W grudniowej odsłonie cyklu Lubię to postanowiłam podsunąć kilka pomysłów na okołokulinarne prezenty. Niektóre rzeczy już tu się pojawiały, ale tutaj pasują, no i niezmiennie je polecam.

1. Przezroczyste bombki. 

Pakuję do nich własnoręcznie upieczone ciasteczka lub trufle (np. te najłatwiejsze). Pomysł podpatrzyłam kiedyś świątecznym felietonie Marty Gessler w Wysokich Obcasach, więc gdy zobaczyłam te bombki w sklepie Tiger, od razu je kupiłam.
Szarlotka z amarantusem

Od kilku tygodni czyszczę kuchenne szafki. Strzeżcie się, porzucone paczuszki fasoli, smutne puszki z karobem, mąki kokosowe (właśnie, czy ktoś ma pomysł na jej  wykorzystanie?), zalegające nasionka chia i inne spiruliny. W końcu padło na amarantus, którego kuchenna wegetacja była nudna i smutna, bo ciągle go odrzucałam na bok. Co by tu z amarantusem…? Z pomocą przyszła niezastąpiona Dominika Wójciak i jej „Ziarno” (o książce pisałam tutaj, polecam Wam gorąco crumble z chia i olejem kokosowym).

Nie  wiem, od czego zacząć, by nie zepsuć magii przytulności i nie wyjść na taką, co się czepia. Postaram się jak najdelikatniej wyłuszczyć mój punkt widzenia i zacznę od porównania: cała ta sytuacja kojarzy mi się z piosenką Gotye i Kimbry, Tą Którą Wszyscy Znają („Somebody that I used to know”). Gdy po raz pierwszy usłyszałam ją w radiu, byłam zachwycona. Przez kolejne dwa tygodnie słuchałam jej z przyjemnością, mimo że zaczynało się we mnie budzić poczucie lekkiego przesytu. Po miesiącu miałam jej szczerze dosyć i byłam zła, że tak mi ją zobrzydzili przez ciągłe wałkowanie.

I tak właśnie jest z hygge, „duńską sztuką szczęścia”, o której trzy miesiące temu prawie nikt w Polsce nie słyszał, a która w listopadzie szturmem wtargnęła na salony. Czytałam o niej z ciekawością, tak jak o skandynawskiej fice (przerwa na kawę w towarzystwie, najczęściej z czymś słodkim). Ale tak jak po lekturze tekstów o fice nie zaczęłam nazywać „fiką” moich „kawek” w koleżankami, tak nie określam mianem „hygge” moich drobnych przyjemności dnia codziennego. Dlatego, że to obce kulturowo określenia i dziwnie brzmią, gdy je zaszczepić na polski grunt. Po kilku tekstach poświęconych duńskiej sztuce szczęścia, zaczęłam czuć przesyt powszechną szczęśliwością z metką hygge.
StatCounter - Free Web Tracker and Counter