Jadąc porannym autobusem do Sopotu nie przypuszczałam, że dwie godziny później siedząc w tym samym pojeździe, będę szczerzyć zęby do swego odbicia w szybie, że będzie mi ciepło mimo przejmującego chłodu na zewnątrz i że z rozanielenia będę unosić się kilka centymetrów nad upstrzonym mokrymi liśćmi chodnikiem?