Lubię oglądać cudze wishlisty, czyli listy życzeń (prezentowe). Są one dużym źródłem inspiracji, ale także odzwierciedleniem pasji i osobowości ich twórcy. I to właśnie z listą prezentową będzie wiązał się konkurs Prezentuj, co chcesz, jaki przygotowałam wspólnie z przeglądarkę internetową Opera (z którą po raz pierwszy zetknęliście się na Truskawkach w grudniu 2011 roku). 

Ciekawi zabawy? A wiec po kolei…
Od niedawna Opera Software wyposażona jest w nową funkcję, umożliwiającą przesłanie innym swoich ulubionych zakładek (stron internetowych) za pomocą jednego linka. Waszym zadaniem będzie wybór maksymalnie 10 stron z prezentami, jakich sobie życzycie na święta. Wybór upominków dowolny, dajcie się ponieść fantazji, na autorów najciekawszych propozycji czekają nagrody!
A do wygrania są:
– 1 x bon upominkowy na zakupy w sieci Empik o wartości 200 zł (za najciekawszą propozycję)
– 2 x bony upominkowe na zakupy w sieci Empik o wartości 100 zł każdy (za dwie kolejne ciekawe propozycje).
Zasady konkursu:
1. Konkurs rusza dzisiaj, tj. 8 grudnia i będzie trwał do 18 grudnia do północy. Wyniki konkursu ogłoszę 21 grudnia.
2. Sposób zgłoszenia list prezentowych: 
a) otwieracie najnowszą przeglądarkę Opera (tych, którzy jej jeszcze nie zainstalowali, odsyłam tutaj)
b) wybieracie maks. 10 linków do wymarzonych prezentów
c) klikacie w serduszko, żeby je zapisać w zakładkach

d) udostępniacie w/w linki za pomocą tego przycisku: 

3. Link z udostępnionymi najciekawszymi prezentami dodajecie w komentarzu pod tym postem lub udostępniacie na swoim Twitterze poprzez aplikację konkursową, która znajduje się poniżej.
4. Każdy może zgłosić tylko jeden link.
5. Uczestnicząc w moim konkursie za pomocą aplikacji oraz wypełniając kolejne zadania, bierzecie jednocześnie udział ogólnopolskim konkursie, w którym do zgarnięcia jest MacBook Air.

To aplikacja konkursowa:

#PrezentujzOperą

A tu znajdziecie link do pobrania Opery zwykłą drogą, nie przez w/w aplikację: POBIERZ OPERĘ.
Jakieś pytania? Poradnik dot. korzystania zakładek w Operze znajdziecie tutaj, ale jeśli chcecie, pytajcie i mnie, bo stałam się już ekspertką w tym temacie 🙂
***
W ramach zachęty i inspiracji, przedstawiam moją listę zakładek (o tutaj) ze zbiorem wymarzonych prezentów. Zdradzę Wam, że nie mogąc doczekać się Mikołaja, jeden z upominków już sobie sama sprawiłam… 😉 
   
W listopadzie trochę miejsca poświęciłam książkom (o tutaj), bo dla mnie jesień to czas, kiedy stosy lektur rosną o wiele szybciej niż w innych miesiącach. Wydawać by się mogło, że kącik mola książkowego będzie przez najbliższy czas zamknięty, ale mam jeszcze kilka rzeczy do opisania. Zatem dzisiaj znów będzie o książkach. Tym razem jednak niekoniecznie o tych najświeższych, bo niektóre z nich pojawiły się w księgarniach kilka miesięcy temu.
Pierwszy stosik łączy fakt, że każda z pozycji jest owocem pasji moich koleżanek po fachu, blogerek kulinarnych (chociaż ja wolę używać określenia „blogerka okołokulinarna”, bo wydaje mi się mniej hermetyczne).
To takie przyjemne uczucie widzieć na półce kolejne książki znajomych dziewczyn! Obserwować, jak ich pasja przynosi wymierne sukcesy, móc przewracać strony ich dzieł, mieć na kartce to, co dotychczas czytało się w internecie. Zyskać możliwość fizycznego kontaktu z książką, zakreślać, notować, zaznaczać ulubione miejsca kolorowymi karteczkami, przeglądać książki przed zaśnięciem, z tą miłą myślą w tle, że zna się autora.
Od lewej strony (góra): 1. „Jadłonomia”, 2. „Jadalne…”, 3. „Ziołowy…”, 4. „O jabłkach”
Ale do rzeczy, spójrzmy na stosik blogerski (aby go uzupełnić, zajrzyjcie jeszcze do tekstu o „Moich wypiekach…” Doroty Świątkowskiej i „Słodkie” Elizy Mórawskiej). Każda z tych książek do doskonały pomysł na prezent.
1. „Jadłonomia” Marta Dymek.
To pozycja, na którą czekały tłumy. I słusznie, bo jest pięknie wydana, z apetycznymi, prostymi zdjęciami (lubię!), z przepisami do zrobienia na już, teraz, zaraz. Zadowoleni będą z niej i weganie, i wegetarianie, i jarosze, i  semiwegetarianie, i mięsożercy, bo rzecz jest po prostu pyszna.
2. „Ziołowy zakątek” Klaudyna Hebda.
To kopalnia wiedzy na temat wyrobu naturalnych kosmetyków opatrzona ładnymi zdjęciami Klaudyny. Początkujący mogą pobawić się w przygotowywanie płukanek do włosów czy łatwych peelingów do twarzy, a na zaawansowanych czeka własny wyrób kremów czy mydełek. Zabawa przednia, a uroda na tym tylko zyskuje!

3. „Pyszne chwasty” Małgorzata Kalemba-Drożdż.
Kolejna bardzo ciekawa pozycja zbieracko-kulinarna (po mojej ulubionej „Dzikiej kuchni” Łukasza Łuczaja, o której z resztą pisałam tutaj). Fiołkowe risotto, pączki mniszka lekarskiego po polsku czy tort pokrzywowy to tylko przykłady potraw, które możemy stworzyć po wizycie na łące i polu. Czekam na wiosnę i  ruszam na chwaściane łowy!
4. „O jabłkach” Eliza Mórawska.
Miło trzymać w dłoniach tak piękną, tak klimatyczną polską książkę kucharską. Ciepłe teksty i apetyczne przepisy Elizy plus świetne zdjęcia Krzysztofa Kozanowskiego (ze stylizacjami autorki) sprawiają, że spędziłam już wiele wieczorów z nosem w „O jabłkach”.
Drugi stosik książek jest niewidzialny, to pozycje blogerek, które chciałabym zobaczyć na swojej półce. Kolejność przypadkowa, lista zawężona.

A więc marzy mi się książka autorstwa:

Z prostymi, kwadratowymi fotografiami autorki, tekstami na wzór tych blogowych i przepisami, które na razie przenoszę piórem do swego kajecika.
Każda historia przeczytana na Made of Nothing zasługuje na to, by umieścić ją w książce. Najlepiej ze zdjęciami autorki i przepisem wieńczącym rozdział.
Dysponując drukowaną wersją ChilliBite, nie musiałabym się męczyć z przepisywaniem kolejnych przepisów Kasi. Kody QR prowadzące do utworów powiązanych z przepisami mile widziane!
To byłaby książka ciepła jak miękki pled i kojąca jak miseczka kaszy manny z sokiem malinowym. Delikatna, pastelowa i rodzinna. Pocieszająca, jak jedzenie.
5. Moniki z Gotuje, bo lubi.
Bo liczę na food-porn i ślinotok!
6. Patrycji z Trufli.
Do podczytywania i oglądania przed zaśnięciem. Ze szczyptą nostalgii i analogowymi fotografiami.
Trzeci stosik (o ile dwie książki tworzą stosik) również łączy tematyka okołokulinarna, z tym, że tu o jedzeniu raczej się rozmawia, niż przedstawia konkretne pomysły na potrawy.
„Piąty smak. Rozmowy przy jedzeniu” Łukasza Modelskiego zawierają inspirujące rozmowy z pasjonatami kulinariów. Jest wśród nich m. in. Agnieszka Kręglicka, Grzegorz Łapanowski, Anne Applebaum czy Carlo Petrini. Bardzo ciekawa i do tego ładnie wydana pozycja.
Druga z książek jest z kolei bardzo ciekawa i – niestety – bardzo brzydko wydana. „Jeść!!!” Jerzego Bralczyka to jedna z tych pozycji, w której chce się podkreślać każde słowo, tyle tu smaczków, ciekawostek, anegdot. Profesor Bralczyk bawi się wyrazami z kulinarnego słownika, wyjaśnia ich etymologię, wskazuje na sprzeczności językowe, delektuje ich brzmieniem… 
I właśnie ta treść sprawia, że czytelnik (tzn. ja) przymyka oko na upośledzoną, koszmarną warstwę graficzną strony: nieładny układ czcionek i okropny dobór zdjęć (i sposób umieszczania ich w tekście). Przecież liczy się treść, nie forma, prawda…?
Na koniec książkowych wywodów mam dla Was słodką kropkę, obłędne ciasteczka czekoladowe. Idealne do lektury!
CIASTECZKA KOROVA/WORLD PEACE COOKIES
175 g mąki
30 g kakao
1/2 łyżeczki sody
150 g miękkiego masła
120 g brązowego cukru 
50 g cukru pudru
1/4 łyżeczki soli
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (opcjonalnie)
150 g gorzkiej czekolady, posiekanej na małe kawałki
W jednej misce umieszczam mąkę, kakao, sól i sodę. Masło ucieram z cukrem pudrem i cukrem brązowym na puszystą masę. Dodaję do niego suche składniki i esencję waniliową, mieszając do połączenia składników (ale masa nie może mieć grudek). Na koniec dodaję pokrojoną czekoladę.
Ciasto dzielić na dwie części i z każdej formuję wałek o średnicy ok. 4 cm, owijam każdy folią spożywczą i chłodzę ok. 2 godziny. Schłodzone wałki kroję w plastry o grubości ok. 1,5 cm. Układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia zachowując ok.3 cm odstępy. Piekę 12 minut w temp. 165 stopni Celsjusza. Zaraz po wyjęciu z piekarnika ciastka są miękkie, ale wraz ze stygnięciem zaczynają twardnieć.
Uwagi:
1. Ciacha upiekła mi siostra Magda na urodziny. Ja na razie ograniczyłam się do jedzenia i fotografowania, ale mam w planach ich przygotowywanie, bo smak genialny!
2. Przepis autorstwa Dorie Greenspan, znaleziony na Smitten Kitchen. Ciacha są cudnie czekoladowe, kruche, solidne. Ja jestem z tych, którzy wolą kruchość niż ciągnący środek (nie licząc krówek, tu musi być kruchość na zewnątrz, miękkość w środku), więc dla mnie to wypiek idealny.