Po pierwsze: dziękuję za odzew przy pierwszej notce dotyczącej Koalicji na rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy. Dziękuję za podpisy złożone pod petycją!
W komentarzach padło pytanie, co przez tę petycję chcemy/mamy zamiar przekazać. Odpowiadam: podpis złożony pod petycją ma na celu poparcie Polskiej Koalicji na Rzecz Walki z Rakiem Szyjki Macicy, która zrzesza ok. 50 organizacji mających za cel walkę z tą chorobą i szerzenie wiedzy o jej zapobieganiu. Obecnie jednym z nadrzędnych celów Koalicji jest złożenie w Ministerstwie Zdrowia projektu działań profilaktycznych, który ma zmniejszyć umieralność na raka szyjki macicy.
Po drugie: dzisiaj, w drugiej, ostatniej na razie notce dotyczącej kampanii chcę Was zachęcić do badań cytologicznych.
Ale po kolei.
Jest ostatni wieczór listopada, za oknem ciemno i chłodno, siedzicie w miękkim fotelu z herbatą pod ręką? Przeglądacie gazetę, klikacie w bardziej lub mniej mądre strony internetowe, myślicie o jutrzejszym śniadaniu albo dzisiejszej kolacji? Zanim nadejdzie noc, zróbcie jeszcze jedną rzecz ? mały test na tej stronie :
Test zbada Wasz poziom wiedzy o raku szyjki macicy, może też przynieść oświecenie w pewnych kwestiach, w które być może wcześniej nie wnikałyście. Ja test robiłam i powiem Wam, że jestem ? przynajmniej teoretycznie ? prymuską.
Kiedy więc już zaopatrzycie się w porcję wiedzy teoretycznej, wykorzystajcie ją w praktyce i fru do lekarza! Zasada jest taka, że robimy cytologię raz do roku (w tym miejscu poważnie się zastanowiłam nad datą mojego ostatniego badania). Nie do pomyślenia jest dla mnie to, że wiele, naprawdę wiele kobiet NIGDY nie robiło cytologii albo robiło ją raz w życiu. Niedbalstwo, ignorancja, głupota, nieostrożność, a może po prostu niewiedza?
Jeśli to ostatnie, to jest nadzieja, że takie akcje jak ta zwiększą świadomość kobiet.
Ważne, by coś ruszyło, by w przyszłości ? jak świetnie ujęła to Ewa ? nasze dzieci/wnuki/prawnuki z niedowierzaniem pytały: to kiedyś kobiety umierały na raka szyjki macicy?, tak jak my z pewnym niedowierzaniem czytamy o śmiertelnych chorobach ubiegłych wieków, które dzisiaj nie są nam straszne. Wierzę, że w przyszłości szczepienia dziewczynek (i chłopców!) przeciw wirusowi HPV będą obowiązkowe i w pełni refundowane przez państwo. Wierzę, że nie trzeba będzie wydawać kilkuset złotych na przeprowadzenie badania na obecność wirusa HPV albo z własnej kieszeni wykładać tysiąca złotych z hakiem na szczepienie przeciw temu wirusowi (tyle kosztuje szczepionka ? wiem, bo jestem zaszczepiona).
Wierzę też, że cytologia wejdzie do naszego kanonu cyklicznych, powtarzanych corocznie czynności – jak wizyta u dentysty, kupowanie choinki czy przegląd auta (co ile odbywają się przeglądy auta?!). Bo jedynie cytologia pozwala na wczesne wykrycie raka szyjki macicy (szczepienie przeciw wirusowi HPV nie daje stuprocentowej pewności, że nie zachorujemy, ponieważ dotyczy tylko najgroźniejszych odmian wirusa).
Ciężkie to tematy, ale ważne. Dlatego o tym piszemy!
Kochane moje! Właśnie umiera na raka szyjki macicy mama mojej serdecznej Przyjaciółki… Kobieta lat 47. Wcześniej nie uskarżała się na nic… Aż poszły nerki – 3 stadium raka… Od razu było wiadome, nie czy wyzdrowieje, ale ile uda się jej jeszcze przeżyć. Obecnie każdy dzień to utrzymywanie jej przy życiu i skazywanie jej na dalsze cierpienia. Nie pracują już nerki, nie wiadomo na ile jest świadoma tego co się z nią dzieje i czy rak nie zaatakował już mózgu… Kochane badajcie się i namawiajcie do tego inne kobiety! Takie historie jak ta nie mają prawa się zdarzyć!!
Ja też namawiam na regularne badania wszystkie Panie naokoło …i o ile te młodsze dają się namawiać,a przynajmniej mówią, ze się przebadają …to dla tych z pokolenia mojej mamy to jakiś wielki problem ….najczęściej słyszę "o matko, ja u ginekologa to ostatnio z 20-30 lat temu byłam" …. czyli jak myśmy się rodzili ….to ,masakra jakaś …a później jak jest już za późno to jest płacz … a przecież to trwa dosłownie 20 sekund i nie boli. KObiety badajcie się, lepiej spędzić u lekarza te kilka minut niż później wozić się po onkologach i skończyć w młodym wieku w grobie.
Ojej, wstrząsające co Kasia pisze.Niestety , często jest tak,ze dopiero, gdy ktoś nam bliski zachoruje, to dopiero wtedy uświadamiamy sobie,ze jesteśmy tylko kruchymi ludźmi, a choroby nie będą nas omijać wiecznie.
Dzięki dziewczyny.Warto mówić o takich sprawach.
Słusznie piszesz Aniu, ja też wyszłam na prymuskę, ale mam wiele koleżanek, które zupełnie nie przestrzegają terminów cytologii, ostatnio moja przyjaciółka zaszła w ciążę i to była okazja do pierwszej cytologii od 5 lat o zgrozo! Wiele kobiet ma opory przed dorocznym "przeglądem" ginekologicznym, mojej mamy nie mogłyśmy z siostrą zmusić do pójścia do ginekologa przez wiele lat, pomimo jej wcześniejszych problemów z mięśniakami w ciążach, skończyło się na usunięciu mięśniaków razem z całą resztą, terapią hormonalną i długim pobytem w szpitalu, z resztą przykładów jest wiele. Ja też co roku robię USG piersi, miałam guzka jak miałam 16 lat i od tego czasu co roku sprawdzam, czy nic się nie pojawiło.
Cenna inicjatywa! popieram!
M.
Kasiu, dziekuje za ten komentarz… Poruszajacy. Brak mi slow.