Dwa tygodnie temu w maminym ogródku wyrósł rabarbar, do Gdańska wróciłam więc z pięknym bukietem i głową pełną pomysłów, jak spożytkować pierwszy pęk tego cuda.
Zwykle robię tak, że gdy po raz pierwszy w roku próbuję sezonowego składnika, staram się go przygotować możliwie najprościej. I tak np. szparagi przygotowuję na parze i podaję z lekkim winegretem, truskawki jem bez dodatków, a rzodkiewki chrupię na kromce chleba z masłem i solą. Rabarbar najczęściej zapiekam. Mój niezawodny przepis to rabarbar pieczony z dodatkiem wina i wanilii – klik – ale w tym roku zamieniłam go na przepis od Małgosi Minty – klik.
Ten rabarbar piecze się z dodatkiem soku z pomarańczy. Podaję go jako dodatek do jogurtu naturalnego, robię też z niego deser: warstwa pokruszonych ciasteczek (np. amaretti), bita śmietana, pieczony rabarbar. Robi się chwilę, a smakuje cudnie.
PIECZONY RABARBAR Z POMARAŃCZAMI
- ok. 6 łodyg rabarbaru
- 2 łyżki brązowego cukru
- sok z 1 dużej pomarańczy
- 1 łyżka skórki startej z pomarańczy
- duża szczypta kardamonu
Rabarbar kroję w ok. 4 cm kawałki (nie obieram ze skórki). W naczyniu żaroodpornym mieszam resztę składników. Dodaję rabarbar, mieszam. Piekę w 180 st. C. do miękkości, ok. 15-20 minut. Przechowuję w słoiku w lodówce (po ostygnięciu).
Jak na taki blog, to t-shirt na fotografii mało elegancki.
A co złego jest w wyrazie FUN? Po ang.= zabawa.
FU is my middle name? Wulgaryzmy rozpowszechniane na blogu. Nie spodziewałam się tego tutaj.
Dla mnie słowo FUN nie jest wulgaryzmem, ale może się nie znam 🙂
Upiekłam, trochę muszę dosłodzić, bo za mało użyłam cukru kokosowego. Ale bardzo mi smakuje. I powstrzymuję się, by nie zjeść od razu, a zostawić na kanapkę z serkiem i propolisem, jak w źródle 😉
Dziś tez po raz kolejny były ziemniaki z curry!
Lepiej dosłodzić niż zrobić za słodki 🙂 Muszę dopiec nową porcję! Też mnie korci ta kanapka 🙂