1. Middle +Off. Piękny, niezwykły, zaskakujący blog. Pochłonęłam go w całości już przy pierwszej wizycie.
2. Narracje. Instalacje i Interwencje w Przestrzeni Publicznej.
Narracje to moje ulubione wydarzenie kulturalne w całym roku. Fakt, że odbywają się w listopadzie, cieszy mnie podwójnie, bo traktuję je jak prezent urodzinowy.
Narracje to ? w wielkim skrócie ? seria instalacji wizualnych, które można obejrzeć po zmroku w różnych zakątkach Gdańska. Tegoroczna edycja odbędzie się 15-17 listopada na Wyspie Spichrzów, Ołowiance i Długich Ogrodach, a jej hasło: ?Odkrywanie zachwyca | Targowiska, spotkania, wspomnienia? brzmi niezwykle kusząco.
Kolejne wydarzenia kulturalne (albo raczej: kulturalno-społeczne), w którym co roku z przyjemnością biorę udział (a dwa lata temu udało mi się nawet wrócić zeń ze statuetką, zaś w tym roku po raz drugi zasiadam w jury konkursu Blog of Gdańsk 2013). Tegoroczna edycja po raz pierwszy odbywa się w listopadzie, co czyni ten miesiąc jeszcze znośniejszym.
4.  reklamę. Kto by pomyślał, że rzecz jest o maśle!
5. Garść cytatów Józefa Piłsudskiego.
6. Szperanie w antykwariatach.
Najbardziej interesuje mnie dział kulinarny, choć zaglądam też na inne półki: niejednokrotnie wracałam z kupioną za bezcen kolekcją dzieł Gombrowicza, opowiadań Iwaszkiewicza czy tomikiem wierszy Miłosza. Niedawno odwiedziłam mój ulubiony antykwariat, co zaowocowało stosikiem smakowitych kąsków, o których niebawem.
7. Instagram. Myślałam, że mnie nie wciągnie, ale się myliłam (zdjęcia z tej notki pochodzą z mojego konta na tym portalu).
8.  Zakwasową Mapę Polski. Dla tych, którzy szukają zakwasu w swej okolicy, na przykład po to, by upiec taki bochenek.
9. Muzykę Vitalic
A w szczególności zremiksowany na potrzeby filmu ?Legenda Kaspara Hausera? utwór ?Poisonlips?. Z resztą, cała ścieżka dźwiękowa do filmu jest genialna, a i obraz warto obejrzeć, bo intryguje i wciąga.
10. BB,  czyli brukselkę i buraka

 

Co roku wmawiam sobie, że przecież wcale nie jest tak źle. 
Miękkie wełniane szaliki, kubki pełne herbaty, zapach suchych liści, jesienne ogniska, gorąca czekolada, pękate dynie, kolorowa parasolka, zastygłe w ciszy morze, gęste zupy, pomarańcze, grzane wino, goździki, wieczory z książką, miękkie kapcie i kanapa?
I prawie udaje mi się przekonać samą siebie. I już prawie wierzę, że jesień to całkiem przyjemna pora roku.
Wtedy dostaję w twarz falą wilgotnej zimnej szarości. I uświadamiam sobie, że na drzewach nie ma już ani śladu złotej jesieni, gęste chmury skutecznie blokują delikatne promienie słońca, a te wszystkie ciepłe szaliki i rozgrzewające herbaty to marna przyjemność w porównaniu z miską truskawek zajadaną w ciepły czerwcowy dzień.
Wtedy muszę ugotować sobie zupę. 
Rozgrzać się od środka, by nabrać energii na zmierzenie się z listopadem.
PRAWIE POTAGE PARMENTIER 
czyli ZUPA ZIEMNIACZANA Z PORAMI
ok. 0,5 kg mączystych ziemniaków
ok. 0,5 kg pora, pozbawionego ciemnozielonych części
ok. 2 litry lekkiego bulionu (klasyczna pp jest zrobiona na wodzie)
1 łyżeczka soli
klasycznie do podania: 6 łyżek śmietany kremówki, ale ja podałam zupę z 6 łyżkami oliwy i garścią uprażonych migdałów
Obrane ziemniaki kroję w kostkę, pora pozbawiam ciemnozielonych części i kroję w plastry. Warzywa przekładam do dużego garnka i zalewam bulionem. Solę i gotuję do miękkości (pod przykryciem). Trwa to ok. 45 minut. 
Ugotowaną zupę miksuję na gładko i przelewam do miseczek. Każdą porcję skrapiam oliwą i posypuję uprażonymi na suchej patelni, posiekanymi migdałami.
Uwagi:
1. Przepis pochodzi z książki ?Mastering the Art of French Cooking? Julii Child, Louisette Bertholle i Simone Beck.
2. Klasyczny dodatek do tej zupy to śmietana kremówka, ja dodałam do niej oliwę (świetnie pasuje tu truflowa) i uprażone na suchej patelni migdały. Zupę przygotowałam na bulionie, nie na wodzie – również wbrew tradycyjnej recepturze.
3. Ta zupa ziemniaczano-porowa świetnie odnajduje się na stole również latem, bo kiedy ją schłodzić, przeistacza się vichyssoise (z tą różnicą, że klasyczną potage parmentier robi się na wodzie, a vichyssoise na bulionie).
4. Pewnie nie wszyscy wiedzą, że nazwa zupy pochodzi od nazwiska Antoine Parmentiera, który w XVIII wieku wprowadził ziemniaka na francuskie stoły.