Początek grudnia to dobry czas, by myśleć o świętach, więc dzisiaj prezentuję Wam owoc mojej współpracy z TK Maxx – kolejny świąteczny stół! Podczas przygotowywania tej aranżacji świetnie się bawiłam, a wyłowienie perełek z TK Maxx było dla mnie czystą przyjemnością. Mam nadzieję, że Wam również się to spodoba.
Jak powstał mój świąteczny stół?*
Zaczęłam od obrusu, bo on nadaje ton całości. Jako że niedawno trafił do mnie piękny kawałek żółtego lnu z szafy babci, wiedziałam, że będę chciała go użyć. I tu uwaga: materiału specjalnie nie prasuję, lubię jego fakturę, pogniecenia, które sprawiają, że stół wygląda nieco bardziej artystycznie (na urodziny Olka na stole kładłam trzy pasy gniecionego lnu w różnych kolorach, efekt był świetny!). Musztardową żółć lnu połączyłam z szarymi i beżowymi talerzami (w TK Maxx cyklicznie pojawia się fantastyczna hiszpańska ceramika, warto odwiedzać sklep i sprawdzać, czy nie przybyła kolejna porcja cudów). Do tego trochę patyny z postarzanych świeczników, nieco połysku z kryształów i kieliszków, obowiązkowo stare sztućce z mojej kolekcji i oczywiście odbijający światło łańcuch bombek na lnianym sznurku. Sztućce przewiązałam lnianym sznurkiem i w każdy zestaw wetknęłam gałązkę eukaliptusa, ale pięknie sprawdzi się tu każdy iglak z sąsiedztwa. Aha, zapomniałabym jeszcze o mosiężnym jeleniu, który królował nad całością.
Świąteczny stół już mamy, czas pochylić się nad prezentami. TK Maxx to taki fajny sklep, w którym można kupić prezenty dla całej rodziny, na dodatek zdecydowanie taniej niż w innych miejscach.
Jak sprawić, by pod choinką wylądowały same zachwycające prezenty?
Na pewno warto to wcześniej przemyśleć i zastanowić się, co będzie pasować do danej osoby. Wolę jeden dobrze skrojony, fantastyczny prezent niż kilka takich, z którymi nie będę miała co począć i skończą w charity shopie. Dlatego podczas zakupów staram się wcielić w obdarowaną osobę: czy lubi upominki z metką słynnych projektantów, stonowaną klasykę czy szaleństwo? Mnie niezmiennie najbardziej kręcą prezenty kulinarne, więc zachwyci mnie makaron o wyjątkowym kształcie i kolorze, wędzona sól i dobry ocet balsamiczny – wszystko kupione w TK Maxx przez moją przyjaciółkę i dobrane według klucza kolorystycznego (szarość!). Obranie ciekawego klucza wyboru to w ogóle jest fajny pomysł, np. dla fanki zero waste taki zestaw: metalowy bidon, lunchbox i zestaw wielorazowych sztućców. Albo dla zmęczonej mamy zestaw maseczek w płachcie i świeca o ładnym zapachu (tak, to wszystko jest o mnie!).
A jak już naprawdę nie będziecie mieć pomysłu na upominek, polecam kartę upominkową do TK Maxx (jest bez terminu ważności, można ją kupić w każdym TK Maxxie albo na tej stronie – klik), a obdarowany sam kupi sobie to, co najbardziej lubi. Pisząc to, nie rzucam słów na wiatr, bo sama korzystam z tej możliwości, ostatnio podarowałam kartę koleżance, która dała mi torbę ubrań dla Olka.
* gdy pokazałam mamci zdjęcia stołu, zapytała, gdzie jest miejsce na potrawy. Odpowiadam: wystarczy rozsunąć trochę ozdoby 🙂