O świętach powiedziano już wszystko. Upieczono tysiące mazurków i drożdżowych bab, ugotowano kilometry białej kiełbasy, utarto nieskończone ilości chrzanu do ćwikły.
Dzisiaj chciałam dorzucić coś od siebie do tej świątecznej wyliczanki, już kilka tygodni wcześniej przygotowałam zdjęcia cytrusowych babeczek. Byłam z nich naprawdę zadowolona, ozdobiłam je stokrotkami i ułożyłam na zdobytej starej desce (znalezionej na wystawce w Gdyni). Opatrzyłam je nawet truskawkowym logo, więc jedyne, co mi pozostało, to umieścić je na blogu.
Niestety, nastąpiło to przed zmianą komputera. I chociaż kilkanaście razy sprawdzałam, czy przegrałam wszystkie zdjęcia, okazało się, że moje cytrusowe babeczki (i kolejna odsłona pysznej owsianki) zostały na starym sprzęcie. W związku z tym muszę obejść się smakiem i pozostawiam Was ze zdjęciem dwóch słoików, które każdej Wielkanocy wiele dla nas znaczą, bo przeistaczają się w sos tatarski. O sosie już kiedyś opowiadałam, powtórzę tu tylko, że mimo prób uszlachetniania tej potrawy (polegających np. na zastępowaniu marynowanych pieczarek szlachetniejszymi grzybami), właśnie ta przaśna wersja smakuje nam najbardziej. Mają być pieczarki konserwowe i takież same ogórki, a do tego dużo majonezu i sos tatarski gotowy. Kiedyś jadłam go na chochle, dzisiaj nieco przystopowałam i zjadam na śniadanie 3-4 łyżki. Obok sosu tatarskiego mamy również ten zielony, o którym pisałam dwa lata temu.
Pozostałe inspiracje wielkanocne znajdziecie pod tym linkiem (a tam cytrusowe paschy, mazurki z koglem moglem i kajmakiem, pieczone kiełbasy i inne frykasy).
W każdym razie co święta nawołuję do zachowania spokoju i przygotowania rozsądnej ilości jedzenia.Lubię przygotowania świąteczne, ale nie lubię tego gastroamoku, uczucia przejedzenia i zmęczenia. Mam nadzieję, że i w tym roku uda nam się zachować rozsądek i zamiast dodatkowej porcji paschy, wybrać się na rower albo długaśny spacer.
I jeszcze jedno: jako że nie chodzę do kościoła, święta mają dla mnie jedynie wymiar rodzinny, to kolejna okazja do spotkania z bliskimi. Nie spowiadam się, nie chodzę ze święconką, nie kupuję palemki, nie siedzę na mszy, ale co roku staram się nadać świętom głębszy wymiar, dorzucić coś od siebie do duchowej skarbonki. W tym roku z okazji Wielkanocy zarejestrowałam się w bazie dawców szpiku kostnego i to jest moja cegiełka w budowaniu duchowego wymiaru świąt. Polecam to Wam, bez względu na sposób przeżywania świąt, podejście do kościoła i stopień duchowości.
Wszystkie informacje dot rejestracji i łatwy filmik instruktażowy znajdziecie na stronie Wspólnie przeciw białaczce.
A na koniec wesołych świąt Wam życzę!
Spokojnych, radosnych Świąt Wielkanocnych Aniu. Pozdrawiam 🙂
Słoiki to nie do końca to samo, co urocze babeczki, ale… ale i tak Cię uwielbiam 😀 Wszystkiego czekoladowego :*
Aniu, radosnych i przyjemnych świat:-) ja piekę sernik i zostaję w domu spędzajac miło czas m.in na lekturze Twojej ksiażki:-) pozdrawiam ciepło!
A ja właśnie dziś dostałam "Zapach truskawek …" – jakoś tak chciałam się pochwalić, że u mnie już zajączek był 🙂 Wesołych świąt śle Kasia ze Śląska 🙂
Wesołych Świąt Aniu. Mam nadzieje, ze będą dokładnie takie jak sobie wymarzylaś i pogoda rownież dopisze.
świetnie tutaj u Ciebie !
Zdrowych i wesołych świąt w gronie rodzinnym Ci życzę 🙂
Aniu, najlepszego świątecznie! U mnie gastroamoku nie ma, bo nie gospodarzymy i aż dziwnie (ale i dobrze) się czuję z planem minimum do zrealizowania. PS. Jestem w połowie "Zapachu truskawek" i – gratuluję!. Czyta się bardzo dobrze, a kilka razy się uśmiałam (np. to geranium w uszach ;). Ale muszę jedną rzecz sprostować: "słodka kropka" musi być bardziej popularnym określeniem, bo w rodzinie M funkcjonuje "od zawsze", i ja oraz znana Ci dobrze Emilka (S. z domu T.) ją od nich przejęłyśmy ;).
Zdrowych, wesołych świąt !!!
Książkę nabyłam a jakże, czyta się świetnie
Aniu, ja też się zapisałam z okazjidnia Walki z Rakiem!
Właśnie do mnie przyszły dokumenty i pipetka, będę wysyłać 🙂
Pozdrawiam serdecznie!
Klaudyna
Zdjęć szkoda, ale ten wpis i tak niesie w sobie mnóstwo pozytywnej energii 🙂 Zgadzam się z Tobą w wielu kwestiach, w tym wpisie znalazły się kolejne takie rzeczy 🙂
Przepiekny wpis Aniu! Cenie Cie za to, ze nie jesz miesa (albo starasz sie nie jesc) – ja np. Uwazam, ze farmy zwierzece to najwiekszy grzech wspolczesnego swiata…Teraz piszesz, ze nie chodzisz do kosciola – ja takze i takze nie obawiam powiedziec tego glosno! Bardzo sie ciesze, ze w tym szalonym katolickim kraju gdzie bycie niewierzacym wegetarianinem zakrawa o szalenstwo masz odwage powiedziec to glosno w taki 'ladny' sposob. Moze ktos zastanowi sie nad swoja pseudo duchowoscia czy sensem jedzenia torturowanych kurczakow 3 razy dziennie. Never doubt that a small group of thoughtful, committed citizens can change the world; indeed, it's the only thing that ever has. 🙂