Wydawać by się mogło, że żyjemy samą skrobią i śmietanką (klik i klik), ale to nieprawda! Żywimy się jeszcze kanapkami, ha ha. Na dowód tego mam dla Was przepis na cudowną pajdę. Podpowiedziała mi go obserwatorka z Instagrama, która z kolei jadła coś podobnego w jednym z warszawskich lokali. Wyszło tak pysznie, że muszę to uwiecznić na blogu.
Najbardziej problematycznym składnikiem kanapki może być wędzony tempeh, ale wystarczy poszukać najbliższego sklepu ze zdrową żywnością i powinno się udać zaopatrzyć. Ostatecznie zamiast tempehu może być wędzone tofu, choć tempeh („ser” z całych ziaren soi, fermentownych) jest lepszy. Kanapka, którą tu widzicie, to moje pierwsze podejście do tempehu, który podpasował mi zdecydowanie bardziej, niż tofu, często nijakie w smaku, nudne.
Dobra, dajmy głos kanapce.
KANAPKA Z WĘDZONYM TEMPEHEM
(najlepsza kanapka AD 2020!)
- 2 kromki ulubionego pieczywa
- masło orzechowe solone
- tempeh wędzony – 2 plastry
- trochę rukoli
- 4 piórka czerwonej cebuli
- kilka kulek granatu
- 2 łyżeczki galaretki porzeczkowej lub dżemu porzeczkowego lub jakiegoś chutney’a
Na kromkach rozsmarowujemy masło orzechowe. Na to kładziemy trochę rukoli, dalej tempeh wędzony, trochę galaretki/chutney’a, cebulę i na koniec granat. BOŻE jakie to jest dobre.
brzmi pysznie ! ale czy całej roboty nie robią tu dodatki, takiej jak, rukola, cebula, masło orzechowe ? zastanawiam się czy nie lepiej by mi tu było z pasztetem z gęsi albo piersią z kaczki ;))))
Pierś z kaczki mi bardzo pasuje. Pasztet wydaje się zbyt mocny. Wedzony ser byłby fajny – tempeh ma mocny aromat (wędzony), więc w tę nutę bym szła.
Fajne! Mam chęć jutro spróbować połączyć masło orzechowe z wędzonym twarogiem 😉 a co!
Super pomysł! Uwiebiam wędzony twaróg 🙂