Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalej
Z początkiem czerwca przybywam ze szparagowymi smaczkami. Przepisy na szparagi, które w tym roku wiodły prym w mojej kuchni to: szparagi wg Yotama Ottolenghi (z kaparami i migdałami), niezmiennie krajanka szparagowa – widać ją na zdjęciu poniżej (klik – od lat już bez boczusia), a także spaghetti ze szparagami i parmezanem.
Szparagi Yotama publikowałam na Instagramie (klik), ale to receptura wymagająca uwiecznienia tutaj. Połączenie słodkich, smażonych na palonym maśle migdałów, wyrazisty smak kaparów i lekko chrupiące zielone szparagi to najpyszniejsze, co spotkało mnie tego maja! Z kolei spaghetti szparagowe z parmezanem hojnie oblane oliwą to mój kolejny ekspresowy klasyk.
Zapraszam po dwa przepisy na szparagi. Zaczynam od ulubieńca maja!
W instagramowym głosowaniu, którą potrawę opublikować jako pierwszą, cytrynowe tiramisu wygrało z moją radosną twórczością kulinarną w postaci guacamole z pokrzywami i zupą szczawiową z kluseczkami z kaszy gryczanej. Te dwa przepisy i tak tu się pojawią, ale zaczynam od pysznego deseru, którego bazę stanowił prosty krem podpatrzony u Yotama Ottolenghi. Mascarpone wymieszane z lemon curdem – brzmi tak prosto i naturalnie, że zachodzę w głowę, czemu sama na to wcześniej nie wpadłam.
Na szczęście Yotam podzielił się tą recepturą w książce „Słodko”, a dalej sprawy potoczyły się same. W zamrażarce miałam maliny, a w szafce biszkopty na tiramisu. Wymyśliłam, że przełożę je malinami i warstwami tego kremu na bazie mascarpone. I tak powstało cytrynowe tiramisu. Oczywiście ta nazwa stanowi uproszczenie, bo tiramisu jakie jest, każdy wie.
To, co dodałabym do deseru teraz, to jakiś element na wierzch – prażone migdały albo świeże maliny. Podczas sesji zdjęciowej deseru nie miałam żadnego z tych dodatków, więc tiramisu jest gołe, ale wesołe 😉 To orzeźwiający, lekki, pyszny deser.
W moim dzielnicowym warzywniaku można kupić dorodne pęki kolendry. Uwielbiam to! Już dawno odkryłam, że cięta kolendra wytrzymuje w kuchni zdecydowanie dłużej niż ta z doniczki. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale ta doniczkowa szybko więdnie, mimo normalnego podlewania. Za to grube niczym warkocze wiejskiej dziołchy pęki kolendry lubią chłodne wnętrze lodówki. Zamykam je w woreczku próżniowym, zawinięte w lekko wilgotny ręcznik jednorazowy i mogą tak sobie leżeć tydzień, dwa.
Ostatni pęk kolendry trafił do mojego kulinarnego crusha: tajskiej surówki z kapusty z nowej książki Agnieszki Burskiej-Wojtkuńskiej „Rok w krainie garów” (książkę kupicie tutaj – klik). To była miłość od pierwszego wejrzenia: zobaczyłam ją i wiedziałam, że prędzej czy później ją zrobię Gdy tylko pojawiła się młoda kapusta, skompletowałam resztę i składników i zabrałam się za szatkowanie. Jest z nią trochę zachodu, bo sam sos składa się z kilku składników, ale warto postać w kuchni chwilę dłużej, by oddać się potem rozkoszy chrupania.
Copyright Strawberries from Poland, 2017