Po trzech kilogramach bobu z masłem i solą morską przychodzi czas na refleksję, pochylenie się nad własnym lenistwem: a gdyby tak w końcu zrobić coś poważniejszego i bardziej pracochłonnego? No, choćby odrobinę bardziej pracochłonnego…
Na przykład hummus z dodatkiem bobu, z zaa’tarem i mnóstwem dobrej oliwy. Potraktujcie go jako przekąskę przed drugą częścią lapidariów izraelskich, która już za chwilę (i w smacznym wydaniu).

ZIELONY HUMMUS
1/2 szklanki ugotowanego bobu (najlepiej obrać go ze skórki)
1/2 szklanki ciecierzycy z puszki, odsączonej
1/2 pęczka kolendry (opcjonalnie)
1 ząbek czosnku
po 3 łyżki oliwy i wody
1 czubata łyżka tahiny
sok z połowy cytryny
sól do smaku
do podania: oliwa i zaa’tar do posypania
Wszystkie składniki umieszczam w blenderze i miksuję na gładką masę. Nakładam do miseczek/filiżanek, polewam hojnie oliwą i posypuję zaa’tarem. 
(najlepiej, by hummus nieco poleżał – wówczas się przegryzie)
Uwagi:
1. Przepis od Moniki.
2. Hummus podaję z krakersami, z chipsami kukurydzianymi albo zjadam na grzance (ta ostatnia opcja jest najmilsza).

Przygotowanie latem czegoś więcej niż fasolki szparagowej, paczki bobu, gazpacho czy spaghetti al pomodoro crudo przychodzi mi z trudem. W głowie kołaczą się dziesiątki niezrealizowanych pomysłów kulinarnych z wykorzystaniem wszystkich cudowności sezonu, ale kończy się na zminimalizowaniu czasu spędzonego w kuchni. Wszystko z powodu pogody – gdy za oknem robi się ciepło i zielono, nie mogę wysiedzieć w domu.
Najchętniej spędziłabym na zewnątrz cały dzień i serce mnie boli, kiedy muszę tkwić zamknięta w czterech ścianach, gdy za szybą zieleń tak bezczelnie bujna, a powietrze tak nieprzyzwoicie pachnące.
Obecność w domu ograniczam wówczas do minimum. Na dworze jem, męczę się wbijając wzrok w niewyraźny ekran komputera, czytam i wykonuję prace domowe (jeśli to oczywiście możliwe). Mogłabym spędzić caluśki dzień na rowerze albo na leśnej włóczędze, mogłabym pływać w Leśnym Jeziorku aż do pomarszczenia opuszków palców, wąchać zapach wilgotnych trzcin i słuchać pisku czapli na drugim brzegu jeziora.
Jestem nienasycona zielenią, zapachem zieleni, ciszą i jestem w stanie oddać wszelkie przyjemności wynikające z życia w mieście w zamian za kontakt z przyrodą.
Ciężko w takich okolicznościach zamykać się w mieszkaniu i uruchamiać piekarnik. Jeśli przychodzi mi wybierać między pobytem na świeżym powietrzu a seansem kuchennym, zawsze wybiorę to pierwsze.
Dlatego z ulgą przyjmuję brzydką pogodę w wakacje, bo wtedy z czystym sumieniem, bez zielonych weltschmerzy mogę oddać się gotowaniu. Mam czas, by ulepić pierogi, upiec ciasto i przyrządzić coś więcej niż kolejny chłodnik.
Ostatnio, korzystając ze skrawka zachmurzonego nieba, upiekłam roladę z malinami z różaną nutą. Pachniała latem i smakowała jak lato, a dokładniej ciepłe lipcowe popołudnie na werandzie.

ROLADA MALINOWO-RÓŻANA
4 jajka
2 czubate łyżki mąki
2 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 szklanki drobnego cukru
na masę:
1 małe opakowanie śmietany kremówki
3 łyżki cukru pudru
3 łyżki mascarpone
1 łyżeczka wody różanej
pół szklanki malin + owoce do ozdoby
Żółtka ucieram z cukrem na puszysty krem. Dodaję mąkę pszenną i ziemniaczaną, delikatnie mieszam. Ubijam sztywną pianę z 4 białek. Dodaję 1/3 do masy żółtkowej, mieszam dokładnie, a następnie dodaję resztę piany i mieszam delikatnie.
Wylewam na dużą blachę (od piekarnika), wyłożoną papierem do pieczenia. Piekę 12 minut w 160-170 stopni Celsjusza. Po upieczeniu wykładam na wysypaną cukrem pudrem ściereczkę, zdejmuję papier do pieczenia i zawijam.
Przygotowuję masę: ubijam śmietankę z cukrem. Kiedy śmietanka będzie ubita, w odrębnej miseczce mieszam 3 łyżki bitej śmietany, wodę różaną i mascarpone, a następnie delikatnie łączę ją z pozostałą bitą śmietaną.
Masę rozsmarowuję na chłodnym biszkopcie, posypuję malinami i zawijam. Przed podaniem dekoruję listkami mięty, malinami i cukrem pudrem.

Uwagi:
1. Przepis na ciasto biszkoptowe z Galerii Potraw, wykorzystywałam go również przy roladzie truskawkowej.
2. Dodatek wody różanej jest opcjonalny, ale ona naprawdę pięknie gra z delikatną słodyczą malin.