W świecie słodzonym daktylami i ksylitolem, w świecie bez glutenu i nabiału, przygotowanie kopytek zakrawa na szaleństwo kulinarne. Tak, jestem wywrotowcem, wysłannikiem z krainy glutenu z misją krzewienia miłości do dań mącznych na tym bezglutenowym padole łez. Zamiłowanie to przekazałam Olkowi, który – podobnie jak ja – uwielbia kluchy, makarony, kopytka, pierogi, naleśniki, słowem wszystko, co ma w składzie zakazany składnik na em.
Lepimy więc kopytka, brudzimy ręce mąką, polewamy masłem, posypujemy bułką tartą i zajadamy . Czasem szalejemy i robimy fioletowe kopytka z zielonym pesto. Oj, jakie to dobre!
FIOLETOWE KOPYTKA Z PESTO
- 500 g mączystych ziemniaków (użyłam fioletowych)
- 1 małe jajko lub 1 duże żółtko
- 150 g mąki pszennej + mąka do podsypania
- sól
do podania: zielone pesto (klik)
opcjonalnie: kilka suszonych pomidorów, pokrojone w paseczki;
Ziemniaki gotuję w mundurkach do miękkości. Odcedzam, odstawiam do lekkiego ostygnięcia, po przeciskam przez praskę do ziemniaków. Dodaję mąkę, jajko, szczyptę soli, wyrabiam ciasto. Formuję z ciasta kulę, z której odrywam mniejsze kawałki i formuję z nich wałeczki. Wałeczki tnę na kawałki o szerokości ok. 3 cm, po czym robię na każdym wzorek z widelca.
W dużym garnku zagotowuję wodę z solą, gotuję partiami kopytka. Gotuję je do miękkości (sprawdzam jedno – przekrawam i patrzę, czy nie jest surowe), około 2-3 minuty od wypłynięcia na powierzchnię. Gotowe podaję z pesto, pysznie wkroić do nich jeszcze suszone pomidory.
To czekam (cierpliwie) na ten przepis
Przepraszam za obsuwę! Już jest 🙂
A kiedy dokładnie wyjdzie Twoja książka? 🙂
8 listopada premiera 🙂 Niebawem o tym napiszę więcej, szykuję mały wpis na blogu poświęcony książce.
Ja do niedawna śmiałam się z tych bezglutenowych nowośmiesznych mód… uważałam , że to chore eliminować coś, co jest z nami od tysięcy lat, nie mając celiakii czy choćby alergii na gluten. Wcinałam radośnie pizzę, makarony, ciasteczka, naleśniczki itd. Nie wyobrażałam sobie życia bez glutenu. Pukałam się w czoło, gdy ktoś mówił, że tego nie je. Byłam krzepka, zdrowa i radosna. Do czasu… gdy spotkała mnie w wieku 36 lat nieprzyjemna choroba, a lekarze proponowali jedynie silne leki o znacznych skutkach ubocznych. Nie chciałam się na to godzić i zaczęłam dużo czytać na temat samodzielnego leczenia. Lekarze medycyny holistycznej zgadzają się w jednym – gluten naprawdę szkodzi. Nie będę wdawać się w tym miejscu w szczegóły, bo zbyt wiele by pisać. Dla mnie dieta bez pewnych produktów (W tym glutenu) okazała się przełomowa. Wyzdrowiałam (a raczej ujarzmiłam chorobę), czuję się super. Nikomu nie życzę podobnych doświadczeń, ale też niedawno niemalże szydziłam z „menu bez gltenu”, a teraz biję się w pierś.
Rozumiem i szanuję stanowisko (zw. z problemami zdrowotnymi), sama znam 3 osoby, które nie mogą jeść glutenu. Ale zdecydowanie więcej osób wg mnie ulega modzie, może i dobrze, bo jest zdrowiej, ale mnóstwo reakcji jest GRUBO przesadzonych. No ale kwestia glutenu to temat rzeka 😉
Można zrobić fioletowe kluski śląskie- wpiszą się w dietę bg a są chyba jeszcze lepsze niż kopytka.
Kopytka ugotowane, mocno pomidorowo-pietruszkowe pesto czeka na pożarcie tylko moje kluchy wyszły ledwo fioletowe… Mocno straciły na kolorze podczas gotowania. Ale to nic- i tak wyszły pycha!
Dzięki za przepis 🙂 Pozdrowienia!
Aniu, czy przypadkiem nie obierasz przed przeciśnięciem przez praskę?
Nie 🙂 to własnie jest fajny myk (podpatrzony u Nigelli), że nie trzeba tego robić, skórka zostaje w środku, a pracy zdecydowanie mniej.
No ciekawe – sprawdzę, jakoś podejrzliwa jestem w sprawie tego, że te mundurki się tak gładko rozdrobnią?
Nie, one sie nie mają rozdrobnić, one mają zostać w wyciskarce (prasce)! Tak jak w wyciskasz czosnek w prasce do czosnku, skórka zostaje w środku 🙂 Wyrzucasz ją ze srodka, wkładasz kolejnego ziemniaka i już 🙂
Aaaaaaa! Iluminacja, dzięki! Cudownie 🙂
Fiolet z zielenią, obłędne kolorystycznie! Smakowo pewnie też