Kiedy robi się zimno i mokro, nabieram ochoty na zupy i zapiekanki. Do łask powraca owsianka i kasza manna, wszystko co ciepłe i sycące. Nieustannie chce mi się ziemniaków. Ciepłe, parujące kartofelki najchętniej zalewam mlekiem, dodaję masła, gałki muszkatołowej i ugniatam na puree. I w zasadzie nie potrzebuję do niego nic więcej.
Puree ziemniaczane to moja czekolada. Kiedy jest mi źle, najbardziej poprawia mi humor właśnie ta potrawa. Kilka lat temu wylądowałam w szpitalu i przez dwa dni dostawałam jedynie cieniutką herbatę i rzadką kaszę mannę bez szczypty soli i cukru. Przez każdą z 48 godzin myślałam tylko o jednym: o misce puree ziemniaczanego. Ziemniaki śniły mi się po nocy i prześladowały mnie za dnia. W końcu wyszłam ze szpitala i pierwszym, co zrobiłam w domu, było oczywiście puree. Niestety, był maj i miałam do dyspozycji tylko młode ziemniaki, które nie cierpią tak grubiańskiego zachowania jak ugniatanie na gładką masę i moje wyśnione puree wyszło słabe, chyba po raz pierwszy w życiu. Swoją droga, opisywałam już kiedyś tę historię w książce („Zapach truskawek. Rodzinne opowieści”), ale to było dawno temu i nic nie stoi na przeszkodzie przypomnieć ją tutaj.
Będąc przy książce: chcę Wam się pochwalić, że moja druga książka nabiera namacalnych kształtów. Widziałam wczoraj kilka stron i ekscytuję się nimi jak ciepłym puree ziemniaczanym! Wygląda to pięknie i wydaje mi się, że będzie to coś niepowtarzalnego. Jak tylko będę mogła zdradzić jakieś szczegóły, z pewnością je tu ujrzycie.
Tymczasem zapraszam Was na puree ziemniaczane, oczywiście! Ale spokojnie, to coś więcej niż ziemniaki ugniecione z masłem i tłustym mlekiem (chociaż czy naprawdę potrzeba czegoś więcej?). To puree otulone chrupiącą pierzynką z bułki tartej, masła i parmezanu, aksamitne i kremowe wewnątrz, chrupiące i wyraziste na górze. Tak rozkosznie rozpustnego dania nie mógł wymyślić nikt inny, jak tylko Nigella Lawson. To kolejny – po zielonym sosie tahini, ziemniakach w kratkę (hit!), ciasteczkach anzac – świetny przepis z „Po prostu Nigella”.
ZAPIEKANE PUREE ZIEMNIACZANE Z KRUSZONKĄ
- 2 kg ziemniaków na puree
- 100 g miękkiego masła
- 200 ml kwaśnej śmietany
- duża szczypta gałki muszkatołowej
- sól i pieprz
- 35 g startego parmezanu
na kruszonkę:
- 75 g suchej bułki tartej
- 75 g miękkiego masła
- 50 g startego parmezanu
Obrane ziemniaki gotuję do miękkości. Odcedzam, dodaję do nich masło, śmietanę i przyprawy i ugniatam na gładką masę. Dodaję parmezan, mieszam. Przekładam do żaroodpornego naczynia i wygładzam ich powierzchnię.
W misce mieszam masło i bułkę tartą na kruszonkę aż do połączenia (powstaną lepkie grudki). Posypuję nimi powierzchnię puree, a następnie posypuję całość tartym parmezanem. Zapiekam w 200 st. C. przez 30 minut, aż kruszonka stanie się złota i rozkosznie chrupiąca.
Uwagi:
- przepis z „Po prostu Nigella”, z moimi zmianami – mniej tłuszczu, śmietany.
- Z podanej porcji wychodzą dwie solidne zapiekanki, na obiad dla 4 wygłodniałych osób.
- Pyszne i proste!
Mmmmm, a ja po zobaczeniu Twojego zdjecia na IG przekopalam dzis internet w poszukiwaniu przepisu! A poniewaz byla w nim smietana ktorej nie posiadam to odlozylam przepis na pozniej. Ale skoro moze byc mleko, to chyba bedzie jutro… A ziemniaki w kratke tez dzieki Tobie regularnie u nas bywaja 🙂
I co, zrobiłaś? 🙂 W zasadzie można przygotować swoje ulubione puree i zrobić tylk okruszonkę wg przepisu 🙂
Z ziemniakami mam podobnie. Po prostu uwielbiam! Mam nawet tą książkę Nigelli i już nawet wiem co jutro na obiad ! 🙂 Pozdrawiam Cię serdecznie! Uściski ! 🙂
Zrobione? 😀