#2 Gdańsk dla zaawansowanych: gdańskie Aniołki

gdańsk aniołki

Zapraszam Was na drugi spacer z cyklu Gdańsk dla wtajemniczonych. Podczas pierwszego spacerowaliśmy po Dolinie Strzyży, tym razem zaglądamy na Aniołki! Wszystkie spacery znajdziecie tutaj: klik.

Mogę śmiało stwierdzić, że Aniołki to jedna z najmniej znanych dzielnic Gdańska. Szkoda, bo jest to miejsce, które kryje mnóstwo architektonicznych perełek. A od dworca PKP Gdańsk Główny dzieli je 10 minut spaceru! Więc jeśli jesteś turystą i po raz kolejny odwiedzasz Gdańsk, odpuść sobie Neptuna –  dzisiaj zabieram Cię na spacer w przeciwnym kierunku – w stronę Wrzeszcza, na gdańskie Aniołki.

Idąc z dworca w kierunku Aniołków, po prawej stronie mijam Stocznię Gdańską. Tuż za stocznią wkraczam do pięknego parku Steffensa, który do XIX wieku był… cmentarzem. Nazwa dzielnicy bardzo pasuje do tego miejsca, prawda? Ale wzięła się ona od kościoła św. Michała i Wszystkich Aniołów Bożych, który stał niegdyś w miejscu, gdzie teraz stoi czołg, okupowany przez dzieciaki podczas weekendowych spacerów.

gdańskie aniołki
Willa przy ul. Orzeszkowej

Ale teraz porzucam czołg, przechodzę na drugą stronę Alei Zwycięstwa i wchodzę na ulicę Elizy Orzeszkowej. Tutaj stoi jeden z moich ukochanych budynków w Trójmieście, piękna i dojmująco smutna willa. Pisałam o niej już kiedyś na blogu – klik – i od tego momentu czas i ludzie dokonali w niej nowych spustoszeń. W momencie, kiedy to piszę (listopad 2021 r.), willa od kilkunastu dni jest praktycznie ruiną, zarwał się jej front i teraz, zamiast pięknego balkonu i okien, można oglądać jej wnętrzności.

Willa na Orzeszkowej ma smutną historię i to, co teraz się stało, przypieczętowało jej los. W 1922 r. wybudował ją kupiec żydowski, który żył tu z rodziną (podczas wojny wszyscy zginęli). W czasie wojny przejęło ją SS, a po wojnie była tu siedziba Miejskiego Urzędu Bezpieczeństwa,  izba wytrzeźwień, siedziba Konsumów – przedsiębiorstwa zaopatrującego stołówki i sklepy dla mundurowych (kojarzycie talerzyki z napisem Konsumy?), a finalnie zakład opieki zdrowotnej. Od 2005 roku jest w rękach prywatnych i  popada w ruinę.

Ilekroć tędy przechodzę, myślę nad losem kupca, który wybudował to cacuszko dla rodziny i chciał tu spokojnie żyć. Myślę o tym, co działo się tu podczas wojny. Patrzę na resztki wspaniałości i jest mi niewyobrażalnie smutno, że willa, chyba najwspanialszy budynek Aniołków, dogorywa na naszych oczach.

gdańskie aniołki
Gdańskie Aniołki – detale architektoniczne

Po otarciu łez warto stanąć tuż za willą, przy malutkim rondzie, na skrzyżowaniu ulicy Chodowieckiego i Orzeszkowej i spojrzeć w stronę Stoczni. To mój mały, prywatny punkt widokowy!

Idę teraz w stronę ulicy Wroniej, mijając po drodze piękne, choć popadające w ruinę budynki szachulcowe. Po drodze zaopatruję się w drożdżówkę u sympatycznej pani ze sklepiku spożywczego i docieram na skraj lasu. Staję przed okazałymi schodami, prowadzącymi na Wronią Górkę (są nowe, ale stoją w miejscu dawnych), z których szczytu rozpościera się ładny widok na okolicę. To kolejny punkt widokowy na Aniołkach. W cieplejsze dni lubię urządzić tu mały piknik, a jesienią pozostaje mi kilka łyków gorącej herbaty z termosu.

gdańskie aniołki
W drodze na Wronią Górkę

Rozgrzana herbatą, kontynuuję spacer po dzielnicy. Każda ulica Aniołków kryje architektoniczne pyszności: stare drzwi, zabytkowe klamki, piękne bryły budynków, romantyczne pozostałości bram, żeliwne, pięknie zdobione płoty, a na tyłach willi schrony z okresu drugiej wojny światowej. Spaceruję niespiesznie, zaglądam przez płoty i podziwiam te cuda. Szczególnie polecam Wam resztki ogrodzenia przy ulicy Śniadeckich, porośnięte pnączami wyglądają jak wejście do magicznego zamku z powieści Edith Nesbit i cudne pszczoły na elewacji szkoły nr 23 przy ul. Traugutta.

Polecam Wam spacer po tej pięknej, a dość niedocenionej okolicy. Termosy w dłoń i na gdańskie Aniołki! A teraz zapraszam po przepis na rozgrzewającą herbatkę na zimne dni.

gdańskie aniołki
Na szczycie Wroniej Górki

GOŹDZIKOWA HERBATKA LIPOWA

  • 2 saszetki lipy
  • 3 goździki
  • 3 łyżki syropu z kwiatów czarnego bzu

Do termosu wrzucam wszystkie składniki i zalewam wrzątkiem. Po 10 minutach wyjmuję saszetki lipy. Herbata cudnie rozgrzewa, a najlepiej smakuje na długim spacerze.

 

Projekt realizowany jest w ramach programu Otwarty IKM organizowanego przez Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku.

1 Komentarz

  • Jola
    2 lata temu

    Niezwykłe, klimatyczne miejsca. Cudze chwalicie, swego nie znacie…. Piękne zdjęcia !

Zostaw komentarz