Nad morzem pozostali już tylko wytrawni turyści. Ci, którzy lubią ciszę i spokojne spacery po plaży, bez piwa pod ręką, bez kokosowego olejku do opalania i porcji frytek z nadmorskiej budki.
Takie morze lubię najbardziej.
Ostatnio urządziłam sobie długi spacer od molo do molo, z Sopotu do Gdańska-Brzeźna, z przerwą na grzane wino w Gdańsku-Jelitkowie.
Na plażę skradał się zmrok, powoli znikali spacerowicze.
Pod koniec spaceru zrobiło mi się trochę chłodno, więc po powrocie po raz pierwszy tej jesieni przygotowałam jedną z moich ulubionych rozgrzewających zup. Z mleczkiem kokosowym i curry.
Inne zupy, którymi zajadam się jesienią to:
– soczewicowa: uwielbiam tę kremową zupę soczewicową i fakes
– minestra di farro, czyli obłędna w smaku i prosta do przygotowania zupa z pszenicy płaskurki
– marchewkowa z prażoną ciecierzycą
– ukochana z pieczonej papryki z czosnkiem
– i oczywiście Rodowa Czosnkowa.
ZUPA Z KURCZAKIEM, MLECZKIEM KOKOSOWYM, CURRY
(I EWENTUALNIE DYNIĄ)
1 cebula (+ 1 łyżka oleju do podsmażenia)
1 pojedyncza pierś kurczaka, pokrojona w paski
1 duża puszka mleczka kokosowego (tj. chyba 1 szklanka)
kilka pomidorków koktajlowych (lub 1 pomidor pokrojony w cząstki)
2 łyżki curry w proszku lub 2-3 łyżki ulubionej pasty curry
1 papryczka chilli, pokrojona
opcjonalnie: 2 liście limonki kaffir
opcjonalnie: 1 łodyga trawy cytrynowej
opcjonalnie: 1 łyżeczka galangalu (galangal można zastąpić pokrojonym w plastry 1 cm kawałkiem imbiru)
opcjonalnie: sok z limonki
opcjonalnie: 1 szklanka pokrojonej w dużą kostkę dyni
1 opakowanie makaronu ryżowego
szczypiorek/ kolendra do posypania zupy
Pokrojoną w piórka cebulę podsmażam na 1 łyżce oleju. Dodaję kurczaka, podsmażam moment, aż mięso się zetnie. Zalewam ok. 3/4 l wody, dodaję mleczko kokosowe, curry, limonkę kaffir, pokrojoną trawę cytrynową, chilli, galangal (imbir).
Mieszam dokładnie i gotuję ok. kwadransa. Wtedy ewentualnie dosalam zupę, dodaję pomidorki koktajlowe i pokrojoną dynię, gotuję jeszcze 5-10 minut, do miękkości warzyw. Doprawiam sokiem z limonki.
Podaję z makaronem ryżowym, posypaną kolendrą lub szczypiorkiem.
Uwagi:
1. Przepis to próba odtworzenia mojej ulubionej zupy z knajpy z orientalnym jedzeniem.
2. Bazę stanowi tu mleczko kokosowe i curry, reszta to kwestia gustu.
Jako opcjonalne dodatki zaznaczyłam trawę cytrynową, liście limonki kaffir i galangal, bo gotowałam tę zupę i bez nich, też była pyszna. Podobnie z curry – czasem dodaję to żółte, w proszku, czasem zieloną pastę curry, niekiedy mieszam dwa rodzaje.
3. Zawsze dodaję do niej nieco pomidora, a ostatnio wrzuciłam kawałki dyni, które bardzo miło grają z kokosową nutą i curry. Widzę tu jeszcze groszek cukrowy, brokuły albo i kalafiora.
4. Jeśli mam pewność, że zupa zostanie od razu zjedzona, makaron ryżowy przekładam do zdjętego z gazu garnka z zupą – nadaje się do jedzenia po 3 minutach. A kiedy zostanie nieco zupy z makaronem, po kilku godzinach danie zamieni się w aromatyczny makaron z sosem curry, co też jest świetną opcją!
Jak pięknie! W poniedziałek zrobiłam sobie identyczny spacer, a wczoraj przeszłam z mola w Sopocie do mola w Gdyni 🙂
Nigdy nie byłam nad morzem w takim okresie, ale chyba muszę się kiedyś wybrać. A rozgrzewających zup najbardziej lubię gęstą szpinakową z dodatkiem ostrej papryki. 🙂
Moi rodzice mają taki piękny zwyczaj, "rytuał" niemal – co niedzielę, od lat, pokonują trasę Brzeźno-Sopot-Brzeźno. Pogoda nie jest wymówką 🙂 No i przystanek w sopockich Delicjach… 🙂
Jesień uwielbiam za zupy. Najlepsza pora roku na nie. U mnie króluje obecnie dyniowa z chilli, jakie to dobre na deszczowe dni!
Zazdroszczę bliskości morza! 😉
Podrawiam
Wszyscy miejscowi lubią jak im się ,,odda'' ich miasto po sezonie. Bardzo delikatnie ujęłaś temat, chociaż lubię wypić piwo na plaży, a olejek kokosowy jest świetny jako maseczka do włosów 😉 Nie jestem rodowitą Gdańszczanką, ale mimo wszystko nie czuję się jak intruz 😉
Tajskie curry to najlepsza potrawa na swiecie 🙂
Świetna zupa. Z pewnością rozgrzewa po takim pięknym acz chłodnym spacerze.
Morze wygląda tak zimno i tajemniczo.
Muszę się wybrać, bo mam 10 minut drogi, a jakoś tak 😉
pozdrawiam Aniu:*
Moja ulubiona! Na nadchodzącą jesień idelana, chilli dodatkowo rozgrzewa 😀
spacer wzdłuż wybrzeża jest o tej porze roku moim niespełnionym , nieosiągalnym marzeniem …
ale jesieniom zupy z mlekiem kokosowym często ogrzewają mi dłonie po spacerze 🙂
spróbuję tak jak Ty duetem curry i kokosowego mleka wzbogacać smak jesiennych zup …
pozdrawiam …
Apetycznie, takie zupy lubię 🙂 A miseczka zupy po spacerze w chłodniejszy czy wietrzny dzień to jest coś co uwielbiam 😀
Dzięki za natchnienie, ostatnio zup mi się chce!
Fakes gotowałam na okrągło w czasach studenckich. Jutro wrzucam do piekarnika dynię piżmową właśnie na zupę (dynia już nerwowo łypie, chyba przeczuwa co się piecze).
P.S. Kliknęłam w rodową czosnkową, link rozwinął się w pasku, i zanim załadowała się strona (ech, ten nasz internet…) i wszystko stało się jasne, zdążyłam się nagłowić czym rowerzysta może sobie zasłużyć żeby być godnym zupy 🙂
Nie ma za co 🙂
Bardzo ciekawe ujęcia mola. To Sopot tak ?
Brzeźno 🙂