Sałatkę z fig, szynki parmeńskiej i mozarelli Jamie Oliver określił kiedyś mianem seksownej. Bardzo zapadło mi to w pamięci, zastanawiałam się wtedy, czy podpięcie do potrawy przymiotnika „seksowna” nie jest tanim chwytem (w końcu program, w którym wystąpiła rzeczona sałatka, nosił tytuł „Nagi szef”).
Jakoś tego wtedy nie czułam – owszem, jedzenie bywa seksowne, ale w kontekście czynności i w reakcji z ciałem: jedzenie palcami, wylizywanie talerzy, malinowa plama na policzku, wiśniowe piegi na obojczykach, sok ściekający po brodzie… Może po prostu to nie był mój czas, nie trafiłam na żadną seksowną potrawę.
Kiedy kilka lat później natknęłam się na ten groszek, zrozumiałam o co chodzi. Chwilę po zblanszowaniu, kiedy naoliwiłam go odrobiną oleju i skropiłam octem, spojrzałam na talerz i doznałam olśnienia. Oto jest, lśniący, jędrny, kuszący do granic możliwości! Seksowny jak diabli – groszek cukrowy.
ORIENTALNY GROSZEK CUKROWY
2 garści groszku cukrowego
na sos:
2 łyżki oleju arachidowego
1 łyżeczka octu ryżowego
1 łyżka uprażonych na suchej patelni ziaren sezamu
1 cm papryczki chilli (albo i mniej, albo w ogóle)
1 cm papryczki chilli (albo i mniej, albo w ogóle)
Groszek cukrowy (pozbawiony końcówek) wrzucam do wrzącej wody i gotujemy 1 minutę, nie dłużej. Odcedzamy, wrzucamy do lodowatej wody by zachować proces gotowania.
W misce mieszamy ocet, olej, papryczkę chilli, dodajemy groszek, posypujemy sezamem i podajemy.
Uwagi:
1. Przepis podejrzany kiedyś w internecie, nie pamiętam już gdzie.
2. Groszek cukrowy jest słodki, chrupiący i ma boski zielony kolor, pod warunkiem, że się nad nim nie znęca. W sieci roi się od zdjęć wymaltretowanego groszku, który wskutek tortur traci swą piękną barwę i przekształca się w zielonoburą, oklapłą ścierkę. Podstawowa sprawa: groszek nie lubi długiego gotowania, wrzucamy go na chwilę do wody, szybko odcedzamy i wrzucamy do zimnej wody.
3. Niedługo pokażę, do czego ten groszek podałam.
Już od samego czytania o tym groszku czuję podniecenie :))
Na tym stoi cała filozofia mego gotowania by jedzenie było sexy 😀
uwielbiam zielony groszek! a ta seksowna potrawa … mmm jestem na tak! 🙂
Pomysl więc jak seksowne musi być połączenie groszku cukrowego (takieg lśniącego) z aromatyczną szynką dojrzewająca i parmezanem… ja wypróbowałam… dla mnie to połączenie jest mega seksowne 🙂 Polecam!
Dla mnie groszek nie ma czasu być seksownym. Zrywam go i od razu zjadam. Taki zmarnowany potencjał 😀
haha switny artykul, dziekuje za otwarcie moich oczu na seksowne potrawy 😀 zapraszam do mnie !
udał Ci się ten wpis Aniu 🙂
Dla mnie bakłażan sam w sobie jest najbardziej seksownym warzywem:)
seksowne potrawy często pojawiają się u Jamiego! groszek do schrupania:)
PS Aniu, Twoje truskawkowe opowieści wkrótce wybiorą się na Maltę. Mam nadzieję, że uda mi się odpowiednio je sfotografować:)