Zawsze lubiłam zapach grzybów. To ta gama aromatów, co woń wilgotnej, czarnej, wręcz tłustej ziemi, świeżo zmielonej kawy i pasty do butów – ciężkie, intensywne, odurzające. Moje ulubione.
Nigdy nie lubiłam zbierać grzybów. Może to przez brak skupienia, może przez słaby wzrok, a może przez krzaki malin, jeżyn i jagód, które zawsze skutecznie odwracały moją uwagę.
Nigdy nie lubiłam czyścić grzybów. Za wiele z tym pracy, a na dodatek ziemia za paznokciami i obrzydliwe robaki w trzonkach grzybów.
Za to zawsze lubiłam jeść grzyby. Duszone w śmietance z dużą ilością koperku albo pietruszki. W świątecznych pierogach polanych odrobiną masła albo wigilijnej zupie grzybowej z lanymi kluskami, tej, co pojawia się tylko raz w roku i którą jem z zamkniętymi oczami by lepiej pamiętać każdą kroplę jej smaku.
Albo jajecznica z kurkami, uruchamiająca swym zapachem małą projekcję wspomnień. Głównymi bohaterami  filmu, który widzę są dziadek oraz błękitna kobiałka z pomarańczowo-kurkową zawartością. Akcja rozgrywa się w małej blokowej kuchni dziadków.
Od kilku lat mam szczęście otrzymywać co tydzień papierową torbę kurek zbieranych przez rodziców Tomka na Kaszubach. Początki tygodnia upływają więc pod znakiem tych grzybów – tydzień temu jedliśmy pyszną polentę z kurkami i mnóstwem ziół oraz grzybowo-ziołowe risotto.

ZIOŁOWE KURKI/BAZA

(porcja na 2 osoby)
ok. 2 szklanki oczyszczonych kurek
1 malutka cebula, najlepiej młoda
garstka posiekanych świeżych ziół (ja lubię mieszanki balkonowe ? szałwia, oregano, tymianek)
opcjonalnie: 1 zmiażdżony ząbek czosnku
sól i pieprz do smaku
1 łyżka masła
1 łyżka oleju
Na patelni rozgrzewam tłuszcze, dodaję posiekaną drobno cebulę (oraz ewent. czosnek) i podsmażam chwilę, aż cebula lekko zmięknie. Wrzucam oczyszczone grzyby (większe okazy kroję), solę i duszę je do miękkości na niedużym ogniu. Gdy z grzybów odparuje już większość wody, wrzucam posiekane zioła i chwilę podsmażam. Tak przygotowane kurki stanowią bazę do grzanek, makaronów i kasz.

POLENTA Z KURKAMI I POMIDORKAMI KOKTAJLOWYMI

(porcja dla 2-3 osób)
1/2szklanki polenty
ok. 2 szklanki wody, a jeszcze lepiej bulionu
sól i pieprz do smaku
kilka pomidorków koktajlowych
2-3 łyżki oliwy
+ bazowa porcja kurek ziołowych z przepisu wyżej
Do wysokiego garnka o grubym dnie  wlewam wodę/bulion i zagotowuję płyn. Po zagotowaniu wrzucam kaszkę i mieszam dokładnie. Zmniejszam gaz i mieszając co jakiś czas, gotuję około 3 minuty, do zgęstnienia kaszy. Polenta powinna być dosyć gęsta i przyklejać się do łyżki.
Gotową polentę doprawiam solą i świeżo zmielonym pieprzem, przekładam na talerze, polewam każdą porcję łyżką oliwy. Na kaszy układam porcje kurek z ziołami i przekrojone na pół pomidorki koktajlowe. Podaję.

ZIOŁOWE RISOTTO Z KURKAMI

(porcja na 2-3 osoby)
1 mała, pokrojona drobno cebula
2 łodygi drobno pokrojonego selera naciowego (opcjonalnie)
1 ząbek czosnku (opcjonalnie)
2-4 łyżki oliwy
1 łyżka masła
200 g ryżu arborio
1/2 kieliszka białego, wytrawnego wina (opcjonalnie)
sól i pieprz
parmezan
ok. 1/2 l bulionu
+ bazowa porcja kurek ziołowych z przepisu wyżej
Podstawą risotta jest sofritto, czyli podsmażona cebula z selerem i czosnkiem. Czasem świadomie rezygnuję z czosnku, czasem nie dodaję do bazy selera, pozostając wyłącznie przy cebuli. Na głębokiej patelni rozgrzewam oliwę i masło, wrzucam nań cebulę, czosnek i selera. Podsmażam na małym ogniu do miękkości (nie mogą zbrązowieć).
Następnie dorzucam do warzyw suchy ryż i mieszam, aż wszystkie ziarenka zrobią się szkliste. Wlewam wino, jeśli je mam i czekam, aż alkohol odparuje. Zaczynam ?właściwy? etap robienia risotta ? wlewam do ryżu chochelkę ciepłego bulionu i mieszam, aż ryż go wchłonie, potem wlewam kolejną, czekam aż ryż ją wchłonie, mieszając co chwila, kolejną? Po mniej-więcej kwadransie mieszania i dolewania bulionu, ryż powinien być gotowy ? należy spróbować, czy ziarenka nie są twarde. Jeśli są, dodaję kolejną porcję bulionu. Jednocześnie sprawdzam, czy ryżu nie należy dosolić. Dobre risotto ma kremową, gęstą konsystencję, a każde ziarenko jest miękkie, ale się nie rozwala.
Zdejmuję ryż z ognia, ścieram na tarce parmezan ? ilość wg uznania, mieszam z ryżem. Dodaję też 1 łyżkę masła. Tak przygotowane risotto układam na talerzach, nakładając na wierzchu porcję kurek przygotowanych wg przepisu powyżej. Posypuję wiórkami parmezanu, świeżymi ziołami, świeżo zmielonym pieprzem i podaję. Pięknie gra z lampką białego wina.
Uwagi:
1. Podana na bazę ilość kurek jest oczywiście szacunkowa. Tak przygotowane kurki jem z jajecznicą, na grzankach, z makaronami, z risottem i wszystkim, co przyjdzie mi do głowy.
2. Risotta uczyłam się robić od Jamiego Olivera, ale pod drodze zmodyfikowałam przepis, dostosowując do moich każdorazowych możliwości. Często robię je na samej cebuli, bez selera, czasem seler naciowy zastępuję naszym zwykłym, korzeniowym, czasem nie dodaję czosnku albo wina?. Ale zawsze przyrządzam risotto z ryżu, który jest do tej potrawy przeznaczony, inaczej nie wyjdzie mi risotto, a ryż z dodatkami. Takie podstawowe risotto, zwane risotto bianco, może być dowolnie wzbogacane o inne składniki. Jamie proponuje np. prostą wersję z kilkoma łyżeczkami pesto genovese (bazyliowego), co już wypróbowałam i b. mi smakowało.
3. Polentę uznaję dopiero od roku, wcześniej jakoś nie byłam do niej przekonana. Dziś mogę powiedzieć, że bardzo ją lubię. Ciepła, kremowa, żółta polenta cudnie komponuje mi się z wyrazistym smakiem kurek i ziół. Z reguły polentę kurkową podaję z pomidorkami koktajlowymi, tym razem o nich zapomniałam. A pomidorki są o tyle istotne, że stanowią wilgotny, lekko orzeźwiający kontrapunkt w całej kremowości i słoności dania. Podobne danie widziałam u Gordona Ramsaya po tym, jak rok temu szczęśliwa wymyśliłam tę moją wersję.


Restauracja Tokyo Sushi

ul. Mściwoja 9, Gdynia
czynna: pon.-pt. 11-22, sob.-niedz. 12-22

Dawno, dawno temu myślałam, że nie lubię sushi. Nie podobała mi się szpanerska otoczka ?suszarni?, nie chadzałam więc do takich lokali, a w konsekwencji nie próbowałam potraw tam serwowanych. Z czasem sushi spowszedniało i przestało być szpanem. Poszłam, spróbowałam i zdziwiłam się, że kawałek surowej ryby z ryżem może być tak niesamowicie pyszny! 

Jedną z restauracji serwujących sushi, które odwiedziłam, jest Tokyo Sushi w centrum Gdyni, restauracja mieszcząca się na Szlaku Kulinarnym Centrum Gdyni

Już od progu bardzo przypadł mi do gustu wystrój miejsca ? minimalistyczne i wyważone, z adekwatną muzyką w tle. Szybko pojawiła się sympatyczna kelnerka (po moich ostatnich obserwacjach stwierdzam, że niesympatyczna obsługa to chyba już mit), która jednak musiała nieco poczekać na moje zamówienie, bo nie mogłam się zdecydować na to, co zjeść.

Zaczęłam od zielonej herbaty z wiśnią, którą podano w żeliwnym imbryku z małymi, żeliwnymi kubeczkami. Z zup wybrałam tofu to wakame (na bazie bulionu z pastą miso, z tofu i wodorostami ? 10 zł) i tom yum gung (na bazie buliony z miso, rybą i kapustą – 10 zł) , obydwie lekkie, bardzo dobre, z wyczuwalnym piątym smakiem ? umami 🙂 Dodatkowo na stole pojawiła się gratisowa surówka, która oczyściła kubki przed daniem głównym.
Wiedziałam, że wezmę jakiś zestaw sushi, w końcu po to się tutaj zjawiłam. Ale ci, którzy niekoniecznie mają ochotę na sushi, mogą wybierać spośród szerokiej oferty dań rybnych,  mięsnych, wegetariańskich czy z makaronami, wybór jest duży. Wracając do sushi ? w  ofercie restauracji są różne rozmiary i warianty tej potrawy, zaś ceny wahają się od 29 zł do 240 zł (ten ostatni to wypasiony zestaw dla mocarzy ? 64 sztuki). Ostatecznie wybrałam zestaw Nagasaki (80 zł ? 20 sztuk), w skład którego wchodziły california maki z krewetką w tempurze (pycha!), futomaki z węgorzem, awokado, shitake, sezamem (jedno z najpyszniejszych wg mnie), futomaki z łososiem, tuńczykiem i awokado i california maki z pieczonym łososiem, serkiem Philadelphia, ogórkiem, awokado w sezamie. Wszystko pięknie podane i niezwykle kuszące wyglądem. Oczywiście nie zjadłam całości, więc część zamówienia na moją prośbę kelnerka zapakowała na wynos. Zaś na sam koniec dostałam od szefa kuchni ? podobnie jak inni goście na sali ? lekki koktajl bananowy z różaną nutą (bardzo dobry!).
Z Tokyo Sushi wyszłam najedzona, zadowolona i spełniona, czyli znów wszystko się udało!