zapiekanka z porami

Dojedliśmy wczoraj ostatnie porcje pomidorowej z lanymi kluseczkami, której gar zrobiła nam mamcia. Mama przyjechała poratować nas w trudach prowadzenia domowego szpitala. Sytuacja jest napięta, bo choruje każdy z nas, ale już niedługo mam nadzieję oddzielić ten czas grubą czerwoną kreską i wierzyć, że luty będzie zdecydowanie przyjemniejszy!

Ostatnio bardzo mało gotowałam, bo w zasadzie na nic nie miałam siły. A że do akcji wkroczyła mamcia, nie miałam potrzeby zaglądać do kuchni i korzystałam z dobrodziejstw maminej opieki. W menu był jeszcze krupnik, placuszki z twarogiem, ryba po grecku, bliny z jajkiem sadzonym i boczkiem (wybaczcie), słowem wszystkie zachcianki z domowej kuchni.

Jeszcze przed wizytą mamci na stół wjechała zapiekanka ziemniaczana. Danie proste i pyszne, tłuste i rozgrzewające. Kiedyś w moim domu rodzinnym jadało się je często, klasyk miał w sobie podsmażoną kiełbasę, cebulkę i jajka zapieczone ze śmietaną, a na górze warstwę żółtego sera. Ja chciałam zrobić wersję bezmięsną i połączyłam ziemniaki z duszonym porem. Do tego sporo śmietany kremówki, która nadała całości aksamitnego charakteru, a na wierzch nieco sera pleśniowego (camemberta lub brie, choć nie jest on konieczny).  Na zdjęciu widzicie też wersję dla Olka, bez pora, za to z jajkiem (przykryłam je kolejną warstwą ziemniaków i zalałam śmietanką), w tle nasza właściwa zapiekanka ziemniaczana. Co ciekawe, Olek wyjadł „naszą”, z porem, a myślałam, że będzie się na niego krzywić.

tarta cytrusowa

W 2019 rok wchodzę krokiem spokojnym i bez zbędnego hałasu. Nic nie zakładam, niewiele planuję, wystrzegam się mocnego wybiegania w przyszłość.

W kuchni bez wielkich szaleństw – na Sylwestra tortille z hummusem i warzywami oraz serkiem kremowym, ogórkiem i łososiem, śledzie, jajka z majonezem i łososiem, sałatka wieśniacka. Pod tą tajemniczą nazwą, która funkcjonuje w moim domu rodzinnym, kryje się sałatka z ananasa z puszki, konserwowego selera, kukurydzy i wędzonego kurczaka, oczywiście wszystko jest zanurzone w majonezie. Zgadnijcie, która potrawa cieszyła się największym powodzeniem? Oczywiście ta ostatnia! Można zajadać się curry, sushi i pierogami, ale gdzieś na końcu języka są kubki smakowe, które tęsknią za szalonymi sałatkami z lat dziewięćdziesiątych. Przynajmniej ja takie ciągle mam.