„Hej fuczki, znamy wasze sztuczki, tararara…”. Chyba tak to leciało? Musicie wiedzieć, że nasze niepozorne fuczki naprawdę znają niezłe sztuczki. Bo wystarczy, że swojską kapustę kiszoną zastąpicie orientalnym kimchi, a uzyskacie kimchijeon. To danie kuchni koreańskiej, które poznałam na świetnych warsztatach z Inessą Kim (klik). Aby placuszki były prawilne, dorzućcie do nich garść posiekanego szczypiorku. Robi się je równie szybko, co fuczki.
I jeszcze słowo o kimchi: kiedyś nie przepadałam za tą kiszonką, bo wszystkie wydawały mi się za ostre. Wydaje mi się, że wynikało to z błędnego przeniesienia koreańskiego przepisu na polskie poletko. Wszyscy wytwórcy dorzucali doń ostre papryczki. Tymczasem na w/w warsztatach miałam okazję spróbować kimchi Inessy i okazało się, że ono może być delikatne, bez tej chamskiej ostrości (kluczem był rodzaj użytej papryki). Spróbowałam wiele słoiczków i stwierdzam, że najbardziej smakuje mi Old Friends Kimchi (klik), może właśnie dlatego, że maczała w nim palce Inessa Kim? Ja oczywiście wybieram kimchi łagodne, ale macie całą gamę smaków. W tym miejscu muszę też wspomnieć o cudownym polskim kimchi z Leśnego Dworu wg przepisu Marcina Popielarza (klik), które wyjadałam prosto ze słoiczka.
Dla porządku podam tu przepis na kimchijeon, choć spokojnie możecie bazować na tym fuczkowym z ostatniego wpisu – klik. To kolejny Przepis na jedną rękę, wszystkie z cyklu łatwe, szybkie i przyjemne znajdziecie tutaj – klik.
KIMCHIJEON – PLACUSZKI Z KIMCHI
- 1 jajko, roztrzepane
- 1 szklanka mąki pszennej
- 1 szklanka wody gazowanej
- 1 pęczek szczypiorku
- 1 szklanka pokrojonego kimchi (odciśniętego)
- tłuszcz do smażenia
Mieszam jajko i wodę, dodaję mąkę, a potem szczypiorek i kimchi. Smażę placuszki na niewielkiej ilości tłuszczu, z dwóch stron, na złoto. Posypałam je czarnym sezamem.