Raz dwa trzy, cisza obija się o ściany.

Miasto oddycha coraz spokojniej. Budzą się ćmy, a liście szepczą coś cichym szelestem. Kot delikatnie stąpa po zroszonej nocą trawie. Ciemność wychyla się zza zasłony.

Truskawkowych snów!

SERNICZKI Z TRUSKAWKAMI

Składniki na spód:

100 g ciastek typu Digestive 50 g masła

250 g truskawek

Składniki na masę śmietanową:

1 łyżka żelatyny 200 ml śmietany 36% 5 łyżek cukru pudru 400 g naturalnego twarożku (trzykrotnie zmielonego)

Ciastka rozdrabniam w malakserze i łączę z masłem. Zagniatam ciasto i wykładam nim spód małej tortownicy albo 4 średniej wielkości ranty. Piekę spody w 200 stopniach C. przez ok. 7 minut.

Żelatynę zalewam niewielką ilośią wrzątku i mieszam, aż się rozpuscśi. Śmietanę ubijam z cukrem pudrem. Następnie dodaję do niej twarożek i dokładnie mieszam masę.Jeśli jest za mało słodka, dosładzam. Do gładkiej masy dodaję przestudzoną żelatynę i energicznie mieszam.

Na wystudzone spody wykładam masę oraz wyszypułkowane i oczyszczone truskawki, kompozycja wg własnej inwencji. Wierzch również dekoruję truskawkami. Wstawiam do lodówki na 2-3 godziny, podaję schłodzone.

Uwagi:

1. Przepis na sernik znalazłam u Piegowatej, która niejednokrotnie kusiła mnie apetycznymi zdjęciami, ale źródła przepisu sięgają magazynu „Kuchnia”.

2. Ja robiłam sernik z połowy proporcji (i takie proporcje przedstawiam) i wyszło go naprawdę dużo, bo na 4 okręgi cukiernicze (czy jak to się nazywa… takie blaszane pierścienie:). W trakcie przygotowań musiałam dosładzać masę ponadprzepisowo, ponieważ praktycznie nie czuć w niej było słodyczy. Ponadto mam wrażenie, że żelatyna jest w tym przepisie zbędna – masa doskonale się trzymała przed wlaniem do niej żelatyny. Część cukru, jaki dodałam o cukier z prawdziwą wanilią.

3. Sernik jest lekki, delikatny, z waniliową nutką w tle. Spód z digestiwów miło kontrastuje z kremową masą serową, a truskawki nadają całości charakteru. I co tu dużo ukrywać, całość ślicznie się prezentuje! Polecam 🙂

Dziś druga odsłona Vintage Cooking, a więc mojego cyklu poświęconego starym przepisom.

Prezentuję Wam marchewkę w dwóch wersjach ? klasycznej, według przepisu książki Marii Ochorowicz-Monatowej (w moim wydaniu książki Maria nie nosiła jeszcze podwójnego nazwiska) i nowoczesnej, pełnej składników, których jeszcze kilkadziesiąt lat temu niewiele osób słyszało.
Jako że tej nocy przede mną jeszcze trochę pracy, zostawiam Was sam na sam z przepisami.

MARCHEWKA VINTAGE: MARCHEW SMAŻONA (MIODOWA) MARII MONATOWEJ

?Marchewka młoda jest bardzo smaczna smażona. Jeśli jest mała, zostawić w całości, większą po oskrobaniu przekroić na dwoje lub na czworo, opłukać, blanżerować i położywszy łyżkę masła, posolić, zalać kilkoma łyżkami wody lub rosołu i dusić w parze pod przykryciem. Gdy już na wpół miękka, wsypać sporo miałkiego cukru i nie przykrywając już smażyć raczej, a nie dusić, tak, aby się ładnie ze wszystkich stron obrumieniła.?

pęczek młodej marchewki
3 łyżeczki cukru lub 3 płaskie łyżki miodu
1 płaska łyżka masła
2 łyżki wody
świeżo zmielony pieprz

Marchewkę myję i obieram, zostawiając jednak zielone ogonki. Przekrawam marchewki na pół. Na patelni rozgrzewam łyżkę masła i podsmażam na nim marchewki. Po kilku minutach zalewam marchewki wodą i przykrywam patelnię pokrywką, dusząc warzywa, aż trochę zmiękną (nie mogą być rozgotowane). Następnie zdejmuję pokrywkę i wlewam na marchewki miód/cukier, bacząc, przykrył każdą z nich. Gdy marchewki nabiorą połysku (miód/cukier oblepią warzywa), układam je na talerzu i posypuję świeżo zmielonym pieprzem.

MARCHEWKA MODERN: MARCHWIOWE WSTĄŻKI Z MIĘTĄ, FETĄ i KUMINEM

pęczek marchewki
50 g sera feta
3 łyżki drobno posiekanej świeżej mięty
1 łyżka oliwy
1 zmiażdżony ząbek czosnku
1/2łyżeczki kuminu
1/2łyżeczki czerwonej papryki
3/4łyżeczki harissy
1/2 łyżeczki cukru
sok z 1/3 cytryny

Na suchej patelni prażę kumin, paprykę, harissę i cukier. Po chwili dodaję oliwę i czosnek, podsmażam przez moment. Ściągam patelnię z ognia i mieszam z sokiem z cytryny.

Oczyszczone marchewki obieram grubą obieraczką w długie wstążki (można je też pokroić w robocie kuchennym w paski). Mieszam marchewki z miksturą z patelni, dodaję posiekaną miętę i kruszę fetę. Mieszam całość dokładnie i odstawiam do przegryzienia na ok. pół godziny.

Uwagi:

1. Marchewka glazurowana smakuje jak wiosna: jest lekka, krucha i słodkawa. W oryginalnej wersji marchewkę posypuje się cukrem, ja zastąpiłam go miodem, a na koniec posypałam danie świeżo startym pieprzem, który nadał całości pazura. W wersji rozbudowanej można jeszcze taką miodową marchewkę skropić kilkoma łyżkami soku z pomarańczy albo podać ze świeżo startą skórką cytrynową.

Przepis pochodzi z ?Uniwersalnej książki kucharskiej? Marii Monatowej, wydanej przed II wojną światową.

2. Marchewka w wersji modern to pomysł zaczerpnięty z blogu Smitten Kitchen – z moimi modyfikacjami (marchewka pojawiła się również u Anny-Marii i Szellki). W oryginale marchewka została starta na drobniejsze cząstki, ja podałam ją w postaci wstążek. Surówka ta zawiera całe bogactwo smaków: słodycz marchewki przeplata się ze słoną fetą, a gdzieś między tymi smakami przebija się ostrość chilli i rześkość mięty. Gdy surówka poleży nieco w lodówce, smaki pięknie się przenikną, zmieniając na zawsze nasze zapatrywania na temat starej poczciwej marchewki.

Py-cho-ta!

PS Jeżeli chcielibyście podzielić się dawnymi recepturami, wycinkami ze starych gazet, kulinarnymi opowieściami „z myszką” czy w inny sposób wzbogacić dział VINTAGE COOKING, piszcie na adres: wlodarczyk.ania@gmail.com . Będę zachwycona, jeżeli mnie wspomożecie!

Dzień dziś szary i mdły w posmaku.

Słońce pamiętam tylko z czwartkowego popołudnia, gdy tęskno spoglądałam przez okno w pracy. To już norma, że z nadejściem weekendu robi się zimno i moje marzenia o Wielkim Plażowaniu wkładam między kartki książki, którą czytam.Aplikuję więc słońce na talerzu – na śniadanie pokrojone w kosteczkę pomidory z bazylią, czosnkiem, oliwą i octem balsamico. Na drugie śniadanie miseczka truskawek, obiad już mniej słoneczny, bo kromki ciabatty ze śledziem w czerwonej cebulce, za to deser znów pełen słońca: tartaletki z creme patissiere i rabarbarem.

No właśnie, ten nieszczęsny creme patissiere.

W przedostatnim poście przedstawiłam Wam przepis na tartę z truskawkami i creme patissiere. Tarta wyszła pyszna (również w wersji z galaretką na wierzchu), jednak podczas jej robienia miałam problemy z samym creme patissiere, który mimo b a r d z o długiego czasu ubijania nie chciał się zupełnie ściąć.

Zastanawiałam się, w czym tkwił problem: w składnikach, w moim działaniu czy w przepisie. Poszperałam w internecie, przejrzałam kilka książek kucharskich i zestawiwszy wszelkie przepisy na creme patissiere z tym z książki „Kuchnia Neli” rzuciło mi się w oczy jedno*: u Neli zabrakło mąki. Klasyczny creme patissiere zawiera bowiem dodatek mąki, która sprawia, ze krem gęstnieje. Nie wiem, czy krem Neli rzeczywiście nie zawierał mąki, czy to tylko pomyłka wydawnicza, jedno jest pewne – creme patissiere wg przepisu Michaela Roux ściął się bez problemów, zaś jego przyrządzenie zajęło mi kilkanaście minut.

Prezentuję więc Wam creme patissiere, który na pewno się uda! Poniżej zaś przepis na jego zastosowanie, czyli na babeczki z masą rabarbarową i creme patissiere.

CREME PATISSIERE WG M. ROUX6 żółtek 125 g cukru pudru 40 g mąki pszennej 500 ml mleka 1 laska wanilii 1 łyżka masła w temperaturze pokojowej

W rondelku zagotowuję mleko z ziarnkami wydłubanymi z laski wanilii. Gdy mleko się gotuje, ubijam żółtka z cukrem, aż powstanie puszysta masa, a następnie dodaję doń mąkę, miksując, aż znikną grudki.

Do jajek cienką strużką wlewam gorące mleko, cały czas miksując masę.Następnie przelewam masę do rondelka i podgrzewam, ciągle mieszając. Gdy masa zacznie delikatnie pyrkać, redukuję ogień do minimum i gotuję (ciągle mieszając!) krem jeszcze chwilę. Przelewam krem do miski i mieszam z masłem. Przechowuję krem w lodówce.

KORZENNE TARTALETKI Z CREME PATISSIERE I RABARBAREM

(porcja na 4 małe tartaletki)

1/2 porcji kruchego ciasta, wzbogaconego o szczyptę kardamonu, cynamonu i 2 zmiażdzone goździki (albo 1 płaską łyżeczkę przyprawy do pierników) 1/2 porcji creme patissiere 2 łodygi rabarbaru 4 łyżki cukru

Przygotowuję kruche ciasto, dodając do składników korzenne przyprawy. Ciastem wyklejam 4 foremki do tartaletek, nakłuwam widelcem w kilku miejscach i chłodzę od. 30 minut. Piekę tartaletki w 200 st. C., aż się zarumienią, co trwa ok. 25-30 minut. Gotowe tartaletki chłodzę na kratce.

Rabarbar kroję na 2-cm kawałki, wrzucam do rondelka, zasypuję cukrem i duszę, mieszając co jakiś czas. Rabarbar puści sok, więc gotuję go do momentu, aż ilość płynu się zmniejszy. Jeżeli masa rabarbarowa wydaje się za kwaśna, dosładzam.

Na spód schłodzonych babeczek wykładam schłodzoną masę rabarbarową, a na to kładę creme patissiere. Podaję od razu.

Uwagi:

1. Creme patissiere wg tego przepisu robi się niezwykle szybko i łatwo. Przepis zaczerpnęłam z książki M.Roux „Jajka”. Ziarenka wanilii zatopione w kremowej masie, oprócz pięknego aromatu, nadają również szykownego wyglądu. Taki krem świetnie smakowałby jako nadzienie do rurek.

2. Tartaletki z rabarbarem powstały po lekturze postu Lo, która zaprezentowała ich bardziej rozwiniętą wersję. Moja wersja jest nieco uproszczona, ale idea pozostała – mamy tu kwaskowaty rabarbar i waniliowy creme patissere, a wszystko to w chrupiącej skorupce z kruchego ciasta o korzennym posmaku. W przepisie podałam proporcje na 4 tartaletki wielkości zagłębień do muffinów, ale ciasta starczy również na wylepienie cienkiej warstwy formy do tarty. Aha, a kruche robiłam z dodatkiem zwykłego cukru, co sprawiło, że ciasto było bardziej kruche i mniej zwarte. Taka wersja jest równie pyszna, co kruche z cukrem pudrem.

Rzecz warta grzechu!

* to samo w komentarzach napisała mi Jelly-bean (Jelly-bean, w przepisie pod truskawkową tartą pojawi się informacja uzupełniająca dot. tamtego creme patissiere, odsyłająca do sprawdzonego przepisu);