A ja mogłabym zanucić tak:
A tutaj znowu wiosna się rodzi tysiącem kolorów rozkwita w ogrodzie ptaki nie dają spać By poczuć, że coś na lepsze się zmienia by zasiać w sobie trochę nadziei zrobiłam zielony farsz.
TARTA ZE SZPINAKIEM, FETĄ I SUSZONYMI POMIDORAMI
na kruche ciasto:
200 g mąki 50 g masła 50 g masła roślinnego (używam Planty – tłuszcz ma być biały, nie żółty) 1 jajko pół łyżeczki soli
na farsz: 1 opakowanie mrożonego szpinaku w kawałkach ok. 100 g sera feta 3 ząbki czosnku 5 suszonych pomidorów, pokrojonych w paseczki 4 łyżki kwaśnej śmietany 1 jajko
Najpierw robię kruche ciasto: tłuszcze kroję w kostkę, następnie siekam z resztą składników. Gdy ciasto będzie miało konsystencję bułki tartej, szybko zagniata ciasto i formuję je w kulę. Wkładam do lodówki na pół godziny.
W tym czasie przygotowuję farsz: na 2 łyżki oliwy wrzucam mrożony szpinak i podgrzewam go, aż się rozmrozi. Wrzucam do niego zmiażdżony czosnek, doprawiam szpinak solą i pieprzem (wg uznania, należy jednak pamiętać, że feta, którą dodamy do farszu, jest słona) i duszę przez ok. 10 minut. Zdejmuję farsz z patelni, a gdy przestygnie, mieszam z pokruszoną fetą, śmietaną i rozbełtanym jajkiem i pokrojonymi w kostkę pomidorami.
Nagrzewam piekarnik do 200 st. C. Formę do tarty lub tortownicę (ja użyłam 23 cm) wykładam kruchym ciastem, które nakłuwam widelcem. Podpiekam ciasto 15 minut, następnie wyciągam z piekarnika, nakładam masę szpinakową, którą lekko ubijam widelcem i piekę przez kolejne 30 minut. Gdyby boki ciasta za bardzo się rumieniły, zmniejszam temperaturę do 180 st. C. albo przykrywam je folią aluminiową.
Gotową tartę odstawiam do ostygnięcia.
Uwagi:
Będąc przy cieście: już dawno zrezygnowałam z wałkowania ciasta, bo zajęcie to dosyć pracochłonne, wymagające przestrzeni i brudzące co najmniej dwie rzeczy więcej. Zamiast tego kroję schłodzone ciasto w cienkie plastry i wyklejam nimi formę (wraz z brzegami).
3. Tarta jest pyszna zarówno na zimno, jak i na ciepło.
zielony to jeden z tych ulubionych kolorów
to pewnie sprawka wiosny
i smaków.. niemal wszystko zielone jest pyszne
a już szczególnie szpinak
Anulka Kochanie urwało końcówkę wpisu, a ja jestem tej raty ciekawa odkąd o nam o niej napisałaś ;*
Piękna zieleń i piękna okiennica.
Jak się udał wieczór?
Mam nadzieję, że było bardzo babsko, bardzo miło i bardzo pysznie 🙂
Uściski Kochana :*
mhm, coś się nie wkleiło…
a szpinak jest pyszny z ricottą
Zielony ma w sobie mnóstwo energii.
Tak jak czerwony.
Szpinak bardzo często mam z zamrażalce.
Zapomniałam kupić suszone pomidory.
Szkoda.
Taka tarta musi doskonale smakować.
Pozdrawiam! 🙂
tarta z fetą brzmi fantastycznie, a co suszonych pomidorów, to żaden nie zostanie przeze mnie zignorowany 🙂 strasznie je lubię
Aniu, zieleń, tarta, zdjęcia – wszystko cudowne!
Przy okazji – naczynka, o jakie pytałaś kupiłam kilka lat temu na wagę w Auchon…
Pozdrawiam z zielonego ogrodu!
a u mnie szpinak w doniczce rośnie. nieubłaganie zbliża się dnia, kiedy zginie piękną, kuchenną śmiercią. :]
Ta zielen czy prawie turkus z pierwszego zdjecia przywodzi mi na mysl juz nawet nie tyle wiosne, co lato i wode; juz oczami wyobrazni widze sie gdzies, gdzie fale obmywaja mi bose stopy… Rozmarzylam sie. Przez tarte rowniez 🙂
Pozdrawiam Aniu!
Hehe:D
Fajna ta Twoja (przerobiona) pioseneczka:)
Cudne pierwsze zdjęcie,
jak ja uwielbiam fotografować..
drewno!:D
Ps: Podobną, bo z rodzynkami tartę jadłam jakiś miesiąc temu w Salad Story, była pyszna. Kiedyś na pewno zrobię podobną.
Pozdrawiam wiosennie i ciepło, Olcik
Ta wiosenna zielen jest cudowna. Ciesze sie, ze juz jest, ze mozna sie nia cieszyc.
Piekna okiennica 🙂
pozdrawiam
Rano zaglądałam, pisałam do Ciebie, ale mój komentarz zniknął, pewnie się nie zapisał. ;-)Zdjęcia piękne, choć jeszcze nie tak zielono na nich, jak u nas za oknem, czy na spacerach. 🙂 A danie pyszne, lubię te smaki. 🙂
Aniu,
piękna pastelowa zieleń okiennicy.
Ja zawsze jestem głodna zieleni.
Szpinak! Feta! Suszone pomidory!
I przepyszny obiad gotowy 🙂
Pozdrawiam Cię ciepło!
uwielbiam zielony kolor…
Pyszna , zielona tarta! Kolor zielony jest taki pełen radości, wiosny i nadziei:))
Sliczne zdjęcia Aniu.
Pozdrawiam mocno:*
Aniu i to jest ten spod na mieszanych tluszczach, przekonalas mnie chyba na powaznie, na spod do cebulowej go urzyje!
Sliczne drzwiczki, lubie takie fotografie, proste, geometryczne, wiesz zereszta 🙂 I wyobraz sobie, ze kiedysss zielony byl moim ulubionym, ale od lat prym wiedzie czarny, myslisz ze nie potrzeba mi nadzieji?
:**
To zdjęcie to Ania chyba dla Ciebie Basiu zrobiła 😀
Świetna tarta! A pozostałe zdjęcia z zielonym – rewelacja! Aż miło odetchnąć!
Kruche, na razie, stale, nadal mnie przerasta…
Na szczęście zieleni dookoła dostatek. I u Ciebie i za oknem.
Tarta. Też taką lubię. Zresztą… której ja tarty nie lubię?
Asieja, zgadzam się z Tobą w pełni 🙂
Pola, tak mi się kliknęło, nie zauważyłam, ze już część postu zapisana! Wtopa, nie lubię tego. A wiesz, ze gdy wybrałam to zdjecie, to o Basi sobie pomyślałam? 🙂 Bo takie linie na nim…
A wieczór przeciągnął się do 3 nad ranem, wiec mozesz sobie wyobrazić, jak nam się cudnie rozmawiało…:)))
Usciski!
Wiedzmo_florentyno, problem juz naprawiony 🙂
Zaytoon, z pomidorami suszonymi smakuje chyba jeszcze fajniej 🙂
Paula, ja tez je strasznie lubię! Są wyraziste w smaku, lubię wsunąć jednego prosto ze słoika.
Anna-Maria, dziękuję za odpowiedź, przeczytałam juz ją na Twym blogu, ale nie miałam okazji tam Ci za nią podziękować. Takie okazje są najlepsze, mozna upolować różne cudeńka.
Cukrowa wróżko, no cooooś Ty? Hodujesz szpinak? Fajny pomysł 🙂
Beo, własnie, to pierwsze wpada w turkus, ale stwierdziłam, ze pozostanę przy zielonym nazewnictwie 🙂
Olu, z rodzynkami powiadasz? A coś tam jeszcze było? Tzn szpinak, rodzynki i feta? Bo mnie zaciekawiłaś mocno!
Karolko, dziękuję 🙂
Krokodyl, bo tu były usterki na blogu (przepraszam!), ale już je naprawiłam 🙂
Goś, ja zwłaszcza teraz jestem głodna zieleni, po zimie.
Jukejko, ja też, choć błękit jednak u mnie wygrywa 🙂
Majano, dziękuję!:)))
Basiu, właśnie specjalnie dla Ciebie ten spód zrobiłam. Nie robię go za każdym razem, ale od czasu do czasu i uważam, ze jest fajny. Jak już pisałam w posćie, odkryłam, że ta magaryna to Planta, nie Palma, jak Ci mówiłam 🙂 I jest biała!
Ha, możliwe, że nadziei Ci nie potrzeba, skoro czerń wygrywa 🙂 Idąc tym tokiem rozumowania, ja potrzebuję duuuzo nadziei, z moim zamiłowaniem do błękitu i sympatią do zieleni 😉
Dragonfly, dziękuję 🙂
Marta, to nie przez złośliwość ten post 😉 Hm, myślę, że musisz sobie zrobić przerwę w swoich zmaganiach z kruchym – odpoczniecie od siebie i na nowo się odkryjecie 🙂
Amarantko, u nas zieleń mocno się ociągała, ale z dnia na dzień jej coraz więcej, na szczęscie!
pozdrowienia ciepłe ślę i przepraszam za milczenie w odpowiedziach na komentarze!
Jmsw, to jest okiennica w domku na Kaszubach 🙂
Uwielbiam Kaszuby…
Moim zakątkiem jest pewien domek w Kamieniu 🙂
Cudne zdjęcia Aniu; piękny świeżutki klimat.
Szpinak i feta – pyszności.
Na tarcie muszą być jeszcze bardziej wyjątkowe.
pozdrawiam ciepło M.
Piękne zdjęcia (zresztą jak zawsze), a okiennica taka letnia i beztroska. Tym słońce bardziej grzeje, tym intensywniej mysle o wyjeździe nad nasze cudne, zimne morze. Ja również lubię spody do tarty robione w częściach planta – masło. Nauczyłam się tego z kuchni…amerykańskiej.
Ojoj, ale pysznosci! moje ukochane smaki! szpinak, feta, suszone pomidory. Poezja:) chyba sie skusze Aniu, moze nawet jutro…
pozdrawiam wiosennie:*
Aniu, sama nie wiem czym zachwycać się najbardziej – czy zdjęciami czy wierszykiem czy smakowitym przepisem – ach, jak zawsze uwielbiam wpadać do Ciebie po całokształt 🙂
… ale i po te drobne szczególiki – i dziś podbieram Twój pomysł wylepiania formy, bardzo mi się podoba 🙂
Ściskam cieplutko Anulko :*
Feta, szpinak, ciasto kruche, rodzynki, pieprz, sól, czosnku troszeczkę..
Pozdrawiam:)
To jest to co tygryski lubią najbardziej…zieleninę w każdej formie!
Pozdrawiam.
A ja akurat mam jeszcze trochę szpianku…co prawda zamrożonego..; fetę też mam więc zabieram się do dzieła:)
Tarta szpinakowa to absolutny hit żeńskiej części mojej rodziny (udało się wypracować kompromis – męska połowa jest z szynką ;), chociaż w takiej wersji jak Twoja nie próbowałam, a musi być dobra.
Aniu, kolor tych drzwi/okiennicy kojarzy mi się właśnie z Twoim blogiem, takie tu zawsze ladne blekity i zielenie!
A tarte ze szpinakiem uwielbiam 🙂
czekałam na tę notkę 🙂
feta znów skrada się po cichu i przypomina o sobie
a dziś kupiłam wyborczą z dodatkiem i gratuluję, bo znalazłam tam parę Twoich przepisów 🙂
a Lipnicką bardzo lubię
Zrobiłam! Boskie!!!
jedno z moich ulubionych połączeń:)
___
http://www.e-castig.com/index.php?r=C1tU4 – zbieram na laptopa:)
Aniu, odniosę się do zacytowanej piosenki… Bo wiesz, ja ją po prostu u w i e l b i a m! Zresztą jak całą płytę. Kojarzy mi się z moim mężem, gdy jeszcze nim nie był. 🙂 I choć minęło już naście lat – to do dzisiaj z ogromną przyjemnością słucham tej płyty (teraz najczęściej jadąc rano do pracy :)). Ach… ona się nie starzeje…
Ach usmailam sie Aniu z Twych slow o nadzieji, wiec juz nie wiem czego nam potrzeba, najwazniejsze ze jest dobrze 🙂
Spod zapisany, margaryny poszukam!
:*
Co to ja chciałam…? A tak! PO pierwsze lubię tę Lipnicką, choć bardziej z Porterem. A po drugie, taką tartę też bym polubiła. Zwłaszcza, że suszone się w tę zieloność wmieszały.
Ściskam Truskawa – słonecznie! 🙂
a ja zachwycam się pięknymi, zielonymi porostami 🙂
bo ja " pani od porostów" jestem, tylko że dawno nie miałam z nimi styczności… tak się czasem w życiu plecie…
pozdrawiam!
Dzisiaj ja zapragnęłam zieleni. Upiekłam tartę z gotowego francuskiego ciasta z Twoim farszem. jest pyszna. Od razu pożarłam 1/3 😳
pozdrawiam i dziękuję z Twoje pisanie i przepisy.