Dzień dobry w 2018 roku! Trochę mnie tu nie było, potrzebowałam kilku dni wyciszenia, odstawiłam komputer w kąt i pozwoliłam mu się w spokoju kurzyć. Aparat też leżał w torbie, a i w kuchni nie szalałam, nie licząc pissaladiere (klik) i ciasta czekoladowego Audrey Hepburn (klik), które upiekłam na Sylwestra. Sporo za to czytałam, grałam w Scrabble i spacerowałam. Brzmi jak żywot emeryta? Nie będę zaprzeczać, tylko wskoczę pod kocyk i siorbnę kolejną porcję herbaty.
Powrót na codzienną ścieżkę życia wymaga trochę trudu. Wracam do kuchni i zaczynam od najprostszych rzeczy, czyli porcji granoli kokosowej. Mieszam składniki, wyrzucam na blachę i po kilkudziesięciu minutach mam poczucie, że zrobiłam coś pożytecznego. Granola kokosowa pięknie pachnie i podnosi na duchu, bo zawsze fajnie jest zrobić coś, co jest pyszne, ale i zdrowe. Po tej rozgrzewce mieszam składniki na chleb, taki najprostszy bochenek z suszonymi pomidorami, co rośnie nocą (przepis z „Retro kuchni”). Po chlebie przychodzi czas na wieniec czekoladowy (też z „Retro kuchni”, podzielę się przepisem w następnym wpisie). Kuchnio, powróciłam, żyję, piekę, jestem!
Druga sprawa to komputer. Odpalam go po kilkudniowej przerwie, chociaż przyznam szczerze, że chętniej zaserwowałabym sobie o wiele dłuższy czas odpoczynku. Na rozgrzewkę obejrzę dokument BBC o fotografii i odpowiem na zaległe maile.
Wracając do kuchni: granola kokosowa. Jeśli brzmi Wam znajomo, macie rację, przepis już tu publikowałam. Upiekłam ją zgodnie z tą – klik – recepturą. Dzisiaj ta, a jak się skończy, to upiekę granolę z oliwą (klik) Nigelli Lawson.
Aha, zdjęcia przedstawiają granolę przed upieczeniem. Po upieczeniu wygląda tak (klik), jest chrupiąca, sypka i – co tu dużo mówić – śliczna.
Te pierwsze zdjęcie jest takie piękne, że teraz koniecznie muszę zrobić granolę 🙂 No może jutro, jak zdobędę składniki. Nigdy nie dodawałam orzechów nerkowca, a bardzo je lubię więc koniecznie spróbuję!
I wielkie gratulacje z okazji wydania drugiej książki 🙂 Wiem że to już jakiś czas temu, ale przegapiłam zajęta swoim dwulatkiem – teraz spojrzałam w spis treści i tam jest tyle ciekawych przepisów że koniecznie muszę się zaopatrzyć. Zwłaszcza przepis na chleb, który rośnie nocą to na weekend będzie coś idealnego, bo czasu jakoś nie przybywa 🙂