fuczki

Życie zatacza koło, moja mała Lu siedzi na blacie, tak jak kilka lat temu siedział tu jej starszy brat Olo. Łuskam orzechy na ulubione ciasteczka (klik), w radiu słuchać głos pana Marka N. (a jeszcze niedawno myślałam, że już nigdy to nie nastąpi), a za oknem niestrudzenie sypie śnieg, pierwszy od blisko trzech lat. Zaczynam myśleć, że wszystko się prostuje i ucierając cukier puder z masłem nabieram ochoty na to, by znów coś tu napisać, odświeżyć blog.

Dobrze się składa, bo wczoraj odnowiłam usługę hostingową i wypadałoby coś porobić, by nie mieć poczucia, że wyrzuciło się w błoto 150 złotych. Piję więc kawę, porządkuję myśli i nie mam dla Was absolutnie żadnej anegdotki, które często się tutaj pojawiały i dla których wielu z Was tu zaglądało.

Mam za to takie przemyślenie, że w dobie najlepszych przepisów na najpyszniejsze ciastka, najcudowniejsze obiady i najbardziej zajebiste śniadania, które są superekstrahiper sztosem, eksplozją smaku i gwiazdą hasztagu foodporn na Instagramie, moje mierne umiejętności zachwalania dań blokują mnie. Nie jestem w stanie zachwalać moich przepisów jak przekupka pomidorów na włoskim targu, krzyczeć, że moje jest najpyszniejsze, najszybsze i najlepsze. Mogę zapewnić, że mi to bardzo smakuje i sam fakt, że publikuję jakąś recepturę oznacza, że chcę się nią podzielić – ergo: że jest dobra. Trochę się tu tłumaczę, ale zależy mi na pokazaniu mojego podejścia do jedzenia.

Ostatecznie jedzenie to tylko jedzenie, nie zapominajmy o tym. Jest fajne, sprawia przyjemność, ale kiedy ktoś dostaje publicznie drgawek rozkoszy z powodu „zajebistości” własnej potrawy, nasuwa mi się jedna brzydka, niecenzuralna myśl: „nie zesraj się”.

canis restaurant ogarna

Dzisiaj mam dla Was link do mojej ostatniej (przed zamknięciem lokali…) restauracji ze szlaku Pomorskie Prestige. Restauracja to piękne miejsce w pięknej lokalizacji, z rewelacyjnym jedzeniem. Szczegóły mojej wizyty znajdziecie tutaj KLIK.

leśny dwór sulęczyno

A to mozaika zdjęciowa z cudownej letniej wyprawy do Sulęczyna, do Leśnego Dworu. Rozmawiałam wtedy z Marcinem Popielarzem o jego kaszubskiej kuchni i próbowałam zawartości słoiczków, które zaczęła produkować ekipa Leśnego Dworu. Cała relacja do przeczytania tutaj: KLIK.

A mi pozostaje życzyć sobie i Wam, by 2021 rok był czasem normalności, a nasze ulubione restauracje wyszły z problemów, które serwuje im wstrętny 2020 rok… Pomagajcie, jak/jeśli możecie, zamawiając z ulubionych miejsc dania na wynos, garmaż na święta i przetwory, chleby – słowem wszystko, co oferują nam lokale. Tutaj – klik – możecie znaleźć informacje na temat aktywności restauracji z programu Pomorskie Prestige, o których na przestrzeni dwóch lat Wam pisałam. Oby do 2021!

zoom na smak

Zapraszam Was na 3. lekcję fotografii kulinarnej ZOOM NA SMAK, tworzoną pod patronatem Canon Polska. Wszystkie lekcje znajdziecie tu: #zoomnasmak.

Kontynuuję zagadnienie OŚWIETLENIA ZDJĘCIA w jesienno-zimowym czasie. Dzisiaj temat dla średniozaawansowanych, opowiem jakich ustawień technicznych używam, by wyłuskać nieco więcej światła w szarobury dzień.

Ja mam swoją trójcę parametrów odpowiadających za światło: