dzień wspomina paterkę, która przez dłuższy czas ozdabiała jej półeczkę;
***rabarbar pieczony w winie 🙂
Wczoraj do 14.00 chodziłam w szlafroku. A co, sobota! Najpierw leniwe śniadanie, potem jeszcze leniwsze kawy sączenie, gazet czytanie i trochę mniej leniwe pieczenie szarlotki na uroczystość rodzinną. Dzień toczył się powoli, lekko ociężale, zaś ja z bólem serca i miną męczennicy przyklejałam nos do szyby, spoglądając na widoki za oknem.
A za oknem bezwstydne słońce, kipiąca energią wszechobecna zieloność, dzieci biegających po trawie, koty wygrzewające się na rozgrzanym chodniku… Bolesny to widok, ponieważ od blisko tygodnia byłam uwięziona w czterech ścianach – tylko antybiotyk i ja.
Ale żeby nie wyjść na rozmemłaną* hipochondryczkę, tudzież melancholijną męczennicę muszę nadmienić, że jest już dobrze. W pokoju pachnie biały bez. Popijam herbatę i zastanawiam się, w co ubiorę się do pracy, na którą nastawić budzik (wypadłam z rytmu), co zrobić na obiad…
A może tak znowu szparagi?
(porcja na 2 głodne osoby)
Ziemniaki obieram ze skórki i kroję w niedużą kostkę (ok. 1 cm x 1 cm). Umyte szparagi kroję na ok. 3 cm kawałki (zdrewniałe końcówki wyrzucam).
Na dużej patelni o grubym dnie wysmażam boczek do pożądanej chrupkości. Przekładam go na talerz, a na patelnię, na której pozostał tłuszcz po boczku, wrzucam ziemniaki. Podsmażam je chwilę na dużym ogniu, po czym go zmniejszam i smażę ziemniaki aż będą al dente (czyli takie, jakich jeszcze nie chciałoby się jeść – stawiające opór pod zębami). Ziemniaki powinny być mniej-więcej podsmażone z każdej strony, dlatego co jakiś czas delikatnie je mieszam. Cały proces trwa ok. 15 minut (wszystko zależy od wielkości kostki ziemniaczanej).
Po kwadransie dorzucam do ziemniaków cebulę i podsmażam całość ok. 2 minuty. Następnie dodaję wysmażony boczek i szparagi, solę i pieprzę mieszankę, po czym przykrywam patelnię pokrywką. Duszę warzywa ok. 5-8 minut, aż szparagi zmiękną. W tym czasie smażę dwa jajka sadzone.
Gdy warzywa będą gotowe, układam porcje na talerzu, na wierzchu zaś daję jajko sadzone. Poezja!
(składniki na 1 malutki słoiczek wielkości 1/2 słoika „dżemowego”)
Migdały wrzucam na suchą patelnię i podgrzewam aż się zezłocą. Odkładam je na bok – muszą całkowicie ostygnąć. W malakserze umieszczam bazylię (z łodyżkami), zimne migdały i oliwę. Miksuję całość do uzyskania sosu, po czym doprawiam go pieprzem i solą. Jeśli sos jest za mało płynny, dodaję więcej oliwy.
Szparagi gotuję na parze (to trwa krótko, ponieważ chcę, by pozostały chrupkie). Podaję polane sosem, w towarzystwie młodych ziemniaczków z solą. Resztę sosu przechowuję w lodówce (do tygodnia).
Uwagi:
1. Szparagowy hash podpatrzyłam na Smitten Kitchen (powyżej moja wersja). Potrawa jest dosyć czasochłonna ze względu na konieczność czuwania przy patelni, ale rezultaty warte są włożonej weń pracy. Boczek i ziemniaki to połączenie, którego nie trzeba reklamować, a jeśli doda się do tego delikatne szaparagi, zaś na wierzchu pojawi się sadzone jajko, to mamy małe arcydzieło! Jako że ziemniaki podsmażamy na patelni bez uprzedniego podgotowywania, składniki należy mieszać delikatnie, inaczej powstanie ziemniaczana papka (pewnie także pyszna, ale już nie tak efektowna).
2. Szparagi w sosie migdałowo-bazyliowym to nic odkrywczego, ale postanowiłam je Wam pokazać, bo możenie każdy ma tysiąc pomysłów na przyrządzenie tychże warzyw. Sos bazyliowo -migdałowy to właściwie uboższa wersja pesto. A pesto jest świetnym dodatkiem do wszelakich warzyw, zwłaszcza tych, które pojawiają się wiosną.
3. Poniżej przypominam szparagowe pyszności minionych lat, może coś Wam się spodoba:
tagliatelle z białymi szparagami przystawka z białych szparagów z sosem bazyliowo-śmietanowym
* lubię to słowo, idealnie obrazuje stan, w jakim nigdy nie chciałabym się znaleźć
** wg e-słownika Ling.pl hash to potrawa z siekanego mięsa, ale wędrując po internecie łatwo zauważyć, że hash to ogólnie rzecz ujmując potrawa, która zawiera podsmażane siekane składniki. Szparagowa siekanka? Szparagowa krajanka? 😉
Copyright Strawberries from Poland, 2017