Dzień dobry, witam w 743638746374 dniu szarej masy, z której wyłaniam się codziennie około 5:00 i zanurzam przed 22:00. Czy wierzycie, że w tym roku czeka nas coś więcej niż spacery po balkonie? Ja powoli zaczynam w to wątpić. Odkąd odcięto mi moje naturalne miejsca ucieczki (odkryłam las o wiele wcześniej, niż to było modne), czuję się jak ptaszek w klatce albo raczej jak kapusta w słoiku. Kiszę się i mam wrażenie, że jeśli jeszcze trochę dokręci mi się pokrywkę, wybuchnę.
Ale zawsze potem pocieszam się tym, że ludzie dokoła mają większe problemy niż samoukiszenie – choroby, praca w ciężkich warunkach. Zaciskam więc pięści, dławię żale i rozpoczynam kolejny dzień życia z dwójką dzieci w czterech ścianach na kilkudziesięciu metrach kwadratowych.
Przeglądając internet można odnieść wrażenie, że większość ludzi w zamknięciu na okrągło ogląda przedstawienia teatralne, zwiedza wirtualne muzea, zdobywa czarny pas w karate, maluje akwarele lewą stopą, uczy się jodłować, biegle mówić w dialekcie mandaryńskim i grać wszystkie utwory Chopina na keybordzie, podczas gdy ja, no cóż… Ja każdego dnia walczę o przetrwanie. I za udany dzień uważam ten, w którym udaje mi zrobić Olkowi ziemniaczane stempelki do zabawy albo wypić w spokoju kawę na tarasie. Każdego dnia obiecuję sobie zwiększyć produktywność i każdego wieczora kapituluję, siedząc na kanapie z bólem kręgosłupa i snując plany, jak to będzie w maju, o ile maj w ogóle nadejdzie.
Ale żeby nie było tak smutno, pochwalę się, że zdobyłam nową sprawność – umiem robić pyszną kiszoną kapustę! Wszystko dzięki fermentacyjnej akcji Tosi (klik), która zachęciła pół Polski do kiszenia. Po próbnym słoiku, zabrałam się za grubsze kiszenie kapusty i poszatkowałam całą główkę. Potem działałam już na oko – dorzuciłam trochę curry, kurkumy, pora i podziwiałam ekscytujący proces fermentacji. Wyszło pysznie, słój żółtej jak słońce kapusty ozdabia lodówkę i powoli się kończy.
Zabrałam się za kiszenie fioletowej, ale tutaj coś mi się posypało i mimo starannego ugniatania, dopieszczania, kapucha słabo fermentuje i obawiam się, że zamiast kiszonki będzie kicha. Dlatego początkujących i średniozaawansowanych zapraszam do kiszenia białej kapusty, a czerwoną polecam pozostawić profesjonalistom (klik – Tosia).
KISZONA KAPUSTA CURRY
- 1 główka białej kapusty
- 2 łyżeczki soli (sypałam po prostu 1 łyżkę bez czuba)
- 1 mały por
- 1 łyżka curry w proszku
- 1 łyżka kurkumy
Kapustę pozbawiam wierzchnich liści (nie wyrzucam!), siekam drobno, najwygodniej na mandolinie, ale nożem też jest dobrze. Im cieniej, tym lepiej, bo kapusta puści więcej soku. Zasypuję solą, mieszam, ugniatam i pozostawiam pod przykryciem na kilka godzin, by puściła sok.
Po tym czasie dodaję drobno pokrojony por i przyprawy, mieszam dokładnie. Całość przekładam do słoików, mocno dociskając. Na wierzchu układam liście kapusty, dociskam np. kamieniem (umytym) i pozostawiam w ciepłym miejscu na 3-4 dni. Każdego dnia 2-3 razy ugniatam kapustę, a podglądanie, jak puszcza bąbelki jest miłym i relaksującym zajęciem.
Słój z kapustą zakręcam i wkładam do lodówki, podjadam często, bo zdrowa!
Dodatki:
- do pora można dodać startą marchew
- można dodać 2 cm imbiru, startego na drobnej tarce
- a gdy rozwiniecie skrzydła, kombinujcie z dodatkami! Na stories u Tosi znajdziecie dużo fajnych pomysłów.
dziekuje za przepis! serdecznie pozdrawiam z Rzymu i lacze sie w bolu. Siedzimy zamkniete w domu juz od ponad miesiaca…
A jak robi sie stempelki z ziemniakow?
pozdrawiam ciepło, trzymajmy się, nie dajmy!
PS Stempelki: w przeciętym na pół ziemniaku rzeźbię jakiś wzorek, np. płatek magnolii.
Serce mnie boli, bo jesienią do kiszenia kapusty i ogórków użyłam zupełnie bez sensu soli himalajskiej i jest kicha…
U nas tez dwójka na pokładzie, i kilkadziesiąt metrów i balkon, który po wypuszczeniu dzieci wyglada jak po tornadzie.
Akwarele dziecięce to zmywam z pasją z różnych powierzchni. Ziemniaki deficytowe to nie ma stempli. Są za to nowe pieczątki dinozaury z Lidla. I raz przypadkiem na koncert Mozarta trafiłyśmy i posłuchałyśmy z 5latką, pomiędzy globalnym czytaniem, Psim Patrolem i odgłosami ptaków. I z ciekawości udało się kiedyś jej pokazać, jak są działa huta szkła. Była zachwycona 😉
Pozdrawiamy z Poznania!
W Poznaniu niedobory ziemniaków?! 😉 O tempora, o mores! U nas w piwnicy było 15 kg z Kaszub, już połowa zjedzona, a na stepmle poszły 3 sztuki. Siły życzę sobie i Wam! <3
moja ucieczka na wieś wiele lat temu była strzałem w 10, w naszym życiu prawie nic się nie zmieniło, no oprócz tego, ze Młode uczą się przez internet, i ze wypad po zakupy przypomina trochę bieg przez pole minowe :D.
Czerwona (biała czasem tez) kapusta bywa „sucha” (to zależy od odmiany), czasem nie puści tyle soku ile trzeba, żeby się w nim cala zanurzyć, można wspomóc się solanka taka jak do ogórków albo wprost sokiem z kiszonych ogórków, taki starter wspomagający początek fermentacji. No i nieoczyszczona sól kamienna a nie warzona lub morska.
pozdrawiam spod obsypanej kwiatami trześni 🙂
Wspomogłam ją sokiem z ogóra, ale jakoś słabo. Czy ona mniej gazuje po prostu? Dzisiaj ją wyciągam, zobaczymy, co z tego będzie. Na wieś uciekam jutro, a w zasadzie do lasu, gdzie zywej duszy brak. Inaczej zwariuję :/
U mnie w kiszeniu modrej kapusty bardzo pomogło dodanie jabłka i marchewki oraz posiekanie jej na bardzo cienkie wiórki. Ale rzeczywiście sa odmiany zdecydowanie mniej soczyste – coś tam się kisi ale słabo:/