Truskawki, truskawki, truskawki…

Naprawdę, nie mam ich dosyć. 

Kupuję je w budce przy osiedlowym sklepie. Wielkie, opiaszczone truskawki ananasowe i mniejsze, klasyczne truskawki kaszubskie. Nie wiem, na które się zdecydować, więc biorę jedne i drugie. 
I jedne, i drugie są pyszne. Te mniejsze widzę w konfiturze z tonką, a większe w orzechowym crumble. 
W domu, podczas lektury sobotniej Gazety, natrafiam na dodatek kaszubski. Truskawkobranie 2011 – to już w ten weekend?!
Jedziemy?
Pojechaliśmy.
Już jutro pokażę Wam trochę zdjęć z truskawkowego szaleństwa, które odbywa się w Złotej Górze koło Kartuz. Jeśli zaś chcecie wziąć w tym udział, nic straconego – Truskawkobranie trwa jeszcze jutro.

9 komentarzy

  • 13 lat temu

    Boskie Aniu! Kocham truskawki i także nie mam ich dość 🙂 Uwielbiam:).
    Ooo truskawkobranie, super 🙂

  • 13 lat temu

    czekam z niecierpliwością na relację z truskawkobrania:)

  • 13 lat temu

    Ale wspaniale! My też chcemy jechać na Kaszuby!!!

  • 13 lat temu

    Ja mam tak samo:) Bo nie można nie lubic truskawek:)

  • 13 lat temu

    Też ich nigdy nie mam dosyć! 🙂 A taki mus truskawkowy to dopiero pyszności! 🙂

  • 13 lat temu

    ech … :/
    a to głównie z Bretanii ? fraise de Plougastel ? truskawki rozlazły się po Europie …

  • 13 lat temu

    Aniu, na Truskawkobranie kaszubskie wybiorę się za rok na bank.Kaszubska truskawka to jest coś.
    Miłej niedzieli i czekam na relację.

  • 13 lat temu

    ale soczyście i apetycznie

  • 13 lat temu

    Nigdy nie mam dość! Właśnie dziś jest mi ich mało. Chyba to koniec truskawek…
    Pozdrawiam ciepło.

Zostaw komentarz