Nie mieszkam w Polsce więc nie mam dostępu do tamtejszych truskawek(są chyba najlepsze na świecie) więc polubiłam te hiszpańskie i zajadam się nimi w oczekiwaniu na te z własnego ogródka:)))
No wlasnie? 🙂 U mnie byly ostatnio te hiszpanskie w salatce ze szpinakiem, chociaz przyznaje, ze troszke kwaskowe. Pewnie bym ich nie kupila ale musialam przygotowac cos letniego dla polonijnej gazety 🙂 A teraz czekam z utesknieniem na te z pola 🙂
Ja jeszcze w tym roku truskawek nie jadlam. Narazie zachwycilam sie owocami kumquat, ktore dostalam w prezencie od szefa. Jadlam je pierwszy raz w zyciu. Je sie w calosci i tylko wypluwa pestki. Taka mini pomaranczka. Dziwne uczucie. Szef przywiozl mi ze swego ogrodu w Prowansji kilka gorzkich pomaranczy na konfitury (wlasnie sie studza), a do tego te dziwne male kumquat'ki. Nie wiem jak to sie stalo, ale nawet o nich nie slyszalam. Kilka zjadlam, a reszte poszatkowalam (bez pestek) i dodalam do pomaranczy. Konfitura z gorzkich pomaranczy to moja ulubiona, ale samodzielnie robie ja pierwszy raz. Mam nadzieje, ze bedzie miala odpowiednia konsystencje. A truskawki kocham surowe i bez niczego. Dlatego czekam jeszcze na jakies slodsze odmiany. Zmuszam sie wiec do cierpliwosci :)) Pozdrawiam Nika
nie wiem czy wiesz, że hiszpańskie truskawki są głównie hodowane na poprzemysłowej,. bardzo skażonej wyspie. Do tego hiszpańskie rolnictwo wręcz słynie z nieumiarkowania w sypaniu wszelkim świństwem. No i transport, konserwowanie żeby wytrzymały podróż, itp. sprawiają że sory, ale ja jestem na zdecydowanie nie 🙂 Poza tym czekanie aż coś ulubionego będzie w sezonie to czysta przyjemność.
Hola parecen fresas comunes aquí en chile se cultiva en forma orgánica y muy limpias,en mi jardín tengo de color rosado que solo son del sur muy bonitas y dulces,muy lindo tu blog,abrazos y abrazos.
tak jest!! pamiętam jak w lutym widziałam truskawki w Warszawie przy dworcu autobusowym, były w bardzo rozsądnej cenie, nie kupiłam, bo bym nie mogła ich jeść nieumytych w podróży;) to by była chyba podwójna męczarnia..;) uściski! J
też już mam na nie straszną ochotę 🙂 ciekawe co z nich wyczarujesz 😉
Zdrowy rozsądek mówił, że nie powinnam, ale mam za sobą już dwa opakowania. Były super, tak po prostu same. Ciekawe, jakie będą u Ciebie? Smacznego!
Aż mi ślinka cieknie! Pozdrowienia
Ja kupiłam niedawno, ale niestety z prawdziwą truskawką miały mało wspólnego:(
Choć wyglądały ładnie.
Nie mieszkam w Polsce więc nie mam dostępu do tamtejszych truskawek(są chyba najlepsze na świecie) więc polubiłam te hiszpańskie i zajadam się nimi w oczekiwaniu na te z własnego ogródka:)))
No wlasnie? 🙂 U mnie byly ostatnio te hiszpanskie w salatce ze szpinakiem, chociaz przyznaje, ze troszke kwaskowe. Pewnie bym ich nie kupila ale musialam przygotowac cos letniego dla polonijnej gazety 🙂 A teraz czekam z utesknieniem na te z pola 🙂
Ja jeszcze w tym roku truskawek nie jadlam. Narazie zachwycilam sie owocami kumquat, ktore dostalam w prezencie od szefa. Jadlam je pierwszy raz w zyciu. Je sie w calosci i tylko wypluwa pestki. Taka mini pomaranczka. Dziwne uczucie. Szef przywiozl mi ze swego ogrodu w Prowansji kilka gorzkich pomaranczy na konfitury (wlasnie sie studza), a do tego te dziwne male kumquat'ki. Nie wiem jak to sie stalo, ale nawet o nich nie slyszalam. Kilka zjadlam, a reszte poszatkowalam (bez pestek) i dodalam do pomaranczy. Konfitura z gorzkich pomaranczy to moja ulubiona, ale samodzielnie robie ja pierwszy raz. Mam nadzieje, ze bedzie miala odpowiednia konsystencje.
A truskawki kocham surowe i bez niczego. Dlatego czekam jeszcze na jakies slodsze odmiany. Zmuszam sie wiec do cierpliwosci :))
Pozdrawiam
Nika
Ja kiedyś próbowalam kumkwaty, np. w Toskanii rosną sobie w ogrodach 🙂 Kwaskowate to i śmieszne całkiem.
Ja skusiłam się na koszyczek truskawek, jeden jedyny, bo mi tak tęskno… I nawet nie było z nimi tak źle, tzn. mogło być gorzej 😉
Wyglądają ładnie,ale z truskawkami mają niewiele wspólnego.
Próbowałam,skusił mnie zapach.
Ale smak, porażka…
Zgadzam się 🙂 Ale przynajmniej pachną…
no ba!
każda truskawa nawet mrożona jest pożądana 🙂
nie wiem czy wiesz, że hiszpańskie truskawki są głównie hodowane na poprzemysłowej,. bardzo skażonej wyspie. Do tego hiszpańskie rolnictwo wręcz słynie z nieumiarkowania w sypaniu wszelkim świństwem. No i transport, konserwowanie żeby wytrzymały podróż, itp. sprawiają że sory, ale ja jestem na zdecydowanie nie 🙂 Poza tym czekanie aż coś ulubionego będzie w sezonie to czysta przyjemność.
Niestety, pomidory z antypodow gorzko rozczarowują. A raczej bezsmakowo. Pozostają tylko puszki i słoiki.
Hola parecen fresas comunes aquí en chile se cultiva en forma orgánica y muy limpias,en mi jardín tengo de color rosado que solo son del sur muy bonitas y dulces,muy lindo tu blog,abrazos y abrazos.
tak jest!! pamiętam jak w lutym widziałam truskawki w Warszawie przy dworcu autobusowym, były w bardzo rozsądnej cenie, nie kupiłam, bo bym nie mogła ich jeść nieumytych w podróży;) to by była chyba podwójna męczarnia..;)
uściski!
J