Czerwiec, w moim osobistym rankingu to zaraz po maju najpiękniejszy miesiąc w roku. Dla czerwcowego wieczoru o zapachu nagrzanej słońcem łąki warto żyć, warto przetrwać listopadowe mroki i lutowe pustki w sercu i na talerzu. Wizja czerwcowych truskawek i pomidorów osładza te ciężkie miesiące pod znakiem kiszonej kapusty i kartofli, trudy i znoje polskiego przednówka.
Dość wstępu, przybywam tu sałatką, którą jem co drugi dzień na śniadanie. Pisałam o niej już rok temu i miałam od Was sporo sygnałów, że moje pyszne połączenie kliknęło i u Was. Proszę Państwa, nadszedł czas, by powiedzieć to głośno na blogu: caprese z truskawkami to magia. I kolejny przepis na jedną rękę (cały cykl tutaj – klik!).
CAPRESE Z TRUSKAWKAMI
- 1 duży, dojrzały pomidor
- garść słodkich truskawek
- pół kulki mozarelli
- oliwa
- ocet balsamiczny
- świeża bazylia
- sól i pieprz
Pomidora kroję na cząstki, truskawki na połówki. Mozarellę kroję lub rwę na cząstki. Wszystko układam na talerzu, posypuję świeżą bazylią, polewam oliwą, skrapiam octem balsamicznym, solę i pieprzę. I jestem w niebie! Oczywiście gluten jako dodatek też jest, czymś trzeba wybrać sosik z talerza.
Dodałam listki mięty, z braku bazylii, polałam olejem rzepakowym, bo nie lubię oliwy. Na prośbę taty dołożyłam zielone oliwki, „wypchane” pimiento. Reszta – bez zmian. Nasze kubeczki smakowe oszalały ze szczęścia!
Serdeczności!
Joanna
Ale super modyfikacje! <3