Wczoraj do 14.00 chodziłam w szlafroku. A co, sobota! Najpierw leniwe śniadanie, potem jeszcze leniwsze kawy sączenie, gazet czytanie i trochę mniej leniwe pieczenie szarlotki na uroczystość rodzinną. Dzień toczył się powoli, lekko ociężale, zaś ja z bólem serca i miną męczennicy przyklejałam nos do szyby, spoglądając na widoki za oknem.
A za oknem bezwstydne słońce, kipiąca energią wszechobecna zieloność, dzieci biegających po trawie, koty wygrzewające się na rozgrzanym chodniku… Bolesny to widok, ponieważ od blisko tygodnia byłam uwięziona w czterech ścianach – tylko antybiotyk i ja.
Ale żeby nie wyjść na rozmemłaną* hipochondryczkę, tudzież melancholijną męczennicę muszę nadmienić, że jest już dobrze. W pokoju pachnie biały bez. Popijam herbatę i zastanawiam się, w co ubiorę się do pracy, na którą nastawić budzik (wypadłam z rytmu), co zrobić na obiad…
A może tak znowu szparagi?
SZPARAGOWY HASH (KRAJANKA)**
(porcja na 2 głodne osoby)
- 4 plastry boczku, drobno pokrojone
- pęczek zielonych szparagów
- 4 duże ziemniaki albo 6 mniejszych
- 1 nieduża cebula, posiekana
- 2 jajka
Ziemniaki obieram ze skórki i kroję w niedużą kostkę (ok. 1 cm x 1 cm). Umyte szparagi kroję na ok. 3 cm kawałki (zdrewniałe końcówki wyrzucam).
Na dużej patelni o grubym dnie wysmażam boczek do pożądanej chrupkości. Przekładam go na talerz, a na patelnię, na której pozostał tłuszcz po boczku, wrzucam ziemniaki. Podsmażam je chwilę na dużym ogniu, po czym go zmniejszam i smażę ziemniaki aż będą al dente (czyli takie, jakich jeszcze nie chciałoby się jeść – stawiające opór pod zębami). Ziemniaki powinny być mniej-więcej podsmażone z każdej strony, dlatego co jakiś czas delikatnie je mieszam. Cały proces trwa ok. 15 minut (wszystko zależy od wielkości kostki ziemniaczanej).
Po kwadransie dorzucam do ziemniaków cebulę i podsmażam całość ok. 2 minuty. Następnie dodaję wysmażony boczek i szparagi, solę i pieprzę mieszankę, po czym przykrywam patelnię pokrywką. Duszę warzywa ok. 5-8 minut, aż szparagi zmiękną. W tym czasie smażę dwa jajka sadzone.
Gdy warzywa będą gotowe, układam porcje na talerzu, na wierzchu zaś daję jajko sadzone. Poezja!
SZPARAGI Z SOSEM BAZYLIOWO-MIGDAŁOWYM
(składniki na 1 malutki słoiczek wielkości 1/2 słoika „dżemowego”)
- pęczek zielonych szparagów
- 2/3 szklanki obranych ze skórki migdałów
- 1 mała doniczka bazylii
- ok. 1/2 szklanki oliwy
- sól i pieprz
Migdały wrzucam na suchą patelnię i podgrzewam aż się zezłocą. Odkładam je na bok – muszą całkowicie ostygnąć. W malakserze umieszczam bazylię (z łodyżkami), zimne migdały i oliwę. Miksuję całość do uzyskania sosu, po czym doprawiam go pieprzem i solą. Jeśli sos jest za mało płynny, dodaję więcej oliwy.
Szparagi gotuję na parze (to trwa krótko, ponieważ chcę, by pozostały chrupkie). Podaję polane sosem, w towarzystwie młodych ziemniaczków z solą. Resztę sosu przechowuję w lodówce (do tygodnia).
Uwagi:
1. Szparagowy hash podpatrzyłam na Smitten Kitchen (powyżej moja wersja). Potrawa jest dosyć czasochłonna ze względu na konieczność czuwania przy patelni, ale rezultaty warte są włożonej weń pracy. Boczek i ziemniaki to połączenie, którego nie trzeba reklamować, a jeśli doda się do tego delikatne szaparagi, zaś na wierzchu pojawi się sadzone jajko, to mamy małe arcydzieło! Jako że ziemniaki podsmażamy na patelni bez uprzedniego podgotowywania, składniki należy mieszać delikatnie, inaczej powstanie ziemniaczana papka (pewnie także pyszna, ale już nie tak efektowna).
2. Szparagi w sosie migdałowo-bazyliowym to nic odkrywczego, ale postanowiłam je Wam pokazać, bo możenie każdy ma tysiąc pomysłów na przyrządzenie tychże warzyw. Sos bazyliowo -migdałowy to właściwie uboższa wersja pesto. A pesto jest świetnym dodatkiem do wszelakich warzyw, zwłaszcza tych, które pojawiają się wiosną.
3. Poniżej przypominam szparagowe pyszności minionych lat, może coś Wam się spodoba:
tagliatelle z białymi szparagami przystawka z białych szparagów z sosem bazyliowo-śmietanowym
* lubię to słowo, idealnie obrazuje stan, w jakim nigdy nie chciałabym się znaleźć
** wg e-słownika Ling.pl hash to potrawa z siekanego mięsa, ale wędrując po internecie łatwo zauważyć, że hash to ogólnie rzecz ujmując potrawa, która zawiera podsmażane siekane składniki. Szparagowa siekanka? Szparagowa krajanka? 😉
Aniu! Uwielbiam takie leniwe soboty! Szlafrok do 14.00 – brzmi rewelacyjnie:)
Ja wciąż jestem na etapie "przedszparagowym" – wiele przepisów zgromadziłam, ale teraz wiem na pewno, że jeśli zrobię, to te Twoje!
Zdjęcia piękne – jak zawsze!
Pozdrawiam serdecznie:)
A u mnie szlafrokowe są niedziele, wlaściwie znowu sa powinnam powiedziec, bo gdy dzieci były małe to na rozmemłanie sobie nie mogłam pozwolić 😉 a teraz z rozkoszą wracam do leniwych niedziel…
Co do szparagów, to jakoś w tym roku mam podobnie jak z rabarbarem… nie chwytają mnie, choć zachwycam się nimi na innych blogach 🙂
Widzę, że ten ostatni tydzień nie tylko mnie oddał w ramiona choroby. Ja dzisiaj to samo, nastawianie budzika i plany na pierwszy dzień pracy po zwolnieniu. A szparagi, no cóż, bardzo podoba mi się Twoja wersja i ten sosik…
szparagów nigdy dość, zwłaszcza w takim otoczeniu!
A jak ja zazdroszczę rozmemłania weekendowego! Marzy mi się takie zawinięcie się w szlafroku w towarzystwie czegoś smażonego. Ale z rana trzeba biegać, potem biegać po sklepach albo jechać do mamy, i tak, nawet poczytać w łóżku nie mogę. 'Hash', podoba mi się, brzmi lepiej niż smażona krajanka, nie brzmi jak wyrzut sumienia;-)
Aniu, zdrowia!
Takie rozmemłanie jest czasem niezbędne:)
A zdjęcia z dzbanuszkiem – magiczne. Zwłaszcza to drugie. Jak się takie robi?:)
Ciesze sie w takim razie, ze juz jest lepiej! Nie ma nic gorszego niz 'przymusowe' siedzenie w domu; z wlasnej woli to co innego 😉
Pisalas mi ostatnio, ze i u Ciebie byl rabarbar z truskwawkami, a u mnie za to ostatnio byly szparagi z pesto 🙂 Choc w nieco innej wersji 🙂 I 'krajanka', i pesto prezentuja sie niezwykle smakowicie! Tez ciagle szukam nowych pomyslow na szparagi..
Pozdrawiam serdecznie!
PS. U mnie szlafrokowe sa zazwyczaj niedzielne przedpoludnia 😉
Aniu, zdrowka zycze! Ciesze sie, ze dochodzisz do siebie.
Na szparagi sie pisze 😀
Chyba dzisiaj po pracy zahaczę o targ i przyniosę pęczek szparag. W takim daniu nawet boczek nie będzie mi przeszkadzał
trójmiejskie słońce ostatnio nas rozpieszcza.. dziś też przyjemnie świeci, ale w radio słyszę, że temperatury w dół.. mimo wszystko uśmiech jest.
dobrze, że możesz sobie umilac czas takimi pysznościami..
mam nadzieję, że zdrowie już będzie się Ciebie trzymac mocno.
niesamowicie lubię takie posiłki. A kiedy dochodzi do nich też jajko, to już w ogóle pychotka 🙂
Odjazdowe śniadanie! 🙂 A co chodzenia w szlafroku do 14 – zazdroszczę. 😉
apetycznie wyglada, ja bym na wierzch dala jajko na pół-miekko z wyplywajacym z srodka zoltkiem 🙂 hmmm rozmazylam sie 🙂
a przy okazji sliczny dzbanuszek, wlasnie czegoś takiego szukam, pamietasz moze gdzie go kupilas?
Pyszne pszepisy, piękne zdjęcia i opisy miło-czytalne. Gratuluję i dziękuję w imięniu swym i wielu regularnych choć anonimowych czytaczy. A tak na marginesie, 'hash' przypomina mi norweski 'lapskaus' (niemiecki 'labskaus'), danie powszechnie dostępne w hipermarketowej, zamrożonej wersji z torebki – takiemu jedzeniu mówię NIE! Wersji domowej – duże i głośne TAK!
Dzisiaj z wystawy warzywniaka uśmiechały się do mnie zielonymi ustami szparagi.
Nie kupiłam.
Jestem w domu.
Nie gotuję.
Straszliwie ubolewam.
Długo jeszcze…
A na koniec – aż się uśmiechnęłam do "szparagowej krajanki". Tak ładnie! 😉
Pozdrawiam, Aniu! 🙂
świetne te przepisy! jestem szparagową nowicjuszką, w zeszłym roku pierwszy raz kupiłam pęczek tych zielonych, ale były łykowate i się zniechęciłam. być może były już stare – a po przeczytaniu tego posta mam zamiar spróbować jeszcze raz. dzięki za inspirację:)
p.s. przepiękne i smakowite zdjęcia!
Hmmm też mam taki stan. I też to jakoś nazywam. Tylko teraz nie wiem jak.
Szparagi są zawsze pyyyszne! :))
Pozdrawiam ciepło Aniu:)
A ja się jakoś nie mogę przekonac do szparagów – jeszcze nie dojrzałam chyba do tego smaku. 🙂
Kuruj się!
Szparagi z jajkiem zawsze i wszędzie! 🙂
Aklat, dzbanuszek kupiony niedawno, więc jak najbardziej pamiętam 🙂 W Witexie go nabyłam, za grosze 🙂
Widzę, że hash się spodobał Państwu 🙂 Kto zrobi, niech się pochwali, bo me serce się raduje, gdy na czyimś stole pojawi się obiad inspirowany moim blogiem 🙂
POzdrowienia ślę!
no widzę, że dopadło nas w tym samym czasie… przeklęte są te choróbska! 🙂 No a szparagi.. huhh..co tu dużo mówić, miłości moje.. uwielbiam.. a z boczkiem no to już w ogóle 🙂 xoxo
Aniu dziękuję 🙂 właśnie obejrzałam ich katalogi znalazłam więcej takich ślicznych rzeczy 🙂
Ja ma pewno zrobię, bo chodzą za mną już od wczoraj:)
hmm… dzięki za sos migdałowo – bazyliowy!
Witaj Aniu:)
Mam nadzieję, że już Ci lepiej! Wiem jak to jest być usidlonym w domu, gdy za oknem cudnie… w tamtym roku 3 tygodnie sierpnia miałam wyrwane z życiorysu dzięki ospie… :/
A co do szparagów, to ja się z nimi powoli zaprzyjaźniam i obie Twoje propozycje wyglądają bardzo zachęcająco 🙂
Pozdrawiam:)
Jakie pyszne szparagowe danie, koniecznie muszę spróbować 🙂
Cudowne szparagowe inspiracje i kolejna OBOWIĄZKOWA propozycja:)
Pyszne zdjęcia:)
Ps. Dziękuję za ciepłe słowa na moim blogu i zapraszam ponownie:)
Boczek ze szparagami to bardzo udany duet. Tylko na szparagi nie mogę już patrzeć:-)
ps. podoba mi się ten stół. Taki rystykalny. Kocham Twoje szerokie kadry..
Aklat, to podaj mi jeszcze link do tej strony, bo ja jakoś nie mogę jej znaleźć…
🙂
Poza tym mam się już lepiej – dziękuję Wam za miłe słowa!
A szparagi w tym wydaniu polecam, bo są pyszne!
🙂
Jedzenie jedzeniem, ale jakie przepiękne zdjęcia robisz!!! Cud-mniód-orzeszki!
ps.dziękuję za odwiedzenie jednego z moich blogów ;D
Haha Szapragowa Krajanka:D
!
Ps: Myślałam, że ten boczuś to pokrojone kopytka;D
Buziak wielki.
Zdjęcia mistrzowskie! Szparagów w takiej formie nie próbowałam, więc nie pozostaje nic innego, jak dostosować się do Twoich wskazówek. Na pewno wyjdą pyszne!
Doro, witaj! 🙂 Jak widzisz to nie ostatni Twój blog, na którym byłam 🙂
Ola, to nie boczek, to ziemniaki 🙂 Boczku tu chyba za wiele nie widać na foto 😉
Kulinarne fajerwerki, zalecam stosować się do mych wskazówek, gwarantuję coś pysznościowego! 🙂
Bardzo apetyczne.
Ja początkuję (od zeszłego roku…) w temacie szparagowym (chyba nie tylko ja), powoli znika nieśmiałość w tym temacie. Wszystkie szparagowe przepisy świetne. Ja osobiście wolę białe ale jeszcze nie nauczyłam się ich odpowiednio przyrządzać. No prawdę mówiąc moje są świetne.
PS. Piękne zdjęcia, powolutku, pomalutku znajdując wolną chwilę rozglądam się wokół!
Tez lubisz Aniu Smitten Kitchen, co?
Piekny ten kubeczek na kratkowanym stole (to stol?), a pesto mniam!
Ciesze sie Aniu, ze pisze ze dobrze, to bylo tydzien temu, wiec juz pewnie calkiem wydobrzealas? No to teraz lato niech szybko przyjdzie :*
http://www.witeks.pl/ przez KS 🙂
Pozdrawiam serdecznie
Na koniec sezonu postanowiłam rozpocząć moją przygodę ze szparagami. Niestety były tylko białe, więc mój HASH miał dość stonowaną kolorystykę, ale smakował bardzo. Również mojemu mężowi, który zwykle jest niechętnie nastawiony do nowości. ;o)
A obierki i końcówki oczywiście wykorzystałam na zupę. Testowanie jutro :o)
Dziękuję!
Wokół jej myśli, ja szparaguję w zasadzie dopiero 3 sezon, z czasem nabiera się odwagi i odchodzi od klasycznych zestawień. I zawsze jest pysznie 🙂
Basiu, to jest stolik ze wzorem szachownicy, taki podziadkowy. Lubię go 🙂 Oj, SK to wiesz, jak ja lubię!
Aklat, dziękuję! Ale mają ładnych rzeczy!
Argillae, cieszę się, ze robiłaś tego 'hasha' 🙂 Z białymi tez musi być dobry, choć ja wolę zielone, bo są delikatniejsze
Pozdrawiam cieplutko 🙂
to już 11 lat, a dzisiaj znowu wracam do przepisu ! 🙂
I to mnie cieszy najbardziej! 🙂