Tchnące spokojem, monochromatyczne dni listopada.  Nie przebieramy się za kościotrupy, nie ozdabiamy parapetów sztucznymi pająkami, nie robimy krwawych deserów. Marzniemy na cmentarzach, po których hula wiatr, delektujemy się zapachem gasnących zapałek (miłośników tego aromatu z pewnością jest tu więcej…), odkrywamy stare płyty nagrobkowe i podziwiamy jaskraworóżowe sztuczne kwiaty, zatopione w błotnistej kałuży.

Piekę kolejny chleb dla opornych, ma chrupiącą skórkę i pachnie ziołami. Zaglądam w zapomniane kąty Gdańska. Podziwiam. Robię zdjęcia. CHLEB DLA OPORNYCH NR 2 250 g mąki pszennej 25 g świeżych drożdży 1 łyżeczka cukru 1 łyżeczka soli 1 łyżka dowolnych przypraw (ja dałam mieszankę chilli, suszonego czosnku i oregano) 2 łyżki płatków owsianych 1 szklanka wody Mąkę mieszam z solą, płatkami i przyprawami.