Thermomix TM6 a TM5 – różnice
Ten wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejTen wpis powstał w ramach współpracy barterowej z Thermomix. Miał być rolką, ale temat jest zbyt rozległy by sprowadzać go do krótkiego filmiku, więc zdecydowałam, że spiszę moje wrażenia na blogu.
Czytaj dalejKto by pomyślał, że będę zbierać się do tego wpisu blisko rok! Blogi pokrywa warstwa kurzu, ale jednak to chyba na nich nadal najłatwiej znaleźć jakiś przepis –
Czytaj dalejOstatnimi czasy sporo się u mnie dzieje. Do najprzyjemniejszych wydarzeń należy moja rozmowa z Basią w jej podcaście „Z pełnymi ustami”, która spotkała się z Waszym ciepłym przyjęciem.
Czytaj dalejUwielbiam mazurki! To moje ulubione wielkanocne ciasta, bo mają wszystko, co lubię najbardziej: warstwę kruchego ciasta, słodkie nadzienie i można się pobawić przy ich dekoracji.
Czytaj dalejZapraszam Was na drugi spacer z cyklu Gdańsk dla wtajemniczonych. Podczas pierwszego spacerowaliśmy po Dolinie Strzyży, tym razem zaglądamy na Aniołki! Wszystkie spacery znajdziecie tutaj: klik.
Mogę śmiało stwierdzić, że Aniołki to jedna z najmniej znanych dzielnic Gdańska. Szkoda, bo jest to miejsce, które kryje mnóstwo architektonicznych perełek. A od dworca PKP Gdańsk Główny dzieli je 10 minut spaceru! Więc jeśli jesteś turystą i po raz kolejny odwiedzasz Gdańsk, odpuść sobie Neptuna – dzisiaj zabieram Cię na spacer w przeciwnym kierunku – w stronę Wrzeszcza, na gdańskie Aniołki.
Idąc z dworca w kierunku Aniołków, po prawej stronie mijam Stocznię Gdańską. Tuż za stocznią wkraczam do pięknego parku Steffensa, który do XIX wieku był… cmentarzem. Nazwa dzielnicy bardzo pasuje do tego miejsca, prawda? Ale wzięła się ona od kościoła św. Michała i Wszystkich Aniołów Bożych, który stał niegdyś w miejscu, gdzie teraz stoi czołg, okupowany przez dzieciaki podczas weekendowych spacerów.
Ale teraz porzucam czołg, przechodzę na drugą stronę Alei Zwycięstwa i wchodzę na ulicę Elizy Orzeszkowej. Tutaj stoi jeden z moich ukochanych budynków w Trójmieście, piękna i dojmująco smutna willa. Pisałam o niej już kiedyś na blogu – klik – i od tego momentu czas i ludzie dokonali w niej nowych spustoszeń. W momencie, kiedy to piszę (listopad 2021 r.), willa od kilkunastu dni jest praktycznie ruiną, zarwał się jej front i teraz, zamiast pięknego balkonu i okien, można oglądać jej wnętrzności.
Listopad. Można legalnie zagrzebywać się w kocach, narzekać na zgniliznę i jeść ziemniaki. Można bez wyrzutów sumienia odpalać piekarnik i wypiekać drożdżowe cynamonki (klik!), kruche ciasteczka i chrupiące focaccie. To ostatnie robię już od września, od kiedy wpadł mi w ręce przepis Asi na focaccię z ziemniakami.
Ta focaccia przebiła smakiem wszystkie inne, które dotychczas wypiekałam. Dodatek ziemniaka nadał jej wilgotności i przedłużył jej żywot – teraz świetnie smakuje również następnego dnia. Ale oczywiście nic nie przebije pierwszych kęsów wypieku tuż po wyjęciu z piekarnika. Ilekroć pokazywałam tę foczkę na Instagramie, otrzymywałam wiele pytań o przepis. Obiecałam, że go spiszę, co niniejszym czynię. Z tą różnicą, że prezentuję tu moją wersję wypieku, z dynią. Dodatek dyni nadaje focacci wspaniały, pomarańczowy kolor. Dyniowy posmak łączę z najoczywistszym smakiem pasującym do tego warzywa, szałwią. Zanurzona w oliwnej kąpieli, upieczona szałwia jest chrupiąca i pyszna, ale jeśli jej nie lubicie, użyjcie zamiast niej rozmarynu. Albo w ogóle zrezygnujcie z dodatków, z samą solą i oliwą też będzie idealnie! Focaccia dyniowa może przeistoczyć się buraczaną, wystarczy zamienić puree dyniowe na buraczane. Zalecam również upiec wersję bazową, ziemniaczaną, bo jest cudowna.
Przez ostatnie dni miałam przyjemność testować menu festiwalu Celebracje Degustacje o przewodnim haśle „Wszyscy do stołu!”.
W Trójmieście festiwal trwa do 31.10., w Krakowie rozpocznie się 01.02.2022 r., a w Warszawie 15.02.2022 r. Stół jako miejsce jednoczące ludzi o różnych poglądach, preferencjach, kolorze skóry czy orientacji seksualnej, sprawia, że jesteśmy równi i skupiamy się na tym, co wspólne: przeżywaniu jedzenia.
W festiwalu bierze udział 30 polskich restauracji, z czego z trójmiasta 10, starannie wyselekcjonowanych: Osteria Fino, Piwna 47, Vinegre, Spożywczy Food & Drinks, Fino, Malika, Fisherman, Sztuczka Bistro, Sztuczka, restauracja w hotelu Courtyard by Marriott Gdynia Waterfront. Rezerwacji dokonujemy przez aplikację Mój Stolik (klik). Co ważne, 5% ceny kolacji zostaje przeznaczone na PAH.
Dobrze, a teraz konkrety! W ramach festiwalu Celebracje Degustacje odwiedziłam restauracje: Piwna 47 w Gdańsku, Spożywczy Food and Drinks w Gdańsku, sopockiego Fishermana oraz Vinegre w Gdyni. Patronami wydarzenia są: Olej Kujawski (który zapewnia degustację fajnych smaków), Skarby Serowara (który zapewnia degustację szlachetnych serów długodojrzewających), Selgros Cash&Carry (który zapewnia przekąskę prosto z ogrodu lub portu) oraz wino Insight Casa Pecunia (białe lub czerwone do wyboru).
Zaczynam od restauracji Piwna 47, która wg mnie jest jednym z najpiękniejszych lokali w Trójmieście. Dania serwowane w restauracji są równie piękne i pyszne, jak widoki. Festiwalowa uczta rozpoczęła się od degustacji olejów Kujawski z wypiekanym na miejscu pieczywem, następnie spróbowałam przystawki: delikatnej ośmiornicy z maślanym słonecznikiem, pak-choi i majonezem wasabi. Przekąska z portu Selgros Cash&Carry to mięciutki przegrzebek na aromatycznym sosie maślano-warzywnym. Danie główne to rozpływająca się w ustach jagnięcina z dynią, burakiem i kozim serem plus wspaniały demi glace. Do tego wybrałam kieliszek białego wina Insight Casa Pecunia. Przyszedł czas na deser i on powalił mnie na kolana: tarta słony karmel była cukierniczym cudem, idealnie kruche ciasto i słodko-słone nadzienie.
Copyright Strawberries from Poland, 2017