
Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejCzerwiec, w moim osobistym rankingu to zaraz po maju najpiękniejszy miesiąc w roku. Dla czerwcowego wieczoru o zapachu nagrzanej słońcem łąki warto żyć, warto przetrwać listopadowe mroki i lutowe pustki w sercu i na talerzu. Wizja czerwcowych truskawek i pomidorów osładza te ciężkie miesiące pod znakiem kiszonej kapusty i kartofli, trudy i znoje polskiego przednówka.
Dość wstępu, przybywam tu sałatką, którą jem co drugi dzień na śniadanie. Pisałam o niej już rok temu i miałam od Was sporo sygnałów, że moje pyszne połączenie kliknęło i u Was. Proszę Państwa, nadszedł czas, by powiedzieć to głośno na blogu: caprese z truskawkami to magia. I kolejny przepis na jedną rękę (cały cykl tutaj – klik!).
Dzisiaj mam dla Was przepisy na ekspresową (to chyba nikogo nie dziwi), orzeźwiającą i kolorową surówkę wg Nigelli Lawson. Będzie bez zbędnych wstępów, powiem tylko, że cudnie chrupie i najlepiej smakuje w gorące dni. Przepis wpada do cyklu Przepisy na jedną rękę, bo jest nieskomplikowany i szybko się go robi. Inne przepisy na jedną rękę tutaj – klik!
A teraz surówka – bierzcie i chrupcie z niej wszyscy!
Słowem wstępu: lubię oszczędność pochwał, słów i gestów. Nie lubię egzaltacji, nie umiem zachwalać swoich dzieł, opatrując je przymiotnikami „najlepsze”. Jeśli jakiś talerz lub miska ląduje na moim Instagramie (klik) lub na blogu, oznacza to, że to mi smakuje i w mojej ocenie jest co najmniej dobre, a najczęściej pyszne. Rzeczy niedobrych albo średnich nie pokazuję, bo jaki byłby tego sens? Więc gdy dostaję pytania „czy było dobre?”, jestem dosyć zdziwiona. Stąd ten wstęp.
Wczoraj pokazałam na Insta gnocchi z pokrzywą i szpinakiem, które mi się przyśniły jakiś czas temu. Temat wydawał mi się dosyć niszowy, ale spotkał się z dużym zainteresowaniem, więc postanowiłam szybko go spisać. Jako że trwa maj, ruszajcie w krzaki po pokrzywę (tutaj – klik – napisałam, jak się do tego zabrać).
Słowem wyjaśnienia: przygotowując moje kluchy, bazowałam na niepozornej książeczce „Smaki Toskanii” Aleksandry Seghi, ale tak go przerobiłam, że mocno odbiera od oryginału. Do środka dodałam pokrzywę, sporo czosnku, a potem polałam kluchy oliwą z chrupiącym czosnkiem. W zasadzie kluchy bardziej przypominają gnudi niż gnocchi, ale w oryginalnym przepisie są to „gnocchi z Casentino” i tego się trzymam. Gnocchi zawierają zwykle ziemniaki, są małymi, korpulentnymi kluseczkami, a gnudi to większe, ale lżejsze kluseczki zwykle z ricottą w roli głównej, trochę jak nadzienie do ravioli bez ciasta.
Przepis jest bardzo łatwy do wykonania i całkiem szybki, można go zrobić z dzieckiem u nogi. Co fajne – nadaje się dla małych i dużych (dla małych trzeba zmniejszyć ilość czosnku).
na oliwę czosnkową:
do podania:
Pokrzywę i szpinak duszę w kilku łyżkach wody, pod przykryciem. Gdy szpinak zmniejszy objętość, odcedzam calość i drobno siekam. W misce gniotę twaróg , dodaję zieleninę, wyciśnięty czosnek, solę i pieprzę (porządnie), to jest czas na spróbowanie masy. Dodaję jajka, mieszam, dodaję mąkę – ma jej być tyle, by z ciasta bez problemu uformować kulkę wielkości orzecha włoskiego.
Kulki gotuję we wrzątku, od wypłynięcia ok. 4 minuty (zawsze sprawdzam jedną, rozcinając ją – środek nie może być surowy). Kulki gotuję w bulionie warzywnym, można gotować w osolonej wodzie.
Odcedzone kluchy układam na talerzu, podaję polane czosnkową oliwą (na oliwie podsmażam czosnek, aż stanie się lekko złoty i chrupiący jak chipsy – uwaga, by go nie spalić) i hojnie posypane parmezanem.
Uwaga:
Pokrzywę można w całości zastąpić szpinakiem albo pomieszać z miętą.
Copyright Strawberries from Poland, 2017