Piątek… Po wczorajszym oberwaniu chmury lato wraca do siebie – upał kładzie na miasto swą ciężką łapę. Moje szare komórki się gotują, obroty umysłu się zwolniły, wskutek czego i ja, i Kodeks Karny jesteśmy już sobą zmęczeni.
W ramach odpoczynku odpowiem na komentarz Oli, która wywołała mnie do odpowiedzi. Ale najpierw zasady:
„1. podać linka do bloga osoby, która nas 'ustrzeliła?,
2. zacytować u siebie 'zasady’ zabawy,
3. napisać sześć rzeczy o sobie,
4. ’ustrzelić’ następnych sześć osób,
5. uprzedzić wybrane osoby, zostawiając komentarz na ich blogu.”
Jako że niektórzy z Was mogą nie lubić takich zabaw, nie będę się narażać i nie wytypuję moich 6 osób. I w ten oto brzydki sposób utnę łańcuch 😉
1. Od jakiegoś czasu moim głównym zajęciem jest połykanie artykułów i paragrafów. Piję coraz więcej kawy, mam coraz mniej sił i tylko drobne przyjemności życia codziennego trzymają mnie przy życiu. Ot, na przykład pisanie tej notki, ćwierć kilograma pękatych czereśni czy …
2. … nieduża paczka, na którą czekam od kilku dni. Ma bowiem przyjść do mnie ksiażka, którą wygrałam pisząc maila do pewnej stacji radiowej. Tematem audycji były pasje, napisałam więc kilka słów o mojej pasji, ale tu Was zaskoczę – nie o tej oczywistej (vide:Strawberries), a o…
3. … moim zamiłowaniu do wygrywania konkursów. Musicie bowiem wiedzieć, że od schyłku podstawówki biorę udział w konkursach, w których trzeba napisać kilka słów na zadany temat. Na moim koncie mam ok. 40 wygranych i nie zamierzam na tym poprzestawać 😉
Czekam więc na ostatnią wygraną, w międzyczasie skubiąc (bo na poważne czytanie nie mam czasu)…
4. … dwie ksiażki, które pojawiły się u mnie tydzień temu. Mowa „Homemade life” cudownej Molly i „Chocolate & Zucchini” autorstwa Klotyldy.* Nie mogę się doczekać, kiedy się w nie (książki, nie Molly i Klotyldę;) wgryzę.
Z resztą, tydzień temu (no, może DWA tygodnie temu) pojawiły się u mnie jeszcze inne niespodzianki! Tym razem przyszła do mnie…
5. … paczka prosto z Krakowa, w której znalazłam zieloną karteczkę z miłymi słowami napisanymi drobnym maczkiem, z trzema torebkami aromatycznych przypraw i z tajemniczą puszką. Po otwarciu tej ostatniej okazało się, że pewien dobry duszek podesłał mi na spróbowanie konfiturę różaną (autorstwa – nomen omen- babci Róży)!
Długo wybierałam wypiek godny debiutu konfitury… Bałam się porażki, bałam się, że przez niewłaściwy wybór nie ukażę róży w pełnej krasie. W końcu się zdecydowałam. Piekarnik poszedł w ruch i wyszło z niego coś…
6. … pysznego, o czym napiszę w przyszłym poście. Jako że zostało mi kilka łyżeczek konfitury, pomyślałam, że usmażę naleśniki i nią je posmaruję.
A potem pomyślałam, że oprócz róży dam do naleśników także białego sera. Puszysty, niesłodzony twaróg będzie podkładem dla wyrazistego smaku konfitury, która zagra tu pierwsze skrzypce.
Co pomyślałam, to uczyniłam.
NALEŚNIKI Z KONFITURĄ Z PŁATKÓW RÓŻY
I KREMOWYM TWAROŻKIEM
Składniki:
( na ok. 10 sztuk)
na ciasto nalesnikowe:
1 duże jajko
1 szklanka mleka
1 szklanka + 1 łyżka mąki
pół szklanki wody gazowanej (albo zwykłej)
szczypta soli
2 łyżeczki cukru
Ubijam jajko, po czym dodaję mleko i chwilę miksuję składniki. Następnie dodaję wodę, sól, cukier i mieszam. Stopniowo, ciągle miksując, dodaję mąkę. W cieście nie może być ani jednaj grudki.
Odstawiam miskę z ciastem naleśnikowym na co najmniej pół godziny (to gwarant udanych nalesników). Po „leżakowaniu” smażę naleśniki.
na nadzienie do naleśników:
małe opakowanie półtłustego twarogu
ok. 4 łyżki mleka
10 łyżeczek konfitury z róży
Twaróg przekładam do miseczki, dodaję do niego mleko i miksuję, aż zyska kremową konsystencję. Nie słodzę sera, ponieważ konfitura wystarczająco „posłodzi” naleśnika.
Na naleśniku rozsmarowuję łyżeczkę konfitury, po czym nakładam na to cienką warstwę serka. Składam naleśnika w kopertę i podsmażam na patelni. Powinien być złocisty i chrupiący.
Zjadam od razu. Podczas konsumpcji myślę ciepło o Basi, dzięki której mogłam spróbować takich pyszności. Dziękuję! 🙂
* niewtajemniczonym wyjasniam: Molly to autorka „Orangette”, najpiękniejszego bloga kulinarnego, jaki przyszło mi czytać, a Klotylda/Clotilde jest autorką bloga „Ch&C”;
Lubię czytać takie pisanie i wcale sie nie dziwię, że wygrywasz wszelakie konkursy 🙂
Ja też się nie dziwię, że wygrywasz takie konkursy, ale szczerze podziwiam, że aż tyle!
Orangette jest cudowną książką, jak i sama Molly.
Pozdrowienia wieczorową porą, zaraz wpadnę na naleśnika 😉
z checia zjadłabym takiego nalesnika, ale mi smaku narobiłas;)mimo ze dzisiaj tez mialam na obiad nalesniki z serem i borowkami… nie jadlam rozanego, podsune babci takiego pomyślunka:))
i ja takze nie dziwie sie ze wygrywasz:)
pozdrawiam!
uczysz sie do wstepnego czy koncowego, biedaku?
wspolczuję
to był komentarz do ksiazki, ktora obecnie czytasz, nie do potrawy 🙂
zazdraszczam posiadania pasji… fajnie mieć jakąś pasję
Aniu, 40 wygranych konkursów? 🙂 Zdecydowanie jesteś już weteranką w tej dziedzinie. 😀 Ja na swoim koncie mam tylko sztuk dwie. 🙂
Aniu, wiesz, że link spod Kodeksu na prawym marginesie prowadzi do strony o Toskanii ;)? Powodzenia na egzaminie, i nie dziękuj.
A konkursy też bardzo lubię, i nawet zdarza mi się wygrać, choć dużo skromniej, niż u Ciebie: na razie maksymalnie dziesięć zdobyczy. Najfajniej było dawno temu z butelką whisky w Stodole… 😉
Mafilko, dziękuję!
Lisko, masz książkę Molly? 🙂 Ja nie mogę się powstrzymać i czytam powoli, mimo natłoku nauki…
Viridianko, sprobuj tych naleśników, mają b. fajny smak 🙂
Nino, domyśliłam się, o co chodzi 🙂 Niestety dopiero do początkowego się uczę… BLE.
Aga-aa, a blog to nie pasja?
Małgosiu, to prawda, mam już niemałe doświadczenie w tej kwestii 😉
Ptasiu, jednym słowem, wszystkie drogi prowadzą do Toskanii 😉
Maniaczka konkursów? To mnie zaskoczyłaś! No i ten Kodeks Karny – typowałam polonistykę, a tu takie coś…
Dzięki za przypomnienie niektórych blogowych adresów 🙂
czasem oberwania chmury są ogromną ulgą
ostatnio nie mam ochoty wychodzic z domu,
nie mam ochoty przedzierac się przez te chmury żaru
chcę odrobiny chłodu
kodeks karny jest na pewno bardzo nudny
ja mogę teraz odpoczywac od książek
od tych szkolnych książek
myślę co przeczytac z tych miłych
chyba wybiorę się do biblioteki
1. jakie są te drobne przyjemności?
uwielbiam kawę,
ostatnio coraz jej mniej
a czereśni coraz więcej
2. szczęściara!
ale wcale się nie dziwię
czarujesz słowami
4. i mnie zachwycają te blogi
podobnie jak Twój 🙂
5. tajemnicze paczuszki są najmilsze na świecie
konfitura różana jest pyszna
zrobiłam ją w tym roku po raz pierwszy
aromatyczna i o pięknym kolorze
6. czekam.
uwielbia naleśniki. najbardziej na słodko. najbardziej z twarożkiem. ciekawe jak będzie smakowało z moją różą.
I mnie zaskoczyłaś tymi konkursami, a raczej pasją do ich wygrywania, bo to, że je wygrywasz w ogóle mnie nie dziwi. Masz po prostu talent, Aniu!!!
Książkę Chocolate & Zucchini już mam i to od dawna, przedwczoraj wypróbowałam nawet z niej jeden przepis. Nie wyszedł, a przynajmniej nie tak jak powinien 🙁 Ale Klotyldę i tak nadal lubię 😉
Konfiturę z róży uwielbiam i zawsze mam w domu słoiczek. Dodaję kilka łyżek do herbaty i podziwiam otwierające się na nowo różane płatki. Z naleśnikami jeszcze nie jadłam, ale pomysłem jetem zachwycona. Nie mam tu wprawdzie twarogu, ale myślę, że odrobina mascarpone mi to zrekompensuje 😉
Pozdrawiam Cię cieplutko Aniu. Buziaki :-*
Masz szczęśliwą rękę 😉
A kodeks karny, podobnie jak prawo wykroczeń czytałam z przyjemnością (czego nie mogę powiedzieć o KPA ;))
Takiego naleśnika i ja bym zjadła! 🙂
ja też się zgadzam z poprzedniczkami! według mnie powinnaś wygrywać WSZYSTKIE konkursy:) i do tego napisać kiedyś książkę kucharską 🙂
i mam nadzieję, że tak będzie :>
a ja chciałam nawiązać do takiego starszego wpisu… zaintrygowały mnie Twoje tajemnicze kulinarne segregatory :)pokaaaaż segregator 😉
Aniu, ale z Ciebie szczesciara! Ja nigdy w zyciu nic nie wygralam…
Zrobilas mi straszna ochote na te nalesniki 🙂
Aniu droga, tymi konkursami to mnie rozwalilas – niesamowita jestes 🙂 Wpis oczywiscie cudny, doskonale to wymyslilas z roza: polaczenie kwasniego twarogu z roza-ulepkiem brzmi idealnie i popatrz to je bede sie od Ciebie uczyc jak wlasciewie wykorzystac roze. Oczywiscie strasznie mnie ciekawi co jeszcze z nia zrobilas?
Powodzenia w nauce, sciskam :*
PS. Dziekuje za mile slowa i ciesze sie, ze moglam sie jakos przydac!
Bardzo poetycka, romantyczna przekąska!
An-no, b. dobrze typowałas, bo b.chcialam isc na polonistykę, tylko rozsądek mi podpowiadał coś innego…:)
Asiejko, i jakie lektury wybrałaś? 🙂 Ja marzę o chwili spokojnej lektury… Kawy mam już nadmiar, ale jeszcze mi nie zbdrzydla, za b. ją lubię. NApisz, jak CI smakowały nalesniki z różą!Dziękuję Ci za ten komentarz…
Karolciu, a jaki przepis wypróbowałaś? Ja jeszcz enic nie zrobiłam, ale mam kila już na oku!
WIesz, ja też myslalam o mascarpone zamiast twarozku, ale w koncu postawilam na ten drugi, bo ma mniej kcal no i jednak jest lzejszy. Ale z mascarpone na pewno będą pyszne.
Oczko, KK nie jeste zły, choć ja najbardziej lubię Kodeks Cywilny. KPA to masakra, ale wierz mi, jeszcze gorszy jest Kodeks Skarbowy…
Aneczko, coś czuję, ze specjalnie dla Ciebie pokażę te segregatory 🙂 Ale wiesz, na razie mam je porozwalane po różnych domach (tzn. są w 2 miejscach), więc nie moge ich zebrać. Dziękuję Ci za te miłe słowa..
Anoushko, a probowałaś grać? :)))
Basiu, niebawem pokażę, co upiekłam, ale najpierw trochę na blogu posolę. Ale podpowiem Ci, ze znasz tą pyszność, którą zrobiłam 🙂
Agato, nie pomyślałam o tych nalesnikach w kategoriach poetyckości, ale rzeczywiście, "naleśniki z różą", to brzmi romantycznie! 🙂
Pozdrawiam Was ciepło, dziewczyny! I dziękuję za wszystkie miłe słowa 🙂
PS książka już przyszła!
Aniu, co za niespodzianka… Niesamowicie mnie wzruszylas ta konfitura z rozy… Ja na tej wlasnie konfiturze sie wychowalam i do dziesiejszego dnia czuje Jej zapach… Zapach konfitury i zapach mojej tez wlasnie Babci Rozi…
Wspanialy pomysl z nalesnikami z serem i roza 🙂 Pozdrawiam
Aniu, robiłam deser Blanc-Manger. Wyszedł co prawda pyszny, ale konsystencja jednak nie ta 😉 Przedwczoraj w księgarni sprawdziłam przepis we francuskiej wersji książki i zauważylam drobne różnice, więc może spróbuję jeszcze raz. A którą wersję książki Ty masz Aniu, czy skałdniki podane są w gramach czy w "cups" ?
Joanno, zazdroszczę różanych wpsomnień! JA mam konfiturę z "darów" 😉
Karolciu, mam książkę w gramach, a dziwne, bo myslalam, ze to ameryk.wersja! Ten deser jest fajowy! Pooookaz go kiedys 🙂
Aniu, dostałam dzisiaj maila od Clotilde i już chyba wiem gdzie popełniłam błąd, także robię drugie podejście. Jak wyjdzie to na pewno pokażę na blogu. A przysłałabyś mi na maila składniki w gramach? Bo ja mam ten przepis w cups niestety 🙁
Miło poczytać troszkę o Tobie:)
o kurka!
te konfitury z róży musiały być pyszne:)
Skąd wiedziałaś ,że uwielbiam połączenie nalesników i serka białego no i..
konfitury?
Ps: ale ci fajnie z tym wygrywaniem..no doobra,ja tez pare rzeczy w życiu wygrałam w konkursach,ale nie w tylu!:)
Pps: Ciekawa jestem co tam upichciłaś..
Karolciu, juz Ci napisałam składniki w gramach (u Ciebie na blogu).
Olu, już wiesz, co upichciłam 🙂
Jak fajnie napisałaś! :)) Miło dowiedzieć się o Tobie coś więcej 🙂
Buźka :***
:)))