Rower
biała kiełbasa z ćwikłą,
spacery,
pieczona szynka z sosem tatarskim,
duuuużo pływania,
mnóstwo słońca,
trochę sernika
i dwie kulki lodów waniliowych z gorącymi malinami –
– tegoroczne święta były dosyć lekkie i zwiewne.* I bardzo odprężające. Teraz powoli zanurzam się w codzienności? Wracam do kuchni.
Wracam do śniadań. Ostatnio kilkakrotnie poruszałam śniadaniowe tematy, pisząc o jajku, zielonej paście czy aromatycznych mufinach. Czas wspomnieć o grzankach.
Wdzięczny to temat: grzanka.
Już sama nazwa sugeruje, ze mamy do czynienia z czymś chrupiącym, ciepłym i kojącym. Z czymś, co niezawodnie wprowadzi nas w lepszy nastrój, rozmyje drobne smutki i rozpuści stresy.
Najprostsza (i zarazem chyba moja ulubiona) jej wersja to podsmażona na odrobinie masła kromka chleba, natarta później ząbkiem czosnku. Początkowo robiła je nam babcia; nie wiem czemu, ale wieczorem – tuż przed Dobranocką – smakowały najlepiej. Aromat czosnku na chrupiącym chlebie z maślaną nutką to piękny smak. Prościej już nie można.
Ta pyszna grzanka stanowi bazę dla kolejnych potraw. Przyozdabiając ją rozgniecionym, soczystym pomidorem, zyskam pachnącą słońcem wersję (stąd tylko krok do nazwania jej bruschettą). W wersji jesiennej pokryję ją serem pleśniowym i plastrami gruszki, uduszonymi z cebulką.**
A dzisiaj obłożę ją
kawałkami gorgonzoli,
posypię kilkoma orzechami włoskimi
i obleję miodem.
Właściwie już to zrobiłam?
W ten oto sposób powstało całkiem ładne śniadanie, łączące w sobie co najmniej dwa połączenia idealne: orzechy + miód i ser + orzechy.
A ile tu smaków!
Grzanka jest słona i słodka zarazem, dalej czujemy czosnkową ostrość, a na końcu lekką gorycz orzechów i sera. Miło byłoby zapewnić jej towarzystwo kieliszka wina, ale ? jako że jadłam ją na śniadanie ? grzanka musiała się zadowolić czarną herbatą. Jakoś to zniosła.
Składniki:
2 kromki pszennego chleba
odrobina masła
mały ząbek czosnku
dwa plastry Gorgonzoli
miód
kilka orzechów włoskich
Kromki podsmażam na złoto na maśle. Nacieram czosnkiem. Układam na nich plastry sera, posypuję orzechami i polewam miodem.
Zjadam ciepłe!
* jeśli pominiemy obecność wspomnianej kiełbasy 😉
** o tej wersji na pewno jeszcze napiszę, gdyż podbija podniebienia znajomych i rodziny
pyszne śniadanko. nie próbowałam jeszcze kombinacji miodu z czosnkiem, ale ja widzę na wierzchu orzechy i gdzieniegdzie ser, to pora wdrożyć miksturę w życie 🙂
tośmy się zgrały notkowo, u mnie też coś ala grzanki z gorgonzolą 😉
ja wiem czemu babcia dawała wam czosnkowe grzanki wieczorem: byście nie straszyli zapachem i żebyście byli chronieni prze nocnymi wampirami 😉
Ja bym z checia ta cala gore zjadla bez chleba.. :))) Piekne polacznie Ania! No i w koncu jestes 😉
Hm.. Czosnek i miód. Troche kojarzy mi się z syropkiem na kaszel, który robiła moja mama, kiedyś dawno temu…. 🙂
Wierzę, że połączenie miodu z czosnkiem może być OK 🙂 Ale połączenie gorgonzoli z miodem i orzechami z pewnością jest baaardzo OK 🙂 I kuszące zdjęcia. Pozdrawiam 🙂
Aniu, to pierwsze zdjęcie mnie rozanieliło. Nie dość, że piszesz o połączeniu takich smaków, że aż pod nosem mi pachnie – to jeszcze wizualnie nęcisz.
Aniu, a te pieczywo na zdjęciu z jednej tylko strony podsmażałaś na maśle? Bo od góry wyglądają na „czyste”?
Ciekawe i oryginalne połączenie 🙂 Miód, czosnek, orzechy, gorgonzola, nie jadłam jeszcze … ciekawe jak smakuje. Lubię próbować , więc chętnie spróbuję kawałeczek od Ciebie :))
Wygląda bowiem pysznie 🙂
Pozdrawiam:)
zachwyciła mnie ta Twoja grzanka
uwielbiam miód, ten z własnej pasieki, słoneczny i pachnący
i te grzanki.. chrupiące
ach!
Zwegowani, Poswix, Kasiu, Majano: tego czosnku to daję na grzankę niewiele, tak dla lekkiego aromatu 🙂
Aga-aa, zaraz ide na Twego bloga popatrzeć na Twoje grzany 😉
Cześć Polko :))) Też się cieszę, ze jestem, bo już się trochę stęskniłam 🙂
Małgosiu, po grzanki mają byc podsmażone z dwóch stron. Te moje tez były, ale druga str za bardzo „zezłocona”, a pierwsza za słabo 🙂 Robiłam je przed pracą, więc czasu niewiele, a zdjęcia szybko, w pośpiechu robione.
Asiejko, czujemy to samo 🙂
ciekawe jak smakują, musze sprawdzić 🙂 bo Twoje grzanki zawierają wszystko co lubię, tylko nigdy tego razem nie mieszałam 🙂
No no, podoba mi się, zwłaszcza jak ten miód tak rozkosznie sobie spływa 🙂
Jak byłam mała, to uwielbiałam grzanki mojej mamy – pajdka obtoczona rozbełtanym jajcem i na patelnię 🙂
Ja taka chyba niedzisiejsza, ale nie zbyt przepadam za połączeniem sera z miodem, zresztą w ogóle nie przepadam za serami ;). Ale grzanka-zapiekanka wygląda pięknie :). I tak sobie myślę, że gdyby nie natrzeć jej czosnkiem i nie przykryć serem, to zjadłabym z miłą chęcią :). No ale to już nie byłoby to :)…
Na taka grzanke, ktora robia Ci Babcia wpadlam kieyds przypadkiem gdy bylam jeszcze w szkole podstawowej. Wtedy zaczelam robic niesmiale eksperymenty w kuchni. Zawsze gdy bylam sama w domu, zaraz po szkole, zeby rodzice nie widzieli jak np przypalam patelnie 😉
Uwielbiam takie grzanki z podsmazonego na masle chleba i wtartego czosnku.
A dodatki tez przepyszne tym razem sobie zafundowalas. Do tego takie piekne zdjecia. Az sie glodna robie od samego patrzenia.
pozdrawiam
Dobrze, że dziś piątek. Czyli blisko niedzieli. Bo niedzielne poranki są leniwe, wolne, pachnące kawą, takie, podczas których przygotowuje się pyszne śniadania. Bo w końcu jest na to czas.
Tak mi się… domowo zrobiło jak przeczytałam Twojego posta. Niebieski ser uwielbiam w każdej postaci.
Nie mogę doczekać się niedzieli.
Aniu, grzanka i to jaka! Powiem Ci, ze juz sobie pomyslalm ze takie smakowite wpisy to straszna sprawa, bo bede musiala robic jutro grzanki 🙂 Moje ulubione to chyba tzw. „grzanki maczanki” czyli kromki bulki namoczone w jakju roztrzepanym z odrobina mleka…
Gorgonzola i orzechy wloskie to tak dobre polaczenie, ze z kropla miodu musi byc [mniam] 🙂
Pozdrowienia!
Czesc Aniu, dziekuje za wpis u mnie. Nie mow Aniu ze kajakujesz/kajakowalas, naprawde? 🙂
Widze, ze bedziemy mogly zalozyc klub fanow Disslowej – niektore jej przepisy sa zapomniana klasyka, oj tyle przepisow do wyprobowania. Teraz nie moge sobie dokladnie przypomniec ale jest tez na wstepie tekst o posuszenstwie sluzbie bodajze, ktory mnie zawsze oslabia…
Pozdrawiam cieplo!
KOCHAM to połączenie smaków!
no u mnie bardzo nietypowe grzany, raczej nie grzany, ale też z pleśniakiem 😉
Kuchnia-Monsai, jesli sprawdzisz, to proszę dać mi znać 🙂
Zemfiroczka, ja grzanki francuskie też często zajadałam, ale w b. zaawansowanym wieku. Na poczatku studiów je jadłam niemal cały czas, na zmianę z plackami ziemniaczanymi 😛
Olalala, nie każdy musi przepadać za połączeniem sera z miodem 😉 Ja też nie wszystkie sery lubię…
Karolko, witaj w klubie 😉
Lisiczko, właśnie trwa leniwy, niedzielny poranek. Mam nadzieję, ze jest tak, jak pisałaś. Bo u mnie jest, siedzę w szlafroku i popijam herbatę 🙂
Buruberii,grzanki, o których piszesz to też klasyk, często je jem. A jesli chodzi o kajakowanie, to niestety nie mogę powiedziec, ze kajakuję, bo to czas przeszły. Miałam kilka wypraw kajakowych (jednodniowych), więc zbyt wielkim kajakarzem to nie jestem :/ Ale b. mi się ot podobało i z pewnością kiedyś do tego wrócę, bo podoba mi się cała ta kajakowa otoczka, przystanki na małych pomostach, jedzenie nad wodą, wpływanie w szuwary 😛
La falena bianca, witam Cię 🙂
Aga-aa, widziałam je już 🙂 Na poczatkus zukałam po prostu grzanek, ale zrozumiałam, co miałąś na myśli. Smakowite!
Pozdrawiam Was cieplutko! Dziś niedziela, jak miło 🙂
Wprawdzie to takie jesienne smaki, ale u mnie w domu takie polaczenie pojawia sie czesto, pewnie zbyt czesto 🙂 Piekne zdjecia!! 🙂
Aniu, no popatrz Ty o szczypiorku, a ja robilam grzanki, braklo niestety gorgonzoli ale nastepnym razem sie przygotuje 🙂
Kajaki: mieszkalismy na tyle daleko od rzek polnocy, ze w gre wchodzily jedynie dlugie wyprawy na wakacjach i tak juz to trwa kilka lat, a ze planuje kolejna wyprawe to o kajakach mysle ostatnimi dni czesciej… To moze kiedys sie spotkamy na jakims szlaku, kto wie?
O Monatowej napisze u mnie. papa
Elu, to prawda, to taki jesienny smak. Ale na wiosnę tez go lubię od czasu do czasu 🙂
Basiu, my z kolei bliżej tych rzek jestesmy, wiec moje 'wyprawy’ ograniczały się do jednodniowego wyjazdu. Też fajnie, ale myślę, ze największą frajdę sprawiają właśnie te długie wyprawy… Mam nadzieję, ze kiedyś uda mi się zorganizować coś większego!
Pozdrowienia przesyłam już po raz kolejny dzisiaj 🙂
Moje również jakoś tak zwiewnie upłynęły:).
Także rower wymiatał:)
Co za zdjęcie 😀 ^_^
Od razu ślinka pociekła mi na klawiaturę 😉 Kto by pomyślał o takim połączeniu jak ser pleśniowy, miód orzechy i chleb? Ja nie 😀 Przyznaję szczerze 😀
Napisałaś:
Rower TAK
biała kiełbasa z ćwikłą, ?:> 😮
(nie próbowałam 😉
spacery TAK
pieczona szynka z sosem tatarskim,- och, brzmi to strasznie apetycznie TAK
duuuużo pływania, jak najwięcej, trzy razy TAK ;D
mnóstwo słońca, zgadzam się TAK
trochę sernika o, nawet całkiem pokaźne "trochę" TAK
i dwie kulki lodów waniliowych z gorącymi malinami -to już rozpusta ;DDD tak tak…
Kiedy byłam mała, na wakacjach na wsi biegaliśmy po pajdę świeżego chleba z majonezem, z musztardą, z pysznym, świeżym serem lub masłem… pycha ;D
A chlebek jako grzanka z masełkiem i czosnkiem, proste i piękne :)) Tylko pomidorki takie jeszcze nie są odpowiednio nasycone słońcem niestety…