Miałam nie startować, bo nie lubię rywalizacji, ale Tomasz mnie do tego namawiał, a potem zobaczyłam Truskawki w tym artykule?
W związku z powyższym, informuję Was, że Truskawki biorą udział w konkursie na Blog Roku 2009. Jeśli macie chęć, oddajcie na mnie swój głos. Jeśli nie, omińcie konkurs szerokim łukiem : ) Szczegółów jeszcze nie znam, ale poinformuję Was o nich w swoim czasie. Tu znajdziecie link do konkursu. Dodam jeszcze, że zdanie w opisie mego blogu jest autorstwa Llooki (dziękuję!).
*** A teraz opowiem Wam teraz o egipskich ciemnościach i bajecznych rybkach.
Tydzień temu wróciliśmy ze sklepu z wieloma pysznościami ? była wśród nich doniczka bazylii, wiaderko kiszonej kapusty, jogurty, co pachną świętami, wędzony łosoś, czekolada i dwa pstrągi. Te ostatnie nie zabawiły długo w lodówce, bo już popołudniu się nimi zajęłam, w ruch poszła patelnia i moździerz. W ruch miał też pójść aparat, niestety tego dnia za oknem panowała gęsta szarość, przez którą nie przechodził ani jeden promień słońca. Mało tego ? wskutek moich ociągań, nim zabrałam się do pracy pod okna podpełzł mrok, pożerając nawet tę szarość, na którą wcześniej narzekałam.
A tak bardzo chciałam zrobić zdjęcia (bez sztucznego światła)*? Jako ze moja desperacja była wysoka, przebiwszy się przez mrok, zrobiłam rybce sesję zdjęciową. Niestety, na finał zabrakło mi dziennego światła, dlatego resztę musicie dopowiedzieć sobie sami.
Zdjęcia pstrąga przypominają mi trochę płótna przedstawiające martwe natury ? ten efekt osiągnęłam tylko za sprawą nikłego światła (a co za tym idzie, dostosowanego doń ISO), bowiem nie lubię zdjęć z efektami specjalnymi. Nic więcej przy nich nie było robione, mimo iż wyglądają jak kadry z kreskówek.
*** Pstrąga ochrzciłam mianem bajkowej rybki ze względu na jego smak i wygląd. O tym, jak osiągnęłam bajowy wygląd już pisałam, a o bajecznym smaku będzie poniżej.
CYTRYNOWO-CZOSNKOWY PSTRĄG Z MASEŁKIEM BAZYLIOWYM
2 małe pstrągi ? cytryny 3 ząbki czosnku Kilka gałązek bazylii 2 łyżki masła sól i pieprz sklarowane masło do smażenia
W moździerzu ucieram 2 ząbki czosnku, odrobinę soli, pieprzu i 2 łyżki soku z cytryny. Ryby nacieram solą i pieprzem, a w ich wnętrzu rozsmarowuję czosnkowo-cytrynową papkę. Odkładam ryby na bok.
Do moździerza wrzucam pozostały ząbek czosnku, trochę soli i pieprzu, 2 łyżki masła i listki bazylii. Ucieram, aż uzyskam jednolita masę. Na koniec dodaję do masełka sok z cytryny (ilości w uznania).
Na dużej patelni rozgrzewam ok. 2 łyżki sklarowanego masła. Ryby smażę przez chwilę na dużym ogniu, a gdy zaczną się ścinać, zmniejszam ogień i smażę je, aż skórka stanie się chrupiąca. Czas smażenia zależy od wielkości ryby, u mnie trwało to ok. 4 minut na jedną stronę.
Usmażone ryby delikatnie ściągam z patelni i na każdej z nich układam po łyżce aromatycznego masełka. Podaję z mieszanką sałat i pieczonymi ziemniaczkami albo kawałkiem bagietki.
Uwagi:
1. Masło klarowane, zwane również ghee, to niezastąpiony tłuszcz do smażenia ryb. Nasz wigilijny karp jest smażony tylko na w/w maśle, dzięki czemu w domu nie ma przykrego zapachu smażonej ryby. Nie wiem, jakie jest naukowe uzasadnienie dla tego zjawiska, ale to nieistotne ? ważne, że jeśli masz w domu miseczkę ghee, żadna ryba ci nie straszna!
2. Bardzo lubię pstrągi. Dotychczas jadłam je tylko w restauracjach (najpyszniejszy jest na Helu ? miodowy pstrąg w płatkach migdałowych), więc gdy w końcu zdecydowałam się przyrządzić rybę samodzielnie, chciałam zrobić z niej coś prostego i niezawodnego. Jako że cytryna bardzo lubi się z rybą, a czosnek lubi się ze wszystkim oprócz słodkości, pomyślałam, że takie zestawienie będzie pasować do pstrąga. Dorzuciłam do tego tę trzecią, która nadaje smaczku i powiewu świeżości całej potrawie ? bazylię.
*każdy, kto fotografuje jedzenie, wie, jaki to straszny ból, gdy brak odpowiedniego światła pozbawia możliwości zrobienia zdjęcia pysznościom, które nieprędko ponownie pojawią się na naszym stole;
I to jest właśnie nasza zimowa bolączka – nie to, że zimno, ale że szybko ciemno 😉 Pocieszającym jest fakt, że po zimie jest wiosna, a potem lato 🙂
Cudne zdjęcia Anula!
ooo Andziolu, widziałam ten art. i serce mi się radowało, bo kilka bliskich mi osób zostało w nim docenionych 🙂
będę trzymała kciuki za Ciebie 🙂 na esemesa ode mnie możesz liczyć 🙂
Twój blog jest wyjątkowy. Uwielbiam Cię czytać, Kochana moja!
🙂
Twój Karol 😉
Oj Anulka mam ten sam dylemat…
Ten cały konkurs… Później zostanie tylko przykre rozczarowanie. Nie wiem czy się z tego nie wycofać.
Przecież ja z Wami nie mam żadnych szans! A zresztą, czy to o konkursy chodzi w tym wszystkim? Jestem rozdarta.
Co do światła rozumiem Twój ból. Czasami mam ochotę rzucić pracę i mieć dużo więcej światła dziennego do wykorzystania
Ściskam,
e.
[brak światła dziennego w mieszkaniu to moja zmora. przeszkadza nie tylko w fotografowaniu… (całe szczęście, to tylko wynajęte mieszkanie)]
piękne zdjęcia 🙂 (lubię tą niebieską, zimno-rybną tonację)
pozdrawiam
A w surowym jeszcze pstrągu najlepsze jest to, że jak mu się naciśnie w odpowiednim miejscu zuchwę, to pysk mu się otwiera. ;]
też znam ten ból z brakiem światła… ale nie wiem czym się martwisz – zdjęcia rewelacyjne!
Och, dobrze wiem co znaczy brak światła… 🙁 Dlatego zawsze w zimę i jesień mam doła…
Wiesz, uwielbiam ryby, a pstrąga najbardziej i tego w migdałach ubóstwiam. Jadłam go wprawdzie w restauracji w Gdańsku nie na Helu, ale był fantastyczny. Nie wiem tylko, czy był z miodem, nie pamiętam.
W każdym razie, ryby jadam jedynie w restauracji, w domu nie przyrządzam, bo nieznoszę tego zapachu smażonej ryby.
Bardzo dziekuje za informację o maśle ghee, nie miałam o tym pojęcia. Chyba muszę je zakupić i kiedyś spróbować usmażyc w domku rybkę:)
Pozdrwiam Cię Aniu :))
Aniu, Ty jesteś mistrzynią. Co ja gadam… M i s t r z y n i ą! Tak piękne zdjęcia, przebijając się przez mrok… Piękny na nich klimat… Zanim przeczytałam co masz na ich temat do powiedzenia, wpatrywałam się w nie zauroczona i kombinowałam, jak Ania osiągnęla taki cudny klimat… Aniu, po co Ci światło dzienne? 😀 Ty w każdych warunkach uzyskujesz niesamowite efekty. 🙂
Acha! Co prawda w konkursie sama wystartowałam, ale kibicować będę wszystkim blogom kulinarnym. 🙂 Powodzenia Aniu, nawet jeśli to tylko zabawa – to życzę jak najlepiej! :*
Aniu, tak jak Dziewczyny powiedziały, ja dokładnie myślę tak samo…Tobie światło nie jest potrzebne.
Kochana jesteś Mistrzynią i pozwól, że przy swoim zostanę 😀
Bardzo lubię Twoje foty, są idealnym dopełnieniem klimatu wokół Ciebie.
Kochane, nie wiem o co chodzi z konkursem (doczytam) – ale buchnę komórę Jakubowi (ma służbową) i będę słać na Was sms.y :)))
Całuję
M.
Aniu,
naucz mnie robić tak cudne zdjęcia bez światła!
🙂
Ta głęboka zieleń bazylii…ahh…
I spróbuj jeszcze kiedyś narzekać!no!
🙂
Bardzo piękne te Twoje szarówkowe zdjęcia 🙂
A że ryby prawie wszystkie baaardzo lubię to i przepis mi się podoba 🙂
Pozdrawiam serdecznie 🙂
Ja niestety nie jestem w stanie poradzić sobie z niedoborem światła i jakoś muszę z nim funkcjonować. Moje pieczenie i gotowanie przypada zazwyczaj na porę ciemności, a na drugi dzień często nie ma już co fotografować. Więc moje zdjęcia są jakie są*.
A rybka faktycznie bajeczna. Ach, och, ech. Ot i tyle. 😉
* dochodzi do tego jeszcze moje "początkowanie" w fotografice. mieszanka średniego rodzaju.
Pozdrawiam!
Aniu, piękne tą zdjęcia bardzo. Jeśli zdjęcie ryby (w dodatku martwej) może być magiczne, to to takie jest. I ta bazylia cudna!
Zdradzisz jakiego ISO użyłaś?
trzymam kciuki a oddaje swój głos na ciebie 🙂
Truskaweczko, ja bym chciała robić takie zdjęcia nawet cały rok, jak Ty wtedy gdy na nie marudzisz 🙂
Twoje zdjęcia są piękną kompozycją z tym co piszesz i co dobrego i smacznego proponujesz 🙂
Uczyłabym się u Ciebie tego oka do zdjęć, a przy okazji podjadła tego pstrąga i powdychała tego wspaniałego nastroju pełnego koloru i faktur 🙂
Buziak ciepły :***
Tak, aura zdjęciom nie sprzyja. Już zjedlismy kilka dań, których nie fotografowałam, bo po co, w tym świetle. ;-)) Dobrze, że startujesz w konkursie. Masz ogromną konkurencję, bo stosunkowo dużo jest niesamowicie pięknych blogów, i chciałoby się, by każdy z nich wygrał, a to niemożliwe. Będę trzymała kciuki i wspomagała. :-)) Konkurencja duża, ale miła. :-))) Jestem w tych blogach zakochana. W Twoim też – zdjęcia, Ty, smaki. 🙂 Wielkie ACH! :-))
możesz na mnie liczyć 😀 i pan Tomasz ma rację, więc dobrze, że go posłuchałaś 🙂
kurcze, jak to jest, że nie przepadam za pstrągiem, a jak patrzę na tego u Ciebie to myślę sobie , że zjadłabym go z przyjemnością
moim skromnym zdaniem zdjęcia są prześliczne, mocno klimatyczne
a ryby to ja kocham miłością wielką, i po Świętach postanowiłam sobie że przynajmniej raz-dwa w tygodniu sobie rybkę przyrządzę, ale pewnie jakoś pieczoną by mnie sąsiedzi za zapach nie wyrzucili:D
a o tym masełku to będę pamiętała koniecznie, ciekawa to sprawa, bardzo
viri
Aniu pstrąg to ryba, którą uwielbiam…zresztą lubię ryby co tu duzo gadać, piękne zdjęcia (jak zawsze u Ciebie!)…na Twojego bloga oddam głos, ale na Małgosi też, nie gniewaj się mam kilka blogów (co ja mówię kilkanaście…) które baaardzo lubię oglądać i czytać…pozdrawiam zimowo!
Aniu 🙂 zdjęcia – magia, magia, magia!! [nie sądziłam, że można tak napisać o zdjęciu – jakby nie było – martwej rybki]
Tobie naprawdę nie potrzeba wcale dobrego światła, bo i w szarości i mroku potrafisz stworzyć fotograficzne cuda.
Zagłosuję na pewno na Ciebie [choć pewnie na Polkę i na Małgosię też, bo wszystkie trzy macie niebywały talent. Ba! nawet trzy! Kulinarny. Fotograficzny. Pisarski :)]
No a pstrąg… to chyba ciągle i ciągle moja ulubiona ryba…
Rybka prezentuje się magicznie na tych fotografiach, a co by było gdyby światło spełniło Twoje oczekiwania, to by dopiero wyszły arcydzieła. Moim zdaniem magia chwili została uchwycona.
Co do przepisu smaki proste ale dla tej rybki najważniejsze. Chętnie kiedyś wypróbuję takiego pstrąga.
A sms'ka wyślę z równą przyjemnością z jaką zaglądam na Twojego bloga.
Za Twój udział w konkursie trzymam kciuki, chociaż wcale nie kryję, że startują właściwie same moje ulubione blogi, więc nie wiem, czy zdołam dokonać rozsądnego wyboru, czy lepiej zagłosować na wszystkie?.
Z tymi zdjęciami to kokietujesz, bo są świetne i w ogóle różnych takich, które w wyniku kiepskich warunków na zdjęciu zwykle wychodzą, to u Ciebie nie widać. A pocieszenie jest takie, że jeszcze kilka dni i dzień się zacznie wreszcie wydłużać.
Oczko, tylko myśl o nadchodzącej wiośnie mnie trzyma przy życiu 😉
Karolciu, dziękuję Ci za te słowa. Wiesz, mi tez się mił zrobiło gdyktoś napisał o moim blogu, po raz pierwszy.
POlko, my juz wsyztsko obgadałyśmy 😉
Tulivien, dziękuję 🙂
Dajdo, to dosyć… ekstremalne 🙂
Myolinko, dziękuję!
Majano, ciekawe, gdzie jadłaś tego pstrąga :)Masło ghee możesz kupić albo zrobic – ja robiłam.
Małgoś, dziękuję Ci! Nawet nie wiesz, ile znaczy komplement fotograficzny z Twych ust 🙂
Moniko, Tobie tez dziekuję :))) Wiesz, ja sama jeszcze nie wiem, o co chodzi z tym konkursem, ale był wymóg, by napisać o nim na blogu.
Goś :)))
MOniko, dziękuję! tę rybkę polecam bo pyszna.
Zaytoon, tez tak mam, że z reguły gotuję wieczorem, a potem żal mnie ogarnia, bo nie moge tego uwiecznić…
Delie, pisałam Ci już w mailu 'szczegóły'. Ech… No nie wiem!
Aga-aa :)))
Tili, marudzę, bo mnie to drażni strasznie, ze te zdjęcia sa takie, a nie inne, ze światło marne, że ciemno i mroczno 😉
Krokodyl, wiesz, sama nie wiem po co ten konkurs, bo ja naprawde nie mam zamiaru rywalizować. Ale pomyślałam, że sobie po prostu zgłoszę mój blog – nie wiem, co ma mi to dać, ale stało się.
Agatek, a ja pstragi u-wiel-biam! Ech…:)
Viri, dziękuję! Nie słyszałaś wcześniej o ghee? Zapewniam, że to działa.
Kass, dziekuję!
Amarantko, ja tam nie mam złudzeń co do konkursy, ale dziękuję Ci bardzo bardzo :)))
Nino, tez uważam, że psrąg jest najlepszy, gdy og się prosto przyrządzi.
KaroLino, właśnie mi to uświadomiłaś, ze przeciez niebawem mamy przesilenie i z minuty na minutę, pojawiać się będzie u nas więcej ŚWIATŁA! 😀
Pozdrowienia ślę…:)
I ja też znam ten problem z oświetleniem;) Ostatnio też chciałam się rybka pochwalić, piękne zdjęcia zamarynowanej rybki wyszły a po upieczeniu żadne nie wyszło.
Wiesz Ania, czasem to dobrze ze zapada zmrok, takie zdjecia pstarga sa cudne, przepiekne! Jednak dzis maruda jestem, choc w lepszym humorze – rybke bym zjadla na masle i duzo jogurtu, juz nie koniecznie z rybka 😉
Az czasem mysle by kupic sobie B&W z powrotem do mojej starenkiej lustrzanki z jasnym obiektywem i znow robic zdjecia z mala glabia, gdy malo swiatla… Ale bylyby czarno-biale, tamtego aparatu nie splamie kolorowa klisza 😀
Aniu, tak to rozumiem, tak po prostu stało sie i jak to jest. :-)) Trzymam kciuki i tak. Za zabawę. Choć najwiekszą zabawą jest sam blog. 🙂 Uściski :-))
To ja otwarcie powiem,że 3mam kciuki ,bo należy ci się ,oj należy!