Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, ostatnio dużo czasu spędzam nad… pietruszką
Styczeń upływa pod znakiem tego pięknego, delikatnego i szlachetnego warzywa.
Nie przepadam za tajemniczymi sformułowaniami w stylu: pracuję teraz nad czymś, ale nie powiem, co to jest. 
Jednak w tym wypadku sama muszę wpaść w zagadkowy ton i oznajmić: pracuję teraz nad niezmiernie ciekawym projektem, który – jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem – ujrzy światło dzienne już pod koniec stycznia. 
A wszystko zaczęło się od pietruszki 🙂
Jako dziecko nigdy nie marzyłam o tym, żeby zostać aktorką czy modelką. Chciałam pracować jako bibliotekarka, kwiaciarka, kioskarka, pisarka, listonoszka, miałam nawet etap marzeń o pracy gajowego (gajowej?:) Dość długo dumałam nad pracą archeolożki, w której kusiła mnie wizja  grzebania w przeszłości, podglądania codzienności naszych przodków.
I choć nie zostałam ani kioskarką, ani kwiaciarką, a tym bardziej archeolożką, nadal lubię wyłapywać skrawki z życia nieznanych mi osób. Podniosę zapisaną drobnym maczkiem karteczkę, prześledzę porzuconą listę zakupów, zajrzę do przewieszonej przez ogrodzenie torebki.
Podczas ostatniego spaceru po plaży, trafiłam na karteczkę z listą zakupów.
Drżące pismo z zawijaskami wskazuje, że pisała ją starsza osoba. Z kolei po zawartości rozpiski wnoszę, że jej autorką była kobieta, bo czy mężczyzna chciałby kupić ciasto i czekoladę z orzechami, a do tego pełne ploteczek Twoje Imperium? Na liście widnieje jeszcze Wyborcza (czyli pani z pewnością nie słucha Radia Maryja) i woda 2 but.

 

Tak czy siak, to musiał być dla autorki całkiem przyjemny dzień: spacer po plaży, a potem zagryzana czekoladą lektura ulubionego pisma, a może i nawet wizyta gości (dla których mogło być to ciasto).
Dla mnie to również był miły dzień. Spacer po plaży, a po nim chrupanie ciasteczek o zapachu mandarynek.
KRUCHE CIASTECZKA MANDARYNKOWE
350 g mąki pszennej
1/2 łyżeczki soli
250 g masła
125 g cukru pudru
skórka starta z 2 mandarynek
1 żółtko
Miksuję masło z solą, żółtkiem i skórką z mandarynek. Dodaję cukier, miksuję, aż składniki się połączą. Cały czas miksując, dodaję mąkę – gdy składniki się połączą, przestaję. Formuję z ciasta dwie części, każdą z nich zawijam w folię spożywczą i odkładam do lodówki na ok. 1 godzinę.
Schłodzone ciasto rozwałkowuję na grubość 3-4 mm, wycinam foremką ciasteczka, które wykładam na wyłożoną papierem do pieczenia blachę. Piekę w 170 st. C. przez 10-15 minut (w zależności od wielkości), na złotą barwę.
Po upieczeniu studzić na kratce. Podawać posypane cukrem pudrem albo polukrowane.
Uwagi:
1. Odkąd ujrzałam te ciasteczka u Lo, wiedziałam, że je upiekę. I warto było, bo są cudownie kruche, aromatyczne i maślane. Proste, a zarazem wyrafinowane, zwłaszcza jeśli nada się im ładny kształt. To jedne z pyszniejszych ciastek, jakie piekłam.

 

2. Mandarynki można zastąpić innymi cytrusami, ale wersja mandarynkowa jest najmniej oczywista.
3. Inne propozycje na cytrusowe desery (i nie tylko):

1. Film ?Niebiańskie żony łąkowych Maryjczyków? Alexey?a Fedorchenko.
Soczysty, barwny i zabawny zbiór opowieści o maryjskich kobietach. Każda z historii opiera się na ludowych wierzeniach i przesądach, które dzięki wyobraźni reżysera ewoluują w stronę surrealizmu. Z resztą, przeczytajcie, co piszą o filmie u źródeł.
Obraz ten zdobył Grand Prix tegorocznego festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty, w kinach pojawi się w połowie stycznia (wybieram się nań po raz drugi).
2.  Recenzje Macieja Nowaka  w cyklu pt. ?Warszawa pełną gębą?.
Wcale nie trzeba mieszkać w stolicy, by czerpać przyjemność z lektury kwiecistych podszczypywań autora. Jest pikantnie, inteligentnie, czasem kontrowersyjnie. Zacytuję pierwszy z brzegu fragment: 

tak jak w XIX wieku każda szanująca się damessa cierpieć musiała na migrenę, tak dziś nie wypada pokazywać się na mieście bez celiakii.
3. Ścieżkę dźwiękową do filmu ?Płynące wieżowce?. Kto nie widział filmu, niech nadrobi zaległości albo chociaż posłucha muzyki (Baash).
Moje przepisy w Hello Zdrowie;
4. Rozgrzewające zupy.
Na przykład taką serową zgrzankami z razowca i pietruszkowym pesto, która widnieje na portalu Hello Zdrowie. 
Na stronie znajdziecie jeszcze kilka innych tekstów mojego autorstwa: ten o rybie po grecku, pizzy na razowym spodzie i czekoladowych przysmakach.
5. Obmyślać kierunki wakacyjnych podróży. W tym roku mam ambitne plany!
6. Trójkową audycję ?Strzały znikąd? Piotra Mika.
Niestety, za późno ją odkryłam, więc pozostaje tylko odsłuchiwanie archiwalnych odcinków. Z resztą, nawet gdybym dowiedziała się o ?Strzałach?? wcześniej, nie miałabym szans na słuchanie ich na żywo, bo emitowane były we środy między 2:00 a 4:00.
W podobny sposób Trójka zabiła moją ukochaną audycję Aleksandry Kaczkowskiej ?Ciemna strona mocy?. W każdą sobotę o północy mościłam sobie gniazdko w łóżku i do 2:00 wsłuchiwałam się w piękne dźwięki i ciepły głos Oli Kaczkowskiej. Kilka miesięcy temu CSM przeniesiono na tę samą nieludzką porę, co ?Strzały??: między 2:00 a 4:00 we czwartek.
Jakie to smutne, że dla politycznych krzykaczy czy nudnych, ciągnących się w nieskończoność relacji z Openera zawsze znajdzie się miejsce w dziennej ramówce, a dla audycji szanujących ucho słuchacza i rozwijających muzyczne horyzonty – nigdy.
Aby nie kończyć gorzkim akcentem, dodam, że w styczniu bardzo lubię…
7. Pietruszkę.
Najbardziej smakuje mi ta w chrupiącej, parmezanowej skorupce (kilka lat temu pisałam o przemianie pietruszki-szarej myszki w seksbombę), ale i bez skorupki jest pyszna. Niezwykłe jest to, że po upieczeniu pietruszka staje się słodsza od marchewki.
Aby zwiększyć pietruszkowe doznania, polecam połączyć pieczone korzenie pietruszki z salsa verde (przepis  czyli zielonym sosem z natki pietruszki.