Nie oszukujmy się, ostatnimi czasy wiele nie gotuję. Obiady
najczęściej serwuje nam Bar Akademicki lub Kmar, niekiedy też wyruszamy „na
miasto” po coś wykwintniejszego niż schabowy, gołąbki czy kopytka. Ale bywa, że
spływa na mnie porcja jakiejś kosmicznej energii i spędzam kilka godzin w
kuchni, przygotowując nie jedną, a kilka potraw. Robię wtedy dania, które
często pojawiają się w naszym menu, nie bawię się w eksperymenty. Poza tymi
przebłyskami, moja aktywność kulinarna ogranicza się do czytania blogów i książek o
tej tematyce.
Kilka dni temu miałam taki zryw kulinarny – najpierw ugotowałam
spaghetti ze wstążkami cukiniowymi i parmezanem (klik), potem zarobiłam ciasto
na pizzę (klik). Gdy drożdżowe rosło, wycisnęłam sok jabłkowy i upiekłam ciasto
marchewkowe. Korzystając z faktu, że piekarnik był rozgrzany i zostało mi soku,
zrobiłam też granolę (klik). Na koniec upiekłam dwie pizze, Margheritę i wersję
z cukinią i fetą.
A potem powróciłam na kanapę i z kawałkiem ciasta marchewkowego
zagrzebałam się z książkach. O kilku naprawdę godnych polecenia nabytkach z ostatnich
miesięcy chciałam Wam napisać.
1. „The New Nordic”, Simon Bajada.
Książka stworzona do czytania i oglądania na kanapie z kubkiem herbaty.
Pachnie cynamonową drożdżówką i mroźnym skandynawskim powietrzem. Można ją
oglądać bez końca, ale co najważniejsze, pięknym fotografiom towarzyszą ciekawe
przepisy zgrupowane w kilka rozdziałów: zaczynamy od działu poświęconego
klasyce (tu m.in. łosoś, śledzie, przepis na pyttipanna czy smorrebrod),
dalej wchodzimy w las, wodę i ziemię (rozdziały „Z lasu”, „Z morza”),
a kończymy na wypiekach i słodkościach.
2. „Smashing plates”, Maria Elia.
Rzecz o kuchni greckiej, która pod względem wydawniczym wydaje mi się
podobna do „The New Nordic” – podobne minimalistyczne, piękne
fotografie, proste, ale bardzo ciekawe przepisy charakterystyczne dla Grecji. Pyszna
wędrówka do krainy skordalii i ouzo. Wiele pozycji wylądowało na mojej liście
„do zrobienia”.
Ciężko ująć w całość kuchnię żydowską, bo pod tym pojęciem mieszczą się
zupełnie odmienne światy smaków. Z jednej strony mamy bliskie nam potrawy Żydów
aszkenazyjskich (północnoeuropejskich), z gefilte fisz, czulentem i chałką na
czele, z drugiej mamy Żydów sefardyjskich z egzotycznymi potrawami kuchni
północnoafrykańskiej i południowoeuropejskiej, a jakby tego było mało, dochodzi
do tego kuchnia Bliskiego Wschodu. Autorce udało pogodzić się wszystkie te
kuchnie, a pod każdą recepturą umieszcza informację, z jakiej kuchni pochodzi
danie. To świetna skarbnica apetycznych przepisów z poprawnymi zdjęciami.
Jestem z tej pozycji bardzo zadowolona, ale jeśli kupujecie książki dla zdjęć, to
sięgnijcie po propozycję nr 1 i 2, tu zdjęcia pełnią rolę pomocniczą, pokazują,
jak ma wyglądać potrawa, a nie czarować kadrem.
4. „Persiana. Recipes from the Middle East and beyond”,
Sabrina Ghayour.
Kuchnia Bliskiego Wschodu leży w orbicie moich zainteresowań
kulinarnych, więc z przyjemnością witam w swej kolekcji kolejną książkę jej
poświęconą. „Persiana” szybko wspięła się na szczyt moich ulubionych
książek, dzięki przepisom, które trafiają w moje podniebienie i ładnym, prostym,
apetycznym fotografiom. Znajdziecie tu bliskowschodnie klasyki i zabawę ze
smakami z tego rejonu (np. dip z fety i pistacji, perską ziołową frittatę – kuku sabzi, ryż z soczewicą i chrupiącą cebulką – mojardara, lody różane czy pistacjowo-różane
magdalenki).
5. „Książka o pisaniu”, Anna Błaszkiewicz i Ola Rzążewska.
Ostatnia pozycja to już rzecz niekulinarna i związana ze mną. W
zasadzie chciałam się pochwalić, że niedawno ukazała się pozycja poświęcona
pisaniu i zachęcająca seniorów do spisywania wspomnień (projekt „Piszemy + ” realizowany przez Stowarzyszenie Dziennikarzy i Dokumentalistów
Koncentrat) W tej pięknie wydanej książce znaleźć można kilkanaście
inspirujących rozmów z ciekawymi osobami, ich spojrzeniem na pisanie,
wygrzebywanie wspomnień, a nawet z obszernymi wskazówkami na temat warsztatu
pisarskiego oraz kilkanaście tekstów ujmujących temat od strony praktycznej. Znalazła
się tu i rozmowa ze mną, w dziale „O pisaniu” (obok Katarzyny Bondy
czy Magdaleny Grzebałkowskiej!).
Książka niestety nie jest do kupienia, bo
otrzymują ją seniorzy na warsztatach pisarskich prowadzonych przez w/w stowarzyszenie.
Więc jeśli namówicie dziadka/babcię na sentymentalną wycieczkę do własnej
przeszłości, odkurzenie starych fotografii i pamiętników, jest szansa, że
książka pojawi się u dziadków. ALE jeśli nie, to nic straconego, bo można ją ściągnąć w wersji PDF (klik), Szczegóły tego pięknego przedsięwzięcia tutaj (klik).
A teraz żegnam Was kawałkiem idealnego ciasta marchewkowego. Jest
lekkie, puszyste, delikatne, ale nie suche, a kremowa warstwa przyjemnie
kontrastuje z cynamonowo-marchewkowym spodem. Po przepis zapraszam tutaj (tak,
publikowałam go już SIEDEM lat temu! niestety wtedy nie podałam źródła i nie pamiętam, skąd pochodzi receptura).