Kwintesencja późnej jesieni ? szarość uczepiła się krajobrazu i żadnym sposobem nie można jej usunąć.
A potem pewne ekscytujące plany, a wraz z nimi szereg marzonek (drobnych marzeń), legły w gruzach. Czy to możliwe, że zrobiło się jeszcze szarzej?
Są trzy sposoby na rozjaśnienie rzeczywistości:
– miękki uścisk bliskiej osoby,
– kilka dobrych drinków,
– seans terapeutyczny w kuchni.
Jako że nieobecność bliskiej osoby jest główną przyczyną szarości, pierwszy sposób odpada. Drugi także, bo kac następnego dnia nie poprawi mi nastroju. Zostaje więc sposób trzeci.
Zapach orzechowo-czekoladowego ciasta, który wieczorem zawładnął mym nosem, był naprawdę kojący.
Co my tu mamy??
Gorzka czekolada.
Orzechy włoskie.
Brzmi i smakuje wytrawnie. Nie znajdziemy tu uniwersalnej słodyczy, która zaspokoi każde podniebienie. Nie znajdziemy tej mlecznej, delikatnej nutki, jaką niosą ze sobą inne czekoladowe wypieki.
A więc co znajdziemy w orzechowo-czekoladowym cieście?
Smak gorzkiej czekolady, z silnym akcentem w postaci orzechów włoskich. Bo jest to bomba orzechowa, z tym, że ze spóźnionym zapłonem, bo wybuchła zaraz po zakończeniu Orzechowego Tygodnia.
CIASTO ORZECHOWO-CZEKOLADOWE
(podstawowy przepis pochodził od P. Brodnickiego i J. Oliviera, ale… tłumaczyłam to w ostatnim poście:)
Składniki:2 tabliczki gorzkiej czekolady
350 g orzechów wloskich1 1/4 kostki miekkiego masła
6 jajek
100 g cukru
cukier puder do posypania ciasta
Czekoladę i 300 g orzechów miksuję na proszek w blenderze.
Masło ucieram z żółtkami i większością cukru. Białka ubijam na sztywno z pozostałą częścią cukru.
Do masy maślano-żółtkowej dodaje orzechowy proszek, mieszam dokładnie. Dodaję pozostale kawałki orzechów. Do tej masy dodaję ubite białka. Delikatnie miaszam.
Wylewam do nastamrowanej masłem tortownicy i piekę ok. godziny w 190-200 st. C.
To jedyne znane mi ciasto, które lepiej smakuje, na zimno niż na ciepło. Oczywiście nie licząc tiramisu, tortów lodowych czy serników na zimno 😉
Piękne. Ja chandrę też zawsze leczę czekoladą. Przede wszystkim ciepłym ciastkiem z płynną czekoladą w środku. Choćbym miała największy dół, taka porcja kalorii wyciąga mnie z niego na powierzchnię.
Cudnie jest u Ciebie. Na przekór jesieni, tak nadmorsko i słonecznie 🙂
Prześliczne! 🙂 Cudowne niezawodne połączenie czekolady i orzechów. Uwielbiam! Piękne zdjęcia Aniu , pięknie opisane. Pozdrawiam.
Jak już napisałam na GP, bardzo, bardzo fajne to Twoje czekoladowe ciasto 🙂 I najważniejsze BEZ proszku do pieczenia!
Kupuję 🙂
Przecudne!!! A wiesz, że ja też wszelkie smutki leczę orzechami włoskimi i gorzką czekoladą? Za każdym razem jak jest mi naprawdę źle, wyciągam męża na lody włoskie oblane czekoladą o zawartości 75% kakao i posypane obfice orzechami włoskimi (dostępne u mnie w większości lodziarnii), choć w cieście też uwielbiam. Ostatnio jadłam takie z czekoladą, orzechami włoskimi i solą morską. Pycha!!!
wyszło na to, ze zestawienie czekolady i orzechow można umieścić na szczycie top listy środków na chandrę 🙂 Czekolada jest oczywista, orzechy trochę mniej.
Ale coś w tym jest – mi naprawdę zrobiło się lżej po wsunięciu kawałka ciasta. Oczywiście lżej tylko na duszy 😉
Zgłasza się kolejna wielbicielka czekoladowo-orzechowych mariaży 😉
Nasycona pitną czekoladą o smaku orzechowym (na szczęście tylko 33 kalorie na porcję ;D)
Ciacho wygląda przepięknie, bo i zdjęcia piękne 🙂
pytania natury technicznej: tabliczka czekolady 100 czy 200 gramowa; maslo – kostka 200 czy 250 gramowa?
jezeli smakuje tak jak wyglada to nie mam wiecej pytan 😉
wyprobuje na pewno 🙂
pozdrawiam
Masło- 200 g (nie widziałam już kostek po 250 g, ale w sumie zawsze wybieram jeden rodzaj masła i moze inne firmy mają inną gramaturę).
A czekolada… Kupowałam klasyczną tabliczkę czekolady (gorzka Wedla), ona ma chyba 200 g… Ale musiałabym sprawdzić w sklepie, bo aktualnie żadnej nie posiadam…:)
dziekuje,
ja po prostu znajduje sie w innych wspolrzednych geograficznych i dlatego pytam 🙂
czyli wystarczy kostka masla 250 g.
do dziela 😉
A proszę bardzo 🙂
zrobilam, wczoraj byla po temu okazja 🙂 jak dla mnie bomba, kaloryczna rowniez 😉
i wszystkiego najlepszego, (wyczytalam w ostatnim wpisie)
klaniam sie
ps. tez nie lubie listopada, a moja corka miala urodzic sie 7 listopada, tak ja prosilam, ze „zalapala sie” na ostatni dzien pazdziernika 😉
Ha ha, to z córy szczęściara 😛 Choć poczatek listopada jeszcze da się przeżyc, gorzej z końcówką…
Bardzo się ciesze, ze Ci smakowało!Bo najgorsze, co może być, to zachęcic kogoś do jakiejś potrawy, która tej osobie nie „podejdzie”.
A bomba niezla, fakt. Ale dużo się go na raz nie da zjeśc, bo to dośc ciężkostrawna rzecz, więc to naturalny hamulec 🙂
W takim razie i ja niebawem wyprobuje, bo jest tu wszystko co kocham 🙂 Bardzo apetyczne zdjecia Aniu! i zgadzam sie co do tych trzech sposobow na rozjaśnienie rzeczywistości 😉
🙂 bardzo się cieszę, ze ciacho Ci się spodobalo! Zobaczymy, czy Ci posmakuje…Choc myślę, że z tym nie powinno byc problemu 🙂
Jestem pewna, ze nie moze mi / nam nie smakowac 🙂
Czy ta gorzka czekolada jest bardzo wyczuwalna? Tzn chodzi mi o to, żeby ciasto było dość słodkie. 🙂
Więc może wymieszać gorzką z mleczną? 🙂
Planuję upiec to ciasto w formie tortu. 😀
Tak, ta gorzka czekolada jest mocno wyczuwalna, więc jeżeli nie jestes/cie fanami jej smaku, lepiej zmieszać ją z mleczną 🙂
Piękne to ciasto. Jednak zastanawia mnie brak mąki w nim. Trzeba jak najszybciej wypróbować! 🙂
Jaka ma być średnica tortownicy?
Ja piekłam w formie mniejszej niż 26 cm, chyba 23 cm, ale można i w 26 – od tego zalezy tylko wysokość ciasta.
Pozdrawiam 🙂