Mama szyła najpiękniejsze ubranka dla moich quasi-Barbie. Koleżanki, nawet te wyposażone w oryginalne, najpiękniejsze Barbie podesłane przez bogatą ciotkę z Ameryki, zazdrościły mi uszytej przez mamę sukni ślubnej albo frotowej piżamy dla lalki. Zazdrościły mi jeszcze jednego: że moja mama jest taka śliczna, a ja chodziłam dumna jak paw, wysłuchując komplementów na temat rodzicielki.
Mama gotowała (i nadal to robi) najpyszniejsze gołąbki z kaszą gryczaną w sosie grzybowym, Rodową Czosnkową, a w czerwcu z okazji swoich imienin piekła rurki z kremem śmietanowym. W niedzielę w domu zawsze pachniało ciastem drożdżowym upstrzonym ogromnymi grudkami kruszonki, na sobotnie śniadania dostawałam moje ulubione grzanki z żółtym serem, szynką, ananasem i keczupem Słodka Ania, a na kolację miałyśmy z siostrą słodki, delikatny twaróg własnej roboty.
W maju jeździłyśmy na pikniki, z których najbardziej pamiętam czosnkowego kurczaka z prodiża, jesienią zbierałyśmy kasztany i kolorowe liście klonu, a zimą wypiekałyśmy wspólnie pierniczki i robiłyśmy ozdoby na choinkę.
We wczesnej podstawówce 26 maja wygrywałam mamie na klasowym pianinie piosenkę „Do mamusi”, której początek brzmiał mniej-więcej tak: mamusiu droga, mamusiu miła, pragnę byś zawsze szczęśliwa była. I mimo całej infantylności melodii, wygrywanej przeze mnie dwoma palcami, tekst zawiera w sobie wszystko, co chciałabym Jej powiedzieć.
W tym roku jadę do mamusi z buteleczką syropu różano-rabarbarowego.
Poradzisz sobie z dechami, nic trudnego 🙂
Kilkanaście ujęć i będziesz wiedziała jak pracują ze światłem. Piękne są.
A Mama (każda) to najwspanialsza istota na świecie.
Mam najwspanialsze córk dzięki którym przeżyłam te cudne chwilei!!! kocham Was<3 Dumna mama Jola
:)))*******
Faktycznie,że mamusia ładna:)
cudowny wpis!
Niedaleko pada jabłko od jabłoni! m
Piękny, wzruszający post. Uwielbiam Cię Aniu:)
piękna zdjęcia, zarówno twoje jak i te stare 🙂
O jakoś tak Polkowo się zrobiło.
Nigdy nie wypowiadałam się na Twoim blogu, choć śledzę go uważnie. Łza mi się w oku zakręciła, bo mojej Mamy już nie ma, a też zbierała ze mną kwiaty i w siermiężnych latach 80 umiała z cukru i kakao ukręcić "niby czekoladę" jak chciało się coś słodkiego. Że o drożdżowym, którym pachniał dom co tydzień nie wspomnę. Dobrze, że masz do kogo jeździć z takim energetyzującym kolorystycznie syropem. Pozdrawiam z Krakowa, Lena
Lena, dziękuję za ten komentarz.
Czytam Cię od dawna Aniu i podziwiam. Potrafisz w kilku słowach uchwycić istotę danej rzeczy, osoby. Ten wpis wzruszył mnie bardzo.
Wspaniała mama jak i córka 🙂
Pozdrawiam serdecznie:)
zrobiłam 🙂 według Twoich wytycznych.
Sok wyszedł genialnie! woda różana – pasuje idealnie!!!! 🙂
Aniu
Patrzę na to zdjęcie, na tę małą Anię? i pomyślałam ? OLO!!!!!
A błysk oka mamy to oczywiście Twój błysk ?
rzeczywiście, podobieństwo jest 😀 Kto by pomyślał!