herbatka leszczynowa

Tych kilka dni słońca. Wychodzę na dwór z termosem herbaty, ze swoją poduszeczką i siadam na ławce. Ładuję baterie z poczuciem, że to słońce to tylko ulotna chwila przyjemności, że zaraz nadciągną ciemne chmury i czar pryśnie. Kuśtykam po maminym ogrodzie, niczym Sherlock Holmes wypatruję tych malutkich znaków, że wiosna jest już za rogiem. I znajduję je: niezawodne przebiśniegi i żółte ranniki. A czyste błękitne niebo przecina ogromny klucz dzikich gęsi – one już wiedzą! Ich krzyk jest dla mnie niezawodnym znakiem, że wiosna jest naprawdę blisko.

Zrywam gałązki forsycji i wstawiam do wazonu na parapecie licząc, że zakwitnie. Mój początek roku to tylko czekanie. Czekam, aż moja złamana noga się zagoi, czekam na powrót do Gdańska, bo na razie jestem pod kuratelą mamci, czekam na wiosnę, czekam aż zakwitnie forsycja…

Kilka dni temu pobawiłam się w zbieractwo i „gotowanie” – u Małgosi Kalemby-Drożdż przeczytałam – klik, że luty to dobry czas na zbiór leszczynowych kwiatostanów. Podczas mojego emeryckiego spaceru o kulach skubnęłam jeden z nich. Po to, by zrobić próbę uczuleniową (to ważne przy pylących częściach roślin), ale i spróbować, jak smakują.

Kwiatostany leszczyny nie powalają smakiem. Liczyłam na jakiś soczysty, nieco iglasty posmak (nie wiem, dlaczego, tak to sobie wyobrażałam), a miałam wrażenie, jakbym jadła dębową korę. I jest to słuszne skojarzenie, bo kwiatostany leszczyny zawierają garbniki odpowiadające za gorzki posmak. Zaparzona z nich herbata smakowała podobnie – miała nutę goryczy. I ładną, ciepłą barwę. Po wypiciu miałam wrażenie suchości w gardle i jest to właśnie zasługa garbników. Pączki mają właściwości przeciwzapalne, poprawiają stan skóry i są dobre na dolegliwości żołądkowe. O ich właściwościach można sobie poczytać w książkach i internecie, ja piłam herbatkę z ciekawości, nie dla uzyskania jakichś efektów (do tego trzeba regularności). Ciekawostką jest dla mnie fakt, że kwiatostany leszczyny podjadano niegdyś na przednówku, bo jako źródło białka zaspokajały głód i pomagały przetrwać do wiosennych plonów. Zasuszone i rozdrobnione dodawano do mąki i wyrabiano z nich proste placki.

Aha, piszę o kwiatostanach męskich – to te leszczynowe sopelki. Najlepiej zbierać je właśnie teraz, zanim zaczną pylić. Są zwarte i nie mają jeszcze żółtej barwy.

To co, herbatki?

kwiatostany leszczyny PRZEDNÓWKOWA HERBATKA Z LESZCZYNY

  • kilka męskich kwiatostanów leszczyny, zbieranych przed pyleniem (najlepiej w połowie lutego)
  • 200 ml wrzątku
  • ewentualnie miód do osłodzenia

Kwiatostany leszczyny zalewam wrzątkiem i parzę pod przykryciem 20 minut. Gdy napar lekko ostygnie, słodzę miodem do smaku. Przed piciem robię próbę uczuleniową (ja nadgryzłam odrobinę kwiatostanu).

Zostaw komentarz