przepisy na szparagi

Z początkiem czerwca przybywam ze szparagowymi smaczkami. Przepisy na szparagi, które w tym roku wiodły prym w mojej kuchni to: szparagi wg Yotama Ottolenghi (z kaparami i migdałami), niezmiennie krajanka szparagowa – widać ją na zdjęciu poniżej (klik – od lat już bez boczusia), a także spaghetti ze szparagami i parmezanem.

Szparagi Yotama publikowałam na Instagramie (klik), ale to receptura wymagająca uwiecznienia tutaj. Połączenie słodkich, smażonych na palonym maśle migdałów, wyrazisty smak kaparów i lekko chrupiące zielone szparagi to najpyszniejsze, co spotkało mnie tego maja! Z kolei spaghetti szparagowe z parmezanem hojnie oblane oliwą to mój kolejny ekspresowy klasyk.

Zapraszam po dwa przepisy na szparagi. Zaczynam od ulubieńca maja!

cytrynowe tiramisu

W instagramowym głosowaniu, którą potrawę opublikować jako pierwszą, cytrynowe tiramisu wygrało z moją radosną twórczością kulinarną w postaci guacamole z pokrzywami i zupą szczawiową z kluseczkami z kaszy gryczanej. Te dwa przepisy i tak tu się pojawią, ale zaczynam od pysznego deseru, którego bazę stanowił prosty krem podpatrzony u Yotama Ottolenghi. Mascarpone wymieszane z lemon curdem – brzmi tak prosto i naturalnie, że zachodzę w głowę, czemu sama na to wcześniej nie wpadłam.

Na szczęście Yotam podzielił się tą recepturą w książce „Słodko”, a dalej sprawy potoczyły się same. W zamrażarce miałam maliny, a w szafce biszkopty na tiramisu. Wymyśliłam, że przełożę je malinami i warstwami tego kremu na bazie mascarpone. I tak powstało cytrynowe tiramisu. Oczywiście ta nazwa stanowi uproszczenie, bo tiramisu jakie jest, każdy wie.

To, co dodałabym do deseru teraz, to jakiś element na wierzch – prażone migdały albo świeże maliny. Podczas sesji zdjęciowej deseru nie miałam żadnego z tych dodatków, więc tiramisu jest gołe, ale wesołe 😉 To orzeźwiający, lekki, pyszny deser.

tajska surówka z kapusty

W moim dzielnicowym warzywniaku można kupić dorodne pęki kolendry. Uwielbiam to! Już dawno odkryłam, że cięta kolendra wytrzymuje w kuchni zdecydowanie dłużej niż ta z doniczki. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale ta doniczkowa szybko więdnie, mimo normalnego podlewania. Za to grube niczym warkocze wiejskiej dziołchy pęki kolendry lubią chłodne wnętrze lodówki.  Zamykam je w woreczku próżniowym, zawinięte w lekko wilgotny ręcznik jednorazowy i mogą tak sobie leżeć tydzień, dwa.

Ostatni pęk kolendry trafił do mojego kulinarnego crusha: tajskiej surówki z kapusty z nowej książki Agnieszki Burskiej-Wojtkuńskiej „Rok w krainie garów” (książkę kupicie tutaj – klik). To była miłość od pierwszego wejrzenia: zobaczyłam ją i wiedziałam, że prędzej czy później ją zrobię Gdy tylko pojawiła się młoda kapusta, skompletowałam resztę i składników i zabrałam się za szatkowanie. Jest z nią trochę zachodu, bo sam sos składa się z kilku składników, ale warto postać w kuchni chwilę dłużej, by oddać się potem rozkoszy chrupania.